8,2 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Rzecznicy ohydy – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Odbudowa stołecznego Pałacu Saskiego zmobilizowała przeciwników tego zamiaru. Miejmy nadzieję, że ich głos trafi tam, gdzie jego miejsce. Czyli – na śmietnik. Przeciw rekonstrukcji skarbu narodowej kultury wypowiadają się bowiem przede wszystkim osobnicy zasłużeni zadawaniu polskiemu dziedzictwu bardzo poważnych szkód.

Warszawa jest jedynym dużym miastem Europy, którego śródmieście zaledwie w jednym procencie składa się z zabudowy historycznej. Razem z budynkami w swej postaci odtworzonymi od piwnic i fundamentów – wzniesionych do wybuchu II wojny światowej jest mniej, niż jeden na sto.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

To, jak ważne dla tożsamości miasta, jest pielęgnowanie architektonicznych pamiątek przeszłości, oczywiste jest dla Niemców, Francuzów czy Białorusinów. W wielu zakątkach Europy dosłownie od zera odbudowano ogromne założenia urbanistyczne. Nie tylko takie, które padły ofiarą zniszczeń wojennych, ale także te, których rozbiórkę przed dziesiątkami czy nawet setkami lat, uznano za błąd. W ostatnim czasie od zera odtworzono liczne gmachy Drezna, podobnie jak pałac cesarski w Berlinie. W białoruskim Mińsku zapadła decyzja o zrekonstruowaniu olbrzymiego Starego Miasta. Polegać to będzie na wyburzeniu mnóstwa obiektów dość świeżej daty, włącznie z halami sportowymi i stadionem. A pamiętać warto, że podobny swą wielkością do Warszawy Mińsk w 1944 roku uległ zniszczeniom o skali, w jakiej zniszczona została polska stolica. Przy czym powojenna odbudowa Mińska była bardziej pieczołowita od odbudowy Warszawy. W samym środku stalinizmu odbudowano tam np. kilkanaście katolickich kościołów! I większość z nich znajduje się dziś zresztą w rękach katolików. Jak się więc okazuje – nieludzki sowiecki imperializm miał swoje paradoksy. Obok dążenia do unicestwienia śladów przedrewolucyjnego świata pojawiała się też tendencja nieco mniej bolszewicka, doceniająca rolę historycznych pamiątek. Ta troska o skarby przeszłości potrafiła owocować nawet w bolszewickiej Rosji (mimo tego, że krótko wcześnie w Moskwie wysadzono w powietrze siedemset cerkwi) i owocować potrafi także dzisiaj, pod tyranią Łukaszenki.

Od objęcia w Polsce władzy przez prosowieckich komunistów w sprawie kultury i narodowego dziedzictwa niezmiennie najwięcej do powiedzenia mają rzecznicy bolszewizmu skrajnego. Czyli patologii, jakiej nigdy nie zaznała np. Białoruś sowiecka czy postsowiecka. To rzecznicy skrajnego bolszewizmu doprowadzili do odbudowania Warszawy w taki sposób, że w ponad dziewięćdziesięciu procentach całkowicie zatraciła ona swój historyczny kształt. Jedną z postaci taki kurs reprezentujących jest Anda Rotenberg. Osoba ta to jedno z największych nieszczęść, jakie przytrafiło się współczesnej kulturze i sztuce. W czasach PRL – u zyskała pozycję wyroczni w sprawach polskiej sztuki współczesnej. Jej opinia przesądzała i w dużej mierze do dziś przesądza o tym, kto stawał się twórcą promowanym, znanym i uznanym a kto nie miał szansy się „przebić”. Jako wieloletnia dyrektorka „Zachęty” zasłynęła konsekwentnym wpychaniem na piedestał tego, co w polskiej sztuce najgorsze. To, że polska sztuka współczesna ma dziś w świecie generalnie rangę tandetnej, wtórnej, byle jakiej, pretensjonalnej i nieciekawej – to w wielkiej mierze jej właśnie zasługa.

Najbardziej Anda Rotenberg zasłynęła wtedy, gdy ważyła się przyszłość warszawskiego Placu Defilad. O zagospodarowaniu tej najbardziej atrakcyjnej działki budowlanej w Europie środkowej przesądził jej głos, w którym stwierdziła ona, że prostacki, niski kompleks Muzeum Sztuki Współczesnej „doskonale się komponuje z Pałacem Kultury i Nauki”. Ni mniej ni więcej – koszmarna bryła sowieckiego gmaszyska, którą wbijając w serce polskiej stolicy Stalin oznaczył swoją własność, dla Andy Rotenberg stanowi – UKŁAD ODNIESIENIA!!

Ewidentny architektoniczny syf i jedno z największych kuriozów w dziejach światowej urbanistyki – w Warszawie niestety już powstaje. Za sprawą Andy Rotenberg i pół miliarda złotych z polskiego budżetu budowane jest muzeum, które już za rok ma być wypełniane tym, czym wcześniej Anda Rotenberg zachlewiała czcigodne mury Zachęty, spotwarzając całe ich dostojne dziedzictwo. Dziś ta sama osobniczka śmie wypowiadać się przeciw odbudowie skarbu polskiej historii, jakiem jest Pałac Saski. Dawanie posłuchu takim głosom to prosta droga ku ostatecznemu zbydlęceniu w świecie nieludzkiego koszmaru.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content