26,6 C
Warszawa
piątek, 3 maja, 2024

Apel do Rządu Republiki Federalnej Niemiec – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Zwracam się do rządu Republiki Federalnej Niemiec, by w interesie powagi własnego państwa zabrał sobie z Polski swojego obywatela, niejakiego Klausa Bachmanna.

W moim głębokim przekonaniu człowiek ten spełnił już swoją rolę. Obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej udowodnił on już niezbicie, że niemieckim profesorem może być osoba o nader skromnych kwalifikacjach intelektualnych. Nawet takich, jakie swoim umysłem reprezentuje Klaus Bachmann. Podobne fakty są w Polsce powszechnie znane i osobnik ten nikomu nie musi tej oczywistej dla nas prawdy swoim przykładem udowadniać. Od pokoleń Polacy też znają jakże wśród Niemców pospolite przekonanie, że nawet jeśli reprezentują oni politowania godne standardy mentalności i osobistej kultury to i tak, na każdym kroku, emanować będą swoimi urojeniami wyższościowymi. Tę niemiecką dolegliwość znamy od wieków i nie musi nas nią zanudzać ente jego ucieleśnienie, jakim jest Klaus Bachmann. Zapewniam też, że świetnie w Polsce znamy tę jakże znamienną przypadłość polegającą na tym, że przynależność do państwa zhańbionego bezmiarem nigdy nie zadośćuczynionych zbrodni skutkuje obsesją wchodzenia w rolę moralizatorów a nawet wyroczni w sprawach etyki. Doskonale przecież znamy hańbę nierozliczonych niemieckich podłości, jak i to, że niemiecka niezdolność do refleksji nad sobą niezmiennie jest napędem upartego głoszenia refleksji nad innymi. Na przykład nad zbiorowością, którą poprzednie pokolenie Niemców skazało na zagładę i zagładę tę konsekwentnie realizowało. Mimo trudnego do pojęcia kuriozum, polegającego na pouczaniu tych, których pokolenie własnych matek i ojców nie zdołało do końca wymordować, państwo niemieckie dało nam już dobitne dowody „zabetonowania się” w skłonności do takiego właśnie mentorstwa. Nie musi więc kolejnych przejawów tej patologii dostarczać nam jeszcze Klaus Bachmann. Każdy choć trochę wykształcony Polak też wie, jak ubogie, w szczególności na tle polskich, są niemieckie tradycje praworządności, praw człowieka i demokracji. Zbędne jest więc ugruntowywanie w nas tej oczywistej wiedzy przez Klausa Bachmanna, nawiązując do na wskroś niemieckich wzorców zalecającego dziś używanie w Polsce metod państwa policyjnego. W tym najbardziej aktualnym przypadku uprzejmie proszę zwrócić uwagę na jakże kompromitującą skalę ignorancji tego człowieka znanego w Polsce jako „niemiecki profesor”. Okazuje się bowiem, że przedstawiający się jako historyk i politolog nie wie on nawet tego, że Polska nigdy w swych niepodległych dziejach nie była państwem policyjnym. W przeciwieństwie do niepodległych Niemiec potrafiących wolą większości zaprowadza taki właśnie ustrój i u siebie i w każdym z krajów, do których przybywały wraz ze swoją armią. Czy głosząc dziś konieczność użycia w Polsce metod państwa policyjnego Klaus Bachmann ma odgrywać tę samą rolę, jaką wielu z nas jeszcze pamięta w wykonaniu niemieckich sił zbrojnych, żandarmeryjnych i policyjnych? Bez względu na to, czy wezwania te stanowią własną inicjatywę owego osobnika czy też są wyrazem intencji państwa niemieckiego – nie jest to dla Polaków nowość. Przed Klausem Bachmannem poznaliśmy już przecież niezliczone zastępy obywateli niemieckiego państwa słowem i czynem wyrażających najściślej te same poglądy i skłonności. Zbyt liczne były legiony waszych orędowników państwa policyjnego, by dane mam było o nich zapomnieć. Nazbyt jaskrawo te zamordystyczne tradycje są też odmienne od wszystkiego, co polskie. Stanowczo też zbyt wiele nigdy nienaprawionych krzywd nam one wyrządziły, byśmy mogli ich nie pamiętać. Do przypominania państwowo – policyjnych natręctw naszych sąsiadów nie jest nam więc potrzebny żaden Klaus Bachmann.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Moja polska ojczyzna od zarania swych dziejów jest oczywiście najpierwszym wzorem gościnności. W swych długich dziejach była domem bezliku narodów, wśród których przybysze z krajów niemieckich należeli do najliczniejszych. Niezliczona ilość osób niemieckiego pochodzenia włożyła doniosły wkład w budowę wielkiego dziedzictwa Rzeczpospolitej. Wśród polskich bohaterów narodowych, w stosunku do których żywię największej miary wdzięczność, szacunek, podziw a nawet uczucia szczerej miłości są bardzo liczni Polacy niemieckiego pochodzenia. Na tym godnym pozazdroszczenia tle Klaus Bachmann stanowi jedno z zaburzeń toksycznych dla wizerunku niemieckiej kultury, państwa i narodu. Nie muszę chyba dodawać, że bez względu na to, jaka będzie decyzja rządu Republiki Federalnej Niemiec, czy też samego osobnika, w sprawie którego apeluję, bez wątpienia nadal będzie się on w naszym kraju cieszył wszystkimi prawami oraz powszechną życzliwością. W liczącej blisko jedenaście wieków tradycji mojej ojczyzny zawsze było i niezmiennie pozostaje to, że każdy przybysz otaczany jest nie tylko bezpieczeństwem, opieką, ale też przyjaznym zainteresowaniem a często i powszechną sympatią. Oczywiście najściślej tak zawsze też było i jest w stosunku do przybyszy z Niemiec. W szczególności tych, którzy to, co rozumieli jako misję cywilizacyjną przybywali pełnić bez użycia czołgów, plutonów egzekucyjnych czy komór gazowych. Mam nadzieję, że rząd RFN choć trochę pamięta, jak dalece nie wszyscy Niemcy potrafili do nas przychodzić bez wyposażenia w tego typu instrumenty. W Polsce z naprawdę szczerym uznaniem, czasem wręcz graniczącym z niedowierzaniem, przyjmowana jest niemiecka zdolność pełnienia owych ekscentrycznych „misji” bez operowania narzędziami wyżej wymienionego rodzaju.

Dodam, że skromny autor powyższego apelu to człowiek, którego przodkowie w linii prostej oraz w liniach bocznych ginęli po przymusowym wtłoczeniu w mundury niemieckiej armii czasu pierwszej wojny światowej a z kolejnej rozpętanej przez te same Niemcy też ocaleli dalece nie wszyscy. Pomimo tego mam za sobą trud przerzucania mostów pojednania, budulcem których były wydobywane z niepamięci życzliwe Polsce postacie niemieckiej kultury, na których temat publikowałem i których działalności oddawałem cześć pamiątkowymi tablicami. Na to, co ponad morzem rozlanej krwi mogłoby zbliżać sąsiadujące ze sobą narody, szczerze otwarło się wiele polskich serc. A konsekwentne i jakże upiorne mentorstwo Klausa Bachmanna, teraz zalecającego nawet sięganie w Polsce do metod państwa policyjnego, mosty te obraca w ruiny. Zarazem wszystkim budującym takie mosty uświadamiając, że wszelkie podobne starania to głos wołającego na niemieckiej puszczy.

Obywatel RFN Klaus Bachmann zadeklarował się jako zwolennik metod państwa policyjnego. Dla Rzeczpospolitej Polskiej są one niedopuszczalne, ale tradycja państwa niemieckiego to przecież w wielkiej części historia nawet więcej, niż policyjna. Nic więc chyba nie stoi na przeszkodzie, by jeśli okazałoby się to niezbędne, rząd RFN zabrał do siebie swego obywatela choćby i metodami, do praktykowania których on sam publicznie wzywa.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content