Sto dwa lata temu Polacy pod Warszawą powstrzymali bolszewicki rajd na Europę. Przywódca bolszewicki, Lenin w swoich przemówieniach wzywał do walki w następujących słowach: „prowadząc ofensywę przeciwko Polsce, prowadzimy jednocześnie ofensywę przeciwko Entencie, rozbijając armię polską, rozbijamy pokój wersalski, na którym opiera się cały system stosunków międzynarodowych”.
Przeciwko Polsce bolszewicy w całej Europie montowali jeśli nie sprzymierzeńców, to przynajmniej tzw. „rozsądnych polityków”, godzących się na przyjęcie argumentacji Moskwy. W momencie szczytowym walki, 15 sierpnia 1920 r, w moskiewskiej „Prawdzie” można było przeczytać zapowiedź przekazania Niemcom ziem, które zostaną odebrane „polskim panom”. Kolejny raz sojusz Rosji i Niemiec, bez względu na systemy polityczne, został skierowany przeciwko Polsce.
Dodajmy, nie tylko Niemcy podczas tej wojny, zachowywali co najmniej mało przyjazną Polsce postawę. Wielka Brytania nalegała na polskich polityków, aby Polska przyjęła warunki bolszewickiego komisarza Kamieniewa i zrezygnowała z ziem na Wschodzie, i tym samym by granica biegła wzdłuż tzw. linii Curzona. Czechosłowacja deklarowała oddanie Rosji sowieckiej Ruś Zakarpacką. Bolszewicka propaganda organizowała strajki i manifestacje w całej Europie skierowane przeciwko Polsce. A w Białymstoku renegaci zgrupowani w Tymczasowym Komitetecie Rewolucyjnym Polski szykowali się do przejęcia władzy.
Determinacja, z jaką Naród Polski prowadził walkę, jego jednolita postawa, dały odpór najeźdźcy. Polacy, mimo różnicy w poglądach politycznych, w tamtych dniach tworzyli jedność. Dzisiaj oddaję hołd wszystkim uczestnikom tamtych walk. Oni wszyscy razem i każdy z osobna był Ojcem Polskiej Niepodległości.
O takich rzeczach trzeba pamiętać. Bo ten szwabsko – kacapski sojusz to jedynie z krótkimi, wyjątkowymi okresami, stan permanentny. To jedna z najdłuższych na naszym kontynencie TRADYCJI POLITYCZNYCH. I nic, absolutnie nic nie wskazuje na to, żeby ona miała się zmienić. Zrobić można tylko jedno i to powinno być celem: zrobić wszystko, by przynajmniej jeden z tych potworów (tak! potworów!) został trwale osłabiony.