O 8.20 Lech Kaczyński zadzwonił z pokładu samolotu do swojego brata, Jarosława. Mówił, że wszystko idzie zgodnie z planem, że za kilkanaście minut lądowanie – mówił w 2010 r. w RMF FM Adam Bielan, który był w Smoleńsku dzień po katastrofie razem z Jarosławem Kaczyńskim. Do katastrofy doszło nieco ponad pół godziny po rozmowie, o godzinie 8:56. W obliczu kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej i wciąż niewyjaśnionych przyczyn wybuchu na pokładzie samolotu prezydenckiego przypominamy wywiad z Adamem Bielanem udzielony tuż po katastrofie smoleńskiej.
– Rozkleiłem się, jak prezes powiedział, że o 8:20 rano dostał telefon od prezydenta, z telefonu satelitarnego, z pokładu – mówił Adam Bielan. Prezydent miał powiedzieć bratu, że wszystko idzie zgodnie z planem, że za kilkanaście minut samolot ma lądować.
Adam Bielan w sobotę był razem z Jarosławem Kaczyńskim w Smoleńsku. Widział miejsce katastrofy. – Coś przerażającego. To było szokujące. Widać było części garderoby, ślady krwi. Widziałem zwisający z kadłuba żakiet naszej koleżanki klubowej
– wspomina.
W dniu katastrofy Jarosław Kaczyński zidentyfikował ciało prezydenta. – Widziałem to z odległości kilku metrów. Prezes był bezpośrednio przy panu prezydencie. To był szokujący widok. Nie będę go opisywał. Leżały trzy ciała: pana prezydenta Kaczyńskiego, pana prezydenta Kaczorowskiego i wicemarszałka Senatu Krzysia Putry. Jak zobaczyliśmy ciała naszych kolegów… Jeszcze niedawno z nimi rozmawialiśmy. Z Krzysiem Putrą widziałem się w gabinecie w czwartek
– opowiadał Bielan w RMF FM.