Poczta pantoflowa w służbie Miłości. Brzmi jak hasło marketingowe, które ma zwrócić uwagę. Cel jest jednak inny. Ale od początku! Przepisy na najlepszą szarlotkę, sernik czy sałatkę są popularne mimo braku reklamy. Powtarzane z ust do ust, z taką rekomendacją, a dokładniej z takim zachwytem tego, kto je poznał, rozchodzą się dookoła globu. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku świetnego lekarza, doskonałej krawcowej czy najlepszych lodów w mieście.
Nie potrzebują spotów w mediach ani ulotek wkładanych do skrzynek pocztowych. Ludzie lubią polecać to, co dobre, co ich zachwyciło, to, co pomogło i z czego sami są bardzo zadowoleni. Robią to w dodatku z taką energią w głosie i w oczach, że choćby dlatego słuchający chce sprawdzić usłyszaną informację. Nie może więc dziwić, że Dobra Nowina i wieść o Miłości, która pokonała śmierć, rozniosła się po świecie. Dziś jednak, kiedy świat wmawia nam, że wiara to prywatna sprawa, to „głoszenie” zostawiamy zawodowcom, czyli misjonarzom i duchownym. Nie chcemy nikogo przytłoczyć naszymi historiami o interwencji jakiegoś świętego w naszej codzienności, o radości, jaką daje nam obecność na Eucharystii, często cenzurujemy się w czasie Świąt Wielkiej Nocy i zamiast słowami: „Chrystus Zmartwychwstał”, pozdrawiamy innych grzecznym: „Dzień dobry”. A siła takiej właśnie ewangelizacji jest nie do przecenienia. Nasz zachwyt, nasze doświadczenie kochającego Boga na pewno nikogo nie obrazi, a może go zbliżyć do zdecydowanie większego szczęścia niż smaczne jedzenie i okazać się nawet ważniejsze niż najlepszy lekarz z dojazdem do domu. Nie chodzi o to, by udowodnić sobie odwagę głoszenia, ale by się podzielić najważniejszą informacją, jaką mamy!