14,7 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Jezus żyje – Piotr Recki – Dobre Nowiny

26,463FaniLubię

A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw Niego, widząc, że w ten sposób wyzionął ducha, rzekł: «Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym». Ewangelia wg św. Marka 15,38-39

Wielki Post powoli dobiega końca. Przez ostatnie tygodnie uczestniczyliśmy w drogach krzyżowych i w gorzkich żalach. Wielu z nas wsłuchiwało się w kazania pasyjne i brało udział w rekolekcjach wielkopostnych. Bez wątpienia był to czas głębokiej refleksji, czas smutku, może nawet łez. Bo trudno się nie smucić, kiedy przychodzi nam po raz kolejny rozpamiętywać to wszystko, co dwa tysiące lat temu przecierpiał nasz Zbawiciel. Trudno się nie smucić na myśl o tym okrucieństwie, jakie Go wtedy spotkało. Smutek jest tym większy, że On wycierpiał to wszystko dla nas. Cierpiał dla mnie i dla Ciebie z miłości.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

W naszych rozważaniach nie można się jednak zatrzymywać tylko na Ogrodzie Getsemani i na Golgocie. Trzeba pójść trochę dalej, aż do momentu, w którym uświadomimy sobie, że na Wielkim Piątku nic się nie skończyło. Po piątku była jeszcze sobota (czas ciszy i oczekiwania) i niedziela: Niedziela Zmartwychwstania.

Przeżywamy więc te bolesne tajemnice z życia Jezusa ze świadomością, że po męce i śmierci ostatecznie przychodzi czas radości i triumfu. Właśnie dlatego przeżywamy Wielki Post jako czas wielkiej nadziei.

Może zabrzmi to dziwnie, ale chciałbym, abyśmy na chwilę odwrócili wzrok od Jezusa i popatrzyli w nieco inną stronę. Byśmy spojrzeli na tych naszych braci i siostry, którzy – może gdzieś bardzo blisko nas – przeżywają swoją drogę krzyżową. Nie brakuje przecież wokół nas takich, którzy dźwigają różnego rodzaju krzyże – także, a może przede wszystkim – krzyż własnej niewiary. Ostatnie wydarzenia w Polsce i na świecie uświadamiają nam to, jak wielu w dzisiejszych czasach jest prześladowców Jezusa. Jezus wciąż cierpi, wciąż jest raniony i zabijany. Choćby w klinikach aborcyjnych. Miłość wciąż jest niekochana. Nie zmienia to jednak faktu, że Jezus zwyciężył śmierć. Mamy więc prawo do tej nadziei. Ale czy taka sama nadzieja towarzyszy nam, gdy widzimy tych naszych bliźnich, którzy ani z Bogiem, ani z Kościołem nie chcą mieć już nic wspólnego? Śmierć Jezusa zakończyła się szczęśliwie powstaniem z martwych. A jak zakończy się ziemska wędrówka tych, którzy wybierają życie bez Boga? Dlatego nie śmierć Chrystusa winna napawać nas dziś największym bólem i smutkiem – Jezus przecież żyje!!! – ale to, że tak często bezczynnie przyglądamy się, jak nasi braci i siostry zbliżają się w stronę wiecznego potępienia. Bo łatwo jest pójść do kościoła na drogę krzyżową, łatwo jest się roztkliwiać nad męką i śmiercią Jezusa. O wiele trudniej jest zobaczyć obok człowieka potrzebującego modlitwy, naszego świadectwa, rozmowy. Wokół nas jest cała niezliczona rzesza ewangelicznych setników, którzy potrzebują właśnie mnie i Ciebie, żeby móc wrócić do wiary i powiedzieć: Prawdziwie, ten był Synem Bożym. Komu ostatnio pomogłem znaleźć drogę do Jezusa?

o. Piotr Recki SchP
recki@pijarzy.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content