Wyrok na niewinnych to historia najgłośniejszego i najbardziej brzemiennego w skutkach dramatu sądowego w dziejach. Blisko pół wieku temu wyrok Sądu Najwyższego w USA w sprawie Roe przeciw Wade przesądził o tragicznym losie już 62 milionów nienarodzonych. Głównym bohaterem dramatu jest dr Bernard Nathanson, zagorzały zwolennik legalizacji aborcji i aktywny uczestnik sprawy, który kilka lat później stał się obrońcą życia i autorem głośnego filmu Niemy krzyk.
Zobacz w internecie na www.film.dobrenowiny.pl
Głośno krzyczeli, że walczą o prawa kobiet, o prawo do wyboru, a zwyczajnie kłamali, dbając o swoje interesy. Zmyślali fakty, manipulowali statystykami. W ten sposób doprowadzili do legalizacji aborcji na życzenie w Stanach Zjednoczonych. Film Wyrok na niewinnych odsłania kulisy procesu oraz demaskuje metody, jakimi posłużyli się aktywiści aborcyjni chcący wywrzeć presję na sędziów. Pokazuje także działania grup obrońców życia, którzy z przerażeniem odkrywają, że walczą z najlepiej finansowaną rewolucją XX w. Polska jest drugim po Stanach Zjednoczonych krajem, w którym widzowie mogą zobaczyć produkcję, do tego – ze względu na zamknięte kina – w szerokiej, bo internetowej dystrybucji.
Sprawa Roe przeciwko Wade toczyła się przed Sądem Najwyższym blisko 50 lat temu, a wyrok w niej zadecydował o legalizacji aborcji w USA. Jak do tego doszło, do ilu podstępów zwolennicy pro-choice się uciekli, można zobaczyć w filmie. Jest to prawda porażająca, a dla wielu nie do przyjęcia… Z tego powodu twórcy filmu byli atakowani, oskarżani, a nawet zastraszani. „Oto fakty na temat tego, co się wydarzyło. Pokazujemy tylko, jak było. Jedynie prawdę” – odpowiada na zarzuty o jednostronny przekaz w swoim dziele Nick Loeb, twórca scenariusza i reżyser Roe v Wade.
Kłamstw o na kłamstwie
Do jakich wybiegów posunęli się zwolennicy aborcji? Wykorzystali nieszczęśliwą dziewczynę Jane Roe, która zaszła w nieplanowaną ciążę. Bezczelnie fałszowali dane, dzięki którym mogli manipulować opinią publiczną i sądem. Mainstreamowe media podchodziły do nich bezkrytycznie. Nie znaleźli się dziennikarze, którzy podjęliby własne śledztwo i przedstawili prawdziwe dane oraz biznesowe intencje, którymi kierowali się liderzy aborcyjnych grup nacisku.
Ataki na film
Dwa lata temu na ekrany kin wszedł film Nieplanowane, który demaskował działalność organizacji Planned Parenthod. Abby Johnson – główna jego bohaterka – opowiedziała o prawdziwych intencjach i działalności tej organizacji. Nie pozostało to bez echa i film oraz jego twórcy byli mocno atakowani. Podobnie stało się i teraz z filmem Wyrok na niewinnych. Już na etapie produkcji pojawiły się pierwsze problemy – część ekipy filmowej pod wpływem środowiskowej presji wycofała się z realizacji w trakcie zdjęć. Tradycyjnie twórcy byli blokowani w mediach społecznościowych. Kierownicy produkcji spotykali się z odmową wynajmu lokalizacji do kręcenia scen. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji: podczas lunchu „aresztowano” ekipie sprzęt filmowy. Gdy to stało się już nieznośne i zagrażało dokończeniu projektu, twórcy podjęli decyzję, by kręcić film… w konspiracji, pod zmienionym tytułem.
Znakomita obsada
Dzieła nie udało się jednak przemilczeć. Choćby ze względu na dobrą obsadę, z laureatem Oscara Jonem Voightem na czele. Grający Warrena E. Burgera,
przewodniczącego Sądu Najwyższego, 82-letni aktor jest bez wątpienia twarzą i największą gwiazdą produkcji. Prywatnie to jeden z nielicznych hollywoodzkich aktorów, który przyznaje się do wyznawania konserwatywnych wartości. W główną rolę dr. Bernarda Nathansona, ginekologa, który przeprowadził 70 tys. aborcji i odegrał znaczącą rolę w procesie Roe przeciw Wade, a kilka lat później nawrócił się i stał się twórcą głośnego filmu Niemy krzyk, wciela się sam reżyser Nick Loeb. Loeb w wywiadzie dla „Hollywood Reporter”, zapytany, dlaczego podjął ten temat, w bardzo osobistym tonie wyznał, że sam stracił dwójkę dzieci w wyniku aborcji, po czym dodał: „Im bardziej się starzeję, tym bardziej żałuję. Gdybym miał wtedy tę wiedzę, którą posiadam teraz, nie doszłoby do tego. Każdego roku śnię o moich dzieciach w takim wieku, w jakim byłyby teraz. Te sny zaczęły się wiele lat temu i jest to dla mnie duży ciężar emocjonalny”.
Każdy może go zobaczyć
Przedpremierowy pokaz filmu miał miejsce kilka tygodni temu na Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej w Orlando, na której pierwsze przemówienie po ostatnich wyborach wygłosił Donald Trump. Bilety wyprzedały się do ostatniego miejsca. Mimo pandemii i faktu, że w wielu stanach kina są nadal zamknięte, amerykańska premiera Roe v Wade odbyła się nieprzypadkowo w Wielki Piątek – 2 kwietnia. My także możemy go już oglądać!
Zrobiono wiele, by ten film nie powstał
Skuteczne naciski na członków ekipy, aby zrezygnowali z udziału w nim, odmowy możliwości realizacji zdjęć w wybranych lokalizacjach, nawet „aresztowanie” sprzętu filmowego w trakcie przerwy na lunch. Twórcy kończyli dzieło w konspiracji, pod fałszywym tytułem. To drugi po Nieplanowanych film w ostatnich latach, który nie pasuje do ideologicznych standardów Hollywood, za to zgodnie z liberalnymi standardami spotyka się z dyskryminacją i próbą blokady. Czy jest lepsza rekomendacja, żeby go zobaczyć?