Kilka dni temu Krystyna Pawłowicz, sędzia TK, opublikowała na Twitterze wpis, w którym poinformowała o nietypowej uchwale podjętej przez Radę Pedagogiczną w szkole w Podkowie Leśnej. Zobowiązuje ona nauczycieli, aby zwracali się do 10-letniego ucznia per. Agnieszka, mimo iż w akcie stanu cywilnego dane nie mówią nic o dokonanej zmianie płci.
Do sprawy odniósł się m.in. Burmistrz Miasta:
„Z całą odpowiedzialnością informuję, że władze naszej szkoły, ale także miasta Podkowa Leśna są i będą otwarte na potrzeby każdego ucznia, także uczniów transpłciowych. Podstawowym warunkiem dobrostanu psychicznego człowieka jest integracja jego psychiki z ciałem oraz możliwość ekspresji zgodnie z tym, jak się czuje. To oczywiste dla ludzi światłych. Rolą dyrekcji i grona pedagogicznego w szkole jest stworzenia przyjaznego środowiska, wspierającego edukację i zdrowy rozwój dzieci. I taka właśnie jest nasza szkoła – wspierająca i otwarta.”
– pisze burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński.
Posłowie opozycji od wczoraj grzmią w mediach na temat cynicznego ataku ze strony sędzi Pawłowicz, która ich zdaniem naruszyła dobre imię dziecka. Są jednak również głosy przeciwne:
„Nie, zbrodnią na 10 letnim dziecku jest to co robią z nim w tej szkole i to co robią rodzice. Straszne. I to jest wiadome wszystkim wokół, bo co ten chłopiec na WF chodziłby z dziewczynkami? Do jednej szatni? Jakim prawem? Mam nadzieję, że RPD się tym zajmie”
— napisał znany komentator Bernard z Blogpress.
Burmistrz Podkowy Leśnej w rozmowie z PAP twierdzi, że jego reakcja na tweet Pawłowicz jest „stonowana”, biorąc pod uwagę napędzającą się po tym wpisie spiralę hejtu i nienawiści. Zwrócił przy tym uwagę, że Podkowa Leśna jest małą społecznością, gdzie większość mieszkańców się zna.
„Fatalnie się stało, że osoba z kręgu władzy, zajmująca eksponowane stanowisko, mająca oddziaływanie na opinię publiczną, wyraża swój pogląd w formie hejtu i stygmatyzacji dziecka, które już i tak poprzez sytuację, w której się znajduje, ma wystarczającą ilość problemów na głowie”
— zaznaczył Tusiński.
„I pewnie, gdyby nie nagłośnienie tej sprawy przez panią Pawłowicz, dziecko by spokojnie skończyło tę szkołę, a teraz, to ja nie wiem, jak będzie”
— przyznał.
Nie chcąc zdradzać szczegółów, powiedział jedynie, że sprawa jest „poważna” i odnosi wrażenie, że rodzice dziecka po informacji opublikowanej przez Pawłowicz wpadli w panikę. Podobnie, jak środowisko szkoły.