Opozycja uchodząca za proeuropejską przez długi czas blokowała ratyfikację Europejskiego Funduszu Odbudowy. Budziło to ogólne zdumienie większości Polaków, poza zwolennikami opozycji. Ci, czerpiąc swą wiedzę z opozycyjnych polskojęzycznych mediów, zindoktrynowani i zmanipulowani podawaną tam propagandą, nie potrafią samodzielnie myśleć.
Dla nich wszystko, co powie czy zrobi opozycja, jest dobre – czy to będzie podniesienie wieku emerytalnego, czy zniesienie 500+, czy handel w niedziele, czy prywatyzacja szpitali, czy blokowanie dotacji dla Polski. Bo opozycja, blokując Fundusz, chciała, żeby Polska nie otrzymała należnych jej kwot. Już wcześniej domagała odebrania Polsce dotacji Unii Europejskiej. Protektorom opozycji chodziło o to, aby inne państwa postrzegały Polskę, jako hamulec w Unii, jako kraj łamiący solidarność, obojętny wobec krajów południowej Europy, potrzebujących pieniędzy z Funduszu, dla odbudowania gospodarki. A światowa opinia publiczna nie odróżnia, która partia blokuje Fundusz i obwinia Polskę jako całość. Gdy już inne kraje ratyfikowały Fundusz, opozycja, na otrzymany sygnał (bo to są pieniądze!), zatwierdziła ustawę ratyfikacyjną bez poprawek. To jest dialektyka (marksistowska)! Są „za, a nawet przeciw”, jak mawiał ich idol.
Opozycja nie zmienia, w antypolskiej polityki. Sprzeciwia się odbudowie Pałacu Saskiego, dawnej z wizytówki i symbolu Warszawy. Ale ma swoją , wizytówkę stolicy – Pałac Kultury im. Stalina, symbol okupacji sowieckiej. W Polsce Niepodległej, podobny symbol rosyjskiego panowania, sobór na placu Saskim, został rozebrany. W Berlinie, Pałac Republiki, symbol NRD zburzono i w jego miejscu odbudowano pałac królewski. A w Polsce, podobne rozwiązanie blokowały obecne „elyty”. I PeKiN nadal stoi – „mały ale gustowny”, „w stylu galicyjskim” (bo nie polskim), „z którego Warszawa jest najładniejsza” (bo go nie widać). Wpisano go nawet na listę zabytków.
Opozycja nie chce by na wystawie II wojny światowej były informacje o rotmistrzu Pileckim. Zamordowali go komuniści, więc ich następcy próbują go zniesławić. Nie chce też dokumentów o rodzinie Ulmów i Irenie Sendlerowej, ratujących Żydów, byłby to dowód przeciw wywodom pseudonaukowaców jakoby Żydów mordowali Polacy. Nie można również przypomnieć św. Maksymiliana Kolbego i Polakach zamordowanych w Dachau, bo było wśród nich wielu księży, a według komunistów Kościół współpracował z Hitlerem. Nawet Powstanie Warszawskie nie nadaje się na wystawę, bo było kierowane przez legalne władze polskie, a nie władzę ludową, która Powstańców więziła i mordowała.
Opozycja chce zlikwidować IPN, bo przeszkadza im w fałszowaniu historii. Żąda też ograniczenia nauczania historii, co obniży poziom edukacji szkolnej. A już i tak jej stan jest katastrofalny, o czym świadczą wypowiedzi polityków opozycji: „Powstanie Warszawskie było w 1988 r.”, „biologiczny mężczyzna może urodzić dziecko”. Oni walczą o przywileje emerytalne dla byłych agentów służb specjalnych PRL argumentują: „Oni nas bronili!”. Przed kim? Przed Żołnierzami Wyklętymi, których opluwają i blokując budowę pomnika na ich cześć we Wrocławiu. Próbują wybielić SB, głosząc, że Stanisław Pyjas sam się zabił po pijanemu (bez udziału SB!). Wkrótce napiszą, że Grzegorza Przemyka zabili pielęgniarze i lekarze (tak, jak twierdzili komuniści po jego śmierci), a bł. ks. Jerzy Popiełuszko przypadkiem utonął, kąpiąc się w Wiśle.
O kim opozycja dobrze się wyraża ? O Niemcach. Dobrze, że Polska była 123 lata pod zaborem pruskim. Kto by tam wspominał lata – Kulturkampf, hakatę, rugi pruskie, bicie dzieci we Wrześni (mija 120 rocznica), wóz Drzymały, przymusowe wywłaszczanie z ziemi, czy spalenie Kalisza i obrabowanie zajętych w 1915 r. ziem z żywności, wyposażenia przemysłu, transportu itd. … A tymczasem w Gdańsku i innych miastach rządzonych przez opozycję nawiązuje się do niemieckich tradycji, w tym nazistowskich. Według opozycji, to Polacy (nie Niemcy) wywołali II wojnę światową „przez złe słowo” i mordowali Żydów w polskich obozach zagłady. Za niesłuszne uważa żądanie odszkodowań za zbrodnie i zniszczenia dokonane przez Niemców. Ta postawa się opłaca. Niemcy odwdzięczają się jej dotacjami z różnych fundacji, a to na manifestację, a to na jakiś campus. „Lepiej brać od nich niż z Narodowego Funduszu Kultury” – rzekł polityk opozycji.
Bo też z kulturą to nie ma nic wspólnego.
Wacław Leszczyński.