16 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

Obyśmy „sami siebie nie załatwili” – Artur Adamski

26,463FaniLubię

W Drugiej Rzeczpospolitej mieliśmy trzech prezydentów. Wszyscy trzej byli profesorami uniwersytetów – dwóch z nich naukowcami światowej sławy i zarazem – dwóch z nich przez długie lata narażającymi swe życie bohaterami walki o niepodległość. W Trzeciej Rzeczpospolitej żaden z trzech pierwszych jej prezydentów nie miał wyższego wykształcenia. Zarazem wszyscy trzej mieli za sobą lata agenturalnego wysługiwania się służbom stworzonym w celu zwalczania polskich dążeń niepodległościowych.

Niespecjalnie lepiej wypadłoby porównanie składu rządów i sejmów, jakie mieliśmy po roku 1918 i 1989. Międzywojenne realia świata polskiej polityki dalekie były od ideału, ale obecność w parlamencie czy elicie władz podobnej liczby osobników o przeszłości nikczemnej, indywiduów niezdolnych do działania w interesie żadnym oprócz własnego, ignorantów krańcowych czy trefnisiów nadających się jedynie do budzących politowanie wygłupów – było wówczas nie do wyobrażenia. Jakie więc są przyczyny tego, że w przeciwieństwie do czasów II RP w III RP po każdych wyborach w naszym paramencie pojawiają się osoby organicznie niezdolne do zrozumienia roli, jaką powinien odgrywać każdy członek parlamentu? Jeśli uważa ktoś, że przesadzam, niech przypomni sobie posłów czynnie wspierających Putina i Łukaszenkę w niszczeniu infrastruktury granicznej naszego państwa. I wszystkie hucpy na poziomie niższym od piaskownicy, wyczyniane nawet w trakcie decydowania przez parlament o sprawach dla Polski fundamentalnych. I niech sam sobie odpowie na pytanie, czy komuś z takich mogą być znane kategorie majestatu Rzeczpospolitej, odpowiedzialności za państwo i naród, obowiązku służby społeczeństwu, troski o jego pomyślną i bezpieczną teraźniejszość i przyszłość?

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

A może część z nas przyjęło już za normę wprowadzanie standardów małpiarni w miejscu, w którym ważą się losy nas, naszych dzieci i wnuków? A zarazem tego, co dziesiątki pokoleń naszych poprzedników od blisko już jedenastu stuleci, często w nadludzkim trudzie wznosiły, odbudowywały z ruin, w obronie czego jakże często oddawały życie? Czy to, co dla jakże wielu naszych poprzedników było świętością, można beztrosko oddawać w ręce wesołków nie znających żadnych zasad? Czy decydując o losie daru danego nam przez przodków i który w dobrym stanie powinniśmy przekazać następcom decydować można traktując akt głosowania tak, jakby chodziło o darmowy karnet na cztery lata oglądania widowisk tandetnego cyrku? Przyzwolenie wyborców na kuglarstwo tam, gdzie decydują się sprawy najpoważniejsze, jest przecież zachowaniem do złudzenia podobnym do skłonności pewnego gatunku drobnych ssaków, w stadnym odruchu zdolnym rzucić się w głębinę nie zważając na brak umiejętności pływania. Czy to, czego już doświadczyliśmy od wielu naszych wybrańców, nie powinno nas otrzeźwić? Zaznaliśmy już przecież nawet tego, że wybrańcy narodu z sobie tylko znanych przyczyn potrafili opylać zagranicznym cwaniakom najcenniejsze składniki naszego narodowego majątku za cenę niższą od rynkowej wartości gruntów, na których je postawiono. Albo wyrzucania na bruk dziesiątek tysięcy mieszkańców kamienic w ramach czegoś, co hochsztaplerzy z piekła rodem nazywali „zwrotem własności”, choć ani oni ani żaden z ich przodków ani też nikt z rzekomych cedentów nigdy nie był właścicielem rabowanych nieruchomości. Dlaczego więc ten przestępczy proceder był możliwy? Właśnie z powodu takiego wyboru Polaków, który oddawał władzę obojętnym na bezprawie i krzywdę. A przecież gdyby na takie procedery nieobojętnym dać większość konstytucyjną to grabieżcom nie pomogłyby już nawet pożary archiwów z księgami wieczystymi, jakimś trafem nadzwyczaj w naszym kraju łatwopalnymi.

Jak jednak dokonywać wyboru, który nie okaże się dla nas zgubny? W naszym ziemskim świecie byty idealne niemal nie występują. Zarazem każdy z nas wie, jaka przepaść dzieli zdeklarowanych łajdaków od ofiarnych, rozumnych i zarazem prawych, w których mrówczej pracy zdarzają się potknięcia. I to takie, za które potrafią przeprosić i które starają się naprawić. Jedyny sposób odróżniania jednych od drugich zawiera się w słowach Wisławy Szymborskiej: „Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono”. Musimy więc wiedzieć, jak na swych drogach życia sprawdzali się ci, których wybieramy. Jak ktoś siepaczom z aparatu terroru donosił na ludzi, którzy mu ufali, to mało jest przecież prawdopodobne, że nagle zacznie służyć interesom innym, niż swoje i tych, którzy mu więcej zapłacą. Jeśli ktoś sprzedał się kiedyś mocom wrogim ojczyźnie to nie liczmy na to, że po wyniesieniu do władz pracował będzie na jej korzyść. Jeśli więc, jak twierdzi nasza Noblistka, „tyle o ludziach wiemy, ile ich sprawdzono” – to sprawdzajmy. Nie w każdym przypadku wybór wtedy będzie trafny, ale bez stosowania się do tej rady popełnienie przez nas błędu będzie niemal pewne. Błędu kosztującego Polskę i Polaków bardzo drogo i oby nie – błędu tragicznego.

Niezbędną do wyboru wiedzę – jest skąd czerpać a pewne ruchy i kandydatury powinny nas zastanawiać. Np. Platforma Obywatelska rozstaje się właśnie z jednym Bogusławem i na listę swych kandydatów bierze innego. Odchodzący nazywa się Sonik i był bohaterem walki o polską wolność a nowy poseł tego samego imienia ma nazwisko Wołoszański i donosząc na walczących o polską wolność służył tym, którzy Polskę niewolili. O postaciach takich, jak Jerzy Urban, też nie powinniśmy zapominać. Goebels stanu wojennego już nie żyje, ale do sejmu kandydują jego najbliżsi współpracownicy. Mają prawo, ale czy rozsądnie jest wybierać do polskiego sejmu kogoś, kto ściśle współdziałał z postacią głoszącą otwarcie: „Moim naczelnym celem jest ostateczne sku…nie narodu polskiego”? Przyglądajmy się przeszłości kandydujących. Nic nie da nam tyle wiedzy o tym, czego po nich możemy się spodziewać.

Przywołując osobę Wisławy Szymborskiej przypomniałem sobie inną postać polskiej poezji, choć znaną głównie z grania w filmie i teatrze. Postacią tą jest Wiesław Gołas – szkoda, że mniej znany ze swoich wierszy. Imponujących erudycją i mądrością i wprost porażających skalą obaw o przyszłość ojczyzny. O skutkach naszych beztroskich wyborów w ostatnim wersie jednego z nich napisał: „I na koniec zaśmiali się wrogowie: Same załatwiły się Polaczki!” Oby słowa te nie okazały się prorocze. W tych czasach, które nastają, nieroztropnym wyborem naprawdę możemy „sami siebie załatwić”.

Artur Adamski

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content