Obojętność na przemoc i bezprawie fatalne skutki przynosi nie tylko praktykującym takie metody, ale też czynnie czy biernie je akceptującym.
Wkrótce po tym, jak w 1938 roku Anglia i Francja pozwoliły Niemcom na zagarnięcie Sudetów, przyszło im oglądać, jak już bez ich zgody brały one sobie całe Czechy i wydzierały Litwie Kłajpedę. A potem ruszyła lawina agresji, w ramach których Niemcy rozszarpywały zachodnią połowę Polski, przy czym wschodnią zagarniała sobie sowiecka Rosja następnie biorąca sobie Litwę, Łotwę, Estonię i łapska swe wyciągająca po Finlandię, z której po krwawej wojnie do dziś okupuje Karelię. Brytyjsko – francuska zgoda na niemiecką grabież dwa lata po jej wyrażeniu przyczyniła się też do wjechania do Paryża czołgów w sporej części wyprodukowanych w czeskich fabrykach oraz bombardowania Londynu samolotami napędzanymi sowieckim paliwem. O swych łupieżczych podbojach Putin dziś mówi, że niektórzy z jego dzisiejszych krytyków nie robili przecież niczego zasadniczo odmiennego. I dodaje, że to oni sami wprowadzili reguły, skutkiem których z mapy zaczęły znikać kolejne państwa.
Ledwie ćwierć wieku temu, przy głośnym wsparciu żałosnych mędrków także z naszego kraju, dokonano rozbioru Serbii, z której wykrojone zostało Kosowo. Tym razem nie był to żaden powrót na mapę, spowodowany rozpadem jakiejś federacji czy końcem okupacji, lecz pojawienie się czegoś, co nigdy wcześniej nie istniało. Rzeczywiste Kosowo było kolebką serbskiej państwowości, tym czym dla nas Wielkopolska z Gnieznem i Poznaniem. Oddzielenia od Macierzy nie chciała ludność rdzenna, nie mieszkańcy rodowici, lecz ludność świeżej daty. Takie skutki przynoszą niekontrolowane migracje. Przy tej okazji nie pierwszy też raz okazało się, że wielcy naszego świata często nie stają po stronie rzeczywistych ofiar, lecz tych, którzy korzystając ze wsparcia autorytetów (czytaj: pożytecznych idiotów) oraz mediów (czytaj: aparatu propagandy) lepiej odgrywają role rzekomych ofiar. A to wcale jeszcze nie koniec tych najpoważniejszych następstw. Bo jeśli na mapie Europy, w miejscu jednego z prastarych europejskich państw, pojawić się może inne, nigdy wcześniej nieistniejące, to nie trzeba długo czekać na to, jak ktoś uzna to za precedens oznaczający przejście do zupełnie nowych reguł. Taki jako pierwsza wykorzystała Rosja uznając, że jeśli możliwym jest powoływanie do życia państw nigdy wcześniej nieistniejących to tym bardziej wolno zmieniać granice czy przynależność tych, które cały czas istnieją. Z tym argumentem na ustach przystąpiła do okrojenia Gruzji, Ukrainy i tym samym Aleksandr Dugin, najgłośniejszy z moskiewskich politologów, szermuje głosząc o rzekomych rosyjskich prawach do ziemi np. polskiej. A w kierunku zachodnich polityków, oburzonych rosyjskimi podbojami, płyną pytania w rodzaju: „Jeśli sami podpisywaliście się pod rozbiorami Czechosłowacji czy niedawno Serbii to o co się nas czepiacie?” Takie oto są skutki dewastowania zasad stanowiących o fundamentalnym ładzie i bezpieczeństwie.
Nie inaczej ze sprawami naszego wewnętrznego podwórka. Jeśli bez wymaganej konstytucją większości w stan likwidacji stawia się np. podmiot tak fundamentalny, jak Polskie Radio, które za kilkanaście miesięcy świętować miało stulecie swego istnienia, to cóż po takim procederze nie jest możliwe? Podobnie z urzędem prezydenta, który od kiedy tylko istnieje wiąże się z zasadą, że jego postać w najwyższym stopniu uosabia majestat państwa. A właśnie okazało się, że można zamknąć w więzieniach ludzi, którym zgodnie z literą Konstytucji udzielił on ułaskawienia. Uprzednio blokując głowie państwa drogę, do jej siedziby wdzierając się bez jej zgody, by przemocą z niej wyprowadzić jej gości. Okazuje się też, że gwałcąc przepisy prawa łamać można zasadę kadencyjności, czy choćby przedemerytalnego okresu ochronnego. Dyrektor Muzeum Śląskiego zadeklarowała odejście ze swojego stanowiska wraz z osiągnięciem wieku emerytalnego, czyli już za cztery miesiące. Jeśli odwołanie nie zostało uzasadnione żadnym argumentem merytorycznym to trudno nie dojść do wniosku, że motywowane było wyłącznie złą wolą. Tego rodzaju motywacje zajmują dziś miejsce norm prawnych, elementarnych zasad przyzwoitości, obyczajowych podstaw życia społecznego. Na co dziś zamieniane są niniejsze, jakże dla nas wszystkich fundamentalne wartości?
Najbardziej zdumiewająca jest beztroska dewastatorów ładu naszego państwa, których prędzej czy później też przecież dosięgną skutki generowanego przez nich zniszczenia. Jeśli prawo oparte na kodeksach zamienia się na prawo buszu to nasz świat przemieniany jest właśnie w busz, w którym o wszystkim rozstrzyga tylko kryterium siły. A zasada „kto silniejszy ten ma rację” zawsze ma swój kres, bo i najwięksi z mocarzy w końcu doczekują się ciosu mocarza jeszcze silniejszego. Tym bardziej, że po zniesieniu wszystkich reguł spaść on może nie tylko poniżej przysłowiowego pasa, ale o każdej porze i z każdej strony. Tego chcą łamacze wszystkich reguł, niczym nieuprawnieni likwidatorzy polskich instytucji i inni siewcy zamętu? Czy aż tak tragicznie żadna jest ich znajomość historii, by nie wiedzieli, jak szybko i boleśnie na nich samych odbić się mogą ich własne decyzje?
Szukając jakiejś logiki w dewastacyjnej orgii łamania prawa i wszelkich reguł znajduję analogie w doświadczeniach naszej ojczyzny minionych wieków. W scenariuszach likwidacji Rzeczpospolitej zawsze ważką rolę grali siewcy chaosu. Za ich sprawą zasadnym miał się stać argument, wg którego Polacy to zbieranina bałaganiarzy niezdolnych do utrzymania własnej państwowości. Autorom forsowanych dzisiaj nowych unijnych traktatów takie uzasadnienie ich arcy – podłych zamiarów też byłoby przydatne. Ufam jednak, że to patrioci i państwowcy w tej próbie sił wezmą górę. Czemu sprzyjać będzie powszechna wola życia w przewidywalnym świecie ładu opartego na szacunku do zasad prawa i elementarnej przyzwoitości w relacji międzyludzkich.
Artur Adamski