Wojna na Ukrainie pokazała, że ten kto się broni, ma też szansę być bronionym. Kto broni się z determinacją, może liczyć na pomoc swoich sojuszników. Kiedy w 2015 roku przejęliśmy stery państwa, okazało się, że wojsko pod rządami koalicji PO-PSL zamiast się rozwijać, zwijało się nie wolniej niż sieć połączeń kolejowych w całej Polsce.
Co wróg zrobiłby z terenami Podlasia, wschodniego Mazowsza, czy Lubelszczyzny i Podkarpacia – wiemy doskonale na przykładzie Buczy, Irpienia czy Hostomela i setek innych miejsc, gdzie cały czas dochodzi do barbarzyńskich zbrodni wojennych na cywilach. To wielka lekcja dla nas wszystkich, z której już wyciągamy konsekwencje.
Wiele zmieniło się w polskiej armii od 2015 roku. Broń produkowana w Polsce, jest dzisiaj testowana w bezpośrednim starciu na wojnie na Ukrainie – to Kraby, Pioruny czy Groty. Budujemy siłę ognia artyleryjskiego w oparciu o nasze własne zasoby, a także zasoby nabywane od naszych sojuszników. Rozwijamy naszą obecność zarówno na przesmyku suwalskim, jak i na całej wschodniej rubieży. Jesteśmy częścią najpotężniejszego sojuszu militarnego na świecie.
Wraz z panem premierem Mariusz Błaszczak i panem prezydentem Andrzej Duda chcielibyśmy przedstawić decyzje, które zapadły na przełomowym szczycie obrad NATO, który dopiero co zakończył się w Madrycie – które bardzo mocno przysłużą się zbudowaniu jeszcze większego poziomu bezpieczeństwa dla Polski i całej wschodniej flanki NATO. To m.in. zwiększenie sił szybkiego reagowania z 40 tys. do 300 tys., wejście do sojuszu Finlandii i Szwecji, czy utworzenie stałej gotowości i obecności dowództwa korpusu wojsk amerykańskich w Polsce.
