Skarbem sanktuarium w Manoppello (Włochy) jest niezwykle cenna relikwia – chusta, którą po śmierci przykryto twarz Pana Jezusa. „Wizerunek przedstawia Chrystusa już po zmartwychwstaniu, z otwartymi oczami” – wyjaśnia o. Carmine Cucinelli OFMCap, rektor sanktuarium w Manoppello.
Chusta to obraz dwustronny. I z przodu, i z tyłu widnieje oblicze Chrystusa, tyle że w lustrzanym odbiciu. „To, co dokładnie widać na chuście z Manoppello, zależy jednak od oświetlenia i tego, z której strony na nią patrzymy. Kiedy patrzymy na Święte Oblicze z tyłu ołtarza, widzimy, że usta są lekko przymknięte, oczy patrzą jakby w prawo. Widzimy też otwarte rany na twarzy. Po zmianie światła usta są nieco inne, rany wydają się zagojone, jakby były na nich strupy. Gdy natomiast wyłączymy światło padające bezpośrednio na relikwię, zobaczymy, że samo płótno jest zupełnie przezroczyste” – opowiada o. Cucinelli.
Królewski materiał
Rektor sanktuarium w Manoppello wyjaśnia, że płótno wykonane zostało z bisioru morskiego, czyli z niezwykle delikatnej nici pozyskiwanej z małży morskiej. Bisior nie przyjmuje pigmentów i jest ognioodporny – nie da się więc na nim nic namalować. W czasach antycznych przeznaczany był dla królów, kapłanów i Boga. „Nawet przy mocnym powiększeniu – używając skanera elektronicznego – nie spotyka się środków pigmentu. Nie ma tam żadnego namalowanego obrazu. Przestrzeń pomiędzy nićmi jest pusta, niezamalowana, a kolory, które widać, nie są malarskie” – wyjaśnia zakonnik i dodaje, że na Świętym Obliczu nie ma krwi. „Można powiedzieć współczesnym językiem, że to takie pierwsze selfie, coś w rodzaju fotografii” – zaznacza.
Przezroczyste płótno
Ojciec Carmine Cucinelli przypomina, że przed laty kapucyni chcieli przeprowadzić renowację płótna: dać nowe szybki i ramę. Kiedy jednak chusta została wyciągnięta, obraz zniknął, a płótno stało się przezroczyste. Kapucyni odczytali to jako cud i stwierdzili, że Święte Oblicze ma zostać w „starych” szybkach. Po pewnym czasie znów chcieli dokonać renowacji, jednak okazało się wówczas, że płótno przykleiło się do szybki. Z obawy przed jego uszkodzeniem ponownie zostało włożone w ramę.