Odeszła najstarsza z nas, osoba, która była świadkiem dziejów Polski w tragicznym wieku XX.
Pani Tekla Juniewicz urodziła się jeszcze w Cesarstwie Austro-Węgierskim w Krupsku. Kiedy ją poznałem, zapamiętałem, jak wielka pogoda ducha z niej emanowała. Była zawsze życzliwa, serdeczna i lubiła wspominać dawniejsze czasy.
Jako ośmioletnia dziewczynka była świadkiem wybuchu I Wojny Światowej, o której Mickiewicz mówił, że nadejdzie kiedyś wojna powszechna za wolność ludów, i która przyniosła Polsce upragnioną niepodległość.
W ramach nowej rzeczywistości pani Tekla mogła założyć rodzinę i cieszyć się swoimi córkami w wolnej Polsce. W czasie II Wojny Światowej doświadczyła, czym było okrucieństwo tamtej wojny, a po niej utraciła swoją małą ojczyznę i musiała przenieść się z Kresów do Gliwic. Tutaj, w trudnych latach PRL, rosła i rozwijała się jej rodzina.
Jej odejście jest wielką stratą. Miała wielkie serce, które było zdolne pomieścić gorącą miłość do całej swojej wielkiej rodziny i ojczyzny. Zapamiętam ją jako osobę, która mimo zmieniających się epok, potrafiła zachować w sobie ciepło, dobro i wiarę w sens i Boga.
Ziarno, które zasiała, i dziedzictwo, które po sobie pozostawiła, to wielka sprawa. Niech spoczywa w pokoju.