13,4 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

SENATOR ZDROJEWSKA OSTRZEGA PRZED POWROTEM PLATFORMY – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Pani senator Barbara Zdrojewska co jakiś czas dzieli się z nami wykwitami swojego intelektu. Merytoryczna wartość tych kocopałów, z naturalnych przyczyn, jest znikoma. Jak by nie było – są to jednak treści wytwarzane przez jeden z umysłów, wchodzących w skład liczącej jedynie sto osób izby wyższej parlamentu naszego państwa. Warto więc chyba, na ile to możliwe, spróbować dociec tego, co postać należąca do najściślejszej elity przeciwników obecnego rządu usiłuje wyrazić.

Pani senator opublikowała właśnie swą obawę, czy Polacy są gotowi na powrót do władzy Platformy Obywatelskiej, gdyż oznaczać to dla nich będzie – ciężką pracę. Spróbujmy ogarnąć tę zapowiedź. Nie przypuszczam, żeby pod pojęciem „ciężka praca” pani senator rozumiała odebranie Polakom maszyn i urządzeń sprawiających, że praca staje się lżejsza. Jeśli więc pani senator nie chodzi o to, by rolnikom pozabierać traktory a mechanikom obróbki skrawaniem elektryczne szlifierki pozamieniać na ręczne pilniki to jako zwiększenie trudu pracy należy chyba rozumieć większą jej ilość. I to już brzmi logicznie, jest spójne z tymi „ciężarami pracy”, jakie zarówno Platforma Obywatelska, jak i wszystkie jej poprzednie wcielenia Polakom zapewniały. Mamy więc zapowiedź tych stosunków pracy, które tak konsekwentnie KLD czy PO oddalała od cywilizowanych standardów współczesnego świata. Czyli upowszechnienie umów śmieciowych, umożliwiających zmuszanie pracowników do harówy po dziesięć, dwanaście i więcej godzin na dobę. Do realiów, w których nie jest świętością niedziela, o sobocie nawet nie wspominając. Do przechodzenia na emeryturę w wieku zbliżonym do średniej długości życia a zarazem zniechęcaniu do korzystania z emerytury głodowym jej wymiarem.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Pani senator zapowiada także, że powrót do władzy Platformy Obywatelskiej oznaczał będzie – wyrzeczenia. Najwyraźniej nasłuchała się pani senator wypowiedzi bezliku przedstawicieli swojego środowiska, w którym jednym z głównych tematów jest to, „jak utracone lata sobie odbijemy, kiedy wrócimy do władzy”. Jest dla wszystkich oczywiste, że uszczelnienie systemu podatkowego, na sam program „500 plus” umożliwiające przeznaczenie 145 miliardów złotych spowodował, że ktoś inny tych pieniędzy nie dostał. Pani senator zapowiada więc, że wraz z powrotem do władzy Platformy wróci też minister Rostowski (czy inne jego wcielenie z tej samej serii), by znów informować: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”. To, że na żadne trzynaste, czternaste emerytury, płace minimalne czy pomoc dla rodzin wtedy pieniędzy nie będzie – wie nie tylko pani Zdrojewska, ale każdy zdolny do jakiegokolwiek myślenia. Wszyscy, którzy ponieśli materialne straty po utracie władzy przez koalicję PO – PSL, będą się przecież musieli odkuć. A nie będzie się to mogło dokonać w żaden inny sposób, jak tylko drogą wielkich wyrzeczeń polskiego społeczeństwa. Jako absolwentka liceum ekonomicznego pani senator dobrze przecież wie, że tej rachunkowej zasady zmienić się nie da – jeśli jedni dostają to dla innych może nie starczyć. Po wyborach z 2015 jedni zaczęli dostawać np. „500 plus”, co dla innych oznaczało wyrzeczenia. Jeśli Platforma do władzy wróci – zacznie się czas wyrzeczeń dla tych, których byt przez te kilka lat się poprawiał. Czyli czas wyrzeczeń dla rodzin, emerytów czy najszerzej pojmowanego świata pracy.

Pani senator Barbarze Zdrojewskiej należy się nasza wdzięczność za szczerość, z jaką wyraża poglądy swojego politycznego środowiska na temat społeczeństwa, jego powinności oraz tego, co je czeka, w przypadku powrotu do władzy koalicji PO-PSL. Pani senator dzieli się z nami także swoim pojmowaniem wartości takiej, jak państwo. Oraz tym, czym dla niej jest – Polska. Przy okazji 1050 rocznicy wydarzenia fundamentalnego dla istnienia polskiego państwa pani senator Zdrojewska zaprotestowała przeciw oddaniu czci jubileuszowi najważniejszego faktu naszej historii, najpierwszego twórcę naszej państwowości nazywając „zabijaką, który zapewne palił, gwałcił”.

Wiele historycznych postaci czasów Mieszka I zapisało się jako okrutnicy, podpalacze czy gwałciciele. Żaden z kronikarskich zapisów nie sugeruje jednak nawet, że takim miał być także twórca polskiej państwowości. Wykluczyć się tego nie da, wielu europejskich władców tak wówczas postępowało a dziejopisowie nie odnotowywali wszystkiego. Wobec braku jakichkolwiek świadectw każdy zarzut jest jednak tylko i wyłącznie dziełem wyobraźni samego autora tego rodzaju konfabulacji. A przede wszystkim jest świadectwem jego stosunku do sprawy, jaką uosabia historyczna postać plugawiona wyssanymi z palca kalumniami. Dla każdego polskiego patrioty czy państwowca Mieszko I to człowiek, który stworzył nasze państwo. Każdy, kto choć odrobinkę liznął historii (a senator Zdrojewska podobno nawet studiowała kulturoznawstwo) ten wie, jaki był los pobratymczych słowiańskich plemion, na czele których nie stanął ktoś podobny do naszego Mieszka. W X wieku sięgały one na zachód od Rugii i Łaby, często były organizmami bardziej prężnymi od państw budowanych przez naszych Wiślan czy Polan. Wszystkie przestały istnieć, ich mieszkańcy wyginęli w czasie niemieckich najazdów, którym nie zdołali się oprzeć lub poddani obcej władzy całkowicie pozatracali swoją tożsamość. Jeśli więc w naszej historii nie pojawiłby się wtedy ktoś taki, jak Mieszko I, nasz los potoczyłby się podobnie. Nie byłoby ani Polski ani Polaków. Taka jest miara zasług władcy, który dla Zdrojewskiej to tylko domniemany „okrutnik i gwałciciel”.

Wypowiedzi pani senator Zdrojewskiej, pomimo ich tradycyjnej niezborności, mówią nam więc bardzo dużo nie tylko o planach, kreślonych przez Platformę na swój powrót do władzy, ale też o stosunku tej pani do polskiego państwa i społeczeństwa.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content