15,9 C
Warszawa
sobota, 4 maja, 2024

Samobójcy z Bogatyni – Artur Adamski

26,463FaniLubię

To, że Tusk z ferajną przyjaciół z PO i jej podobnych już dzień po wyborach zaczęli wycofywać się z kolejnych przedwyborczych obietnic, nie jest dla mnie absolutnie żadnym zdziwieniem. Rozumiem też odwieczny socjologiczny mechanizm, skutkiem którego wielu wyborców mniej nawykłych do myślenia w swoich wyborczych decyzjach motywuje się głównie pragnieniem odmiany. Od lat wiemy, że całkiem spora część populacji wybory traktuje jako coś w rodzaju loterii. Całkiem sporej grupie w głosowaniu chodzi właśnie o ten dreszczyk emocji oparty na zasadzie „może będzie gorzej, ale za to inaczej – zobaczymy, co z tego wyniknie”. Niektórzy czerpią z tego wręcz masochistyczną przyjemność, wyrażaną myślą, że „już nie raz mnie oszukali, zobaczymy czy teraz będzie tak samo”. No to już wiadomo – Tusk i jego cyniczna zgraja kłamali tak, jak zawsze. Osobnicy bez sumienia, z których rekrutują się wszyscy najwięksi oszuści, już tak mają – gardzą swoimi ofiarami. Kiedy one same dają się oszukać kolejny raz – gardzą bezbrzeżnie, oszukują na coraz większą skalę i w nikczemności tej nie znają końca. Nie jest przypadkiem to, że naczelne hasło świata kryminalistów brzmi: „Śmierć frajerom!” Bo jak się frajer daje „dymać” to się go „dyma” bez końca. I nawet gdy w efekcie wraz ze swą rodziną na gołym bruku kona z głodu wywleczony spod dachu nad głową, który też mu oszuści zabrali, wybucha nad nim pogardliwym śmiechem. Bo dla żyjących z oszustwa istotą ich życia jest owe „śmierć frajerom!”

Z ciekawości zajrzałem na wyborcze wyniki gminy Bogatynia. I na ich widok od razu stanęły mi przed oczami wykrzywione bezbrzeżną pogardą roześmiane gęby kilku bardzo znanych polityków. A kiedy nieco się otrząsnąłem z szoku, jakim dla mnie były odczytane liczby, w jakimś ułamku pomyślałem, że ci najbardziej cyniczni z cynicznych polityków chyba jednak mają odrobinę racji. No bo rzeczywiście – jak tu niektórymi nie gardzić…?

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Nie tak dawna decyzja o zamknięciu kopalni i elektrowni Turów oznaczała dla gminy Bogatynia kataklizm. Tysiące jej mieszkańców stanęły przed bardzo bliską perspektywą utraty pracy. I to takiej bezalternatywnej, oznaczającej pilną konieczność szukania źródeł utrzymania gdzieś daleko od swojego dotychczasowego miejsca na ziemi. O problem ten pytano wtedy liderów największych sił politycznych. Hołownia odpowiedział, że „twarde prawo ale prawo, nie możemy sobie wybierać orzeczeń, które nam pasują a które nie, musimy je natychmiast wykonać”. Niemal identyczna była wypowiedź Trzaskowskiego: „Jeśli chcemy być członkami Unii Europejskiej to musimy stosować się do jej wyroków. Bez względu na to, jak byłyby one dla nas bolesne”. Poglądami dokładnie takimi samymi wypełniły się media związane z Platformą Obywatelską. Wszyscy jej członkowie, którzy na temat ten się wypowiadali, uważali tak samo.

W tym samym czasie Mateusz Morawiecki, premier i wiceprzewodniczący Prawa i Sprawiedliwości, głośno i otwarcie całej Unii Europejskiej powiedział: „Nie!” Od razu też niezliczone godziny poświęcać zaczął na negocjacje ze stroną czeską, poruszał niebo i ziemię w Brukseli i Strassburgu. Z funkcji polskiego ambasadora w Pradze na zbity pysk wywalił swojego osobistego starego przyjaciela, który w sprawie tej nie stanął na wysokości zadania. I zadeklarował, że nawet, jeśli Polskę obciążą nie wiedzieć jakimi karami to on choćby i do końca świata będzie Turowa bronił, odwoływał i procesował się w tych sprawach we wszystkich możliwych sądach. W bogatyńskiej gminie spotkało się to wtedy z entuzjazmem. Ze strony totalnej opozycji – z nie kończącą się furią szyderstw. Morawiecki dosłownie wychodził ze skóry, ale Turów obronił. Mało kto wierzył, że walka ta ma jakiekolwiek szanse powodzenia, ale on ją podjął i tytanicznym wysiłkiem – w niej zwyciężył.

Jakże wielu po wydarzeniach tych powtarzało, że „ci od Tuska, Trzaskowskiego, Hołowni nie mają już czego w Bogatyni szukać”. Bardziej niż pewne wydawało się, że Morawieckiemu, któremu gmina ta zawdzięcza tak ogromnie dużo, kiedyś będą chcieli tam postawić pomnik. A że przynajmniej nigdy nie zapomną, co dla mieszkańców tej ziemi Morawiecki zrobił. Zaciekawiony zajrzałem więc do informacji na temat wyników wyborów w gminie Bogatynia. Okazuje się, że na PiS głosowało tam ledwie odrobinkę więcej, niż statystycznie w reszcie kraju – 39,3% (4423 mieszkańców gminy). Na Koalicję Obywatelską – nie mniej, niż gdzie indziej, bo 30,11 % (3392 wyborców z gminy Bogatynia). I nawet odsetek głosów oddanych na Bezpartyjnych Samorządowców (bo może akurat tam są jacyś świetni?) nie był znaczący – ledwie 400 głosów, czyli 3,55%. Czy ktoś się jeszcze dziwi, że po zobaczeniu tych liczb dosłownie zobaczyłem roześmiane w bezbrzeżnej pogardzie twarze liderów totalnej opozycji?

Jaki wniosek stąd wynika dla chyba każdego, komu kiedyś przyjdzie decydować w sprawie Bogatyni? A przecież tam jeszcze wydarzyć się może ogromnie wiele, pomysł zamknięcia kopalni i elektrowni wrócić może w każdej chwili. I nie tylko ten. Wiadomo na pewno, jak wtedy podejdą do sprawy ci, którzy właśnie sposobią się do przejęcia w Polsce władzy. Jakbym już słyszał ich słowa: „Bogatynia? To ci frajerzy, których olaliśmy tak totalnie? Mieliśmy ich całkowicie gdzieś, w sprawie odcięcia im tlenu nie kiwnęliśmy palcem w bucie, w sprawie ich wykończenia zgodziliśmy się na wszystko a oni i tak głosowali na nas nie mniej masowo, niż reszta kraju? A to czort z nimi! Kto by się takimi przejmował?”

Obym był fałszywym prorokiem, ale jeśli kiedyś coś podobnego się wydarzy to już to mówię: Bogatynio, zasłużyłaś sobie na taki właśnie los.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content