2.6 C
Warszawa
sobota, 7 grudnia, 2024

Jak wykoleić własne dziecko? – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Wpadła mi w ręce książka pt. „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet”. Autorkami bogato ilustrowanego tomiszcza adresowanego do kilkuletnich dziewczynek są włoskie pisarki (o ile stosownym jest tu użycie tego miana) Elena Favilli i Francesco Cavllo.

Wśród bohaterek opowieści jest Florance Nightingale, Maria Skłodowska – Curie a nawet Irena Sendler. W przypadku lektury o tej ostatniej dowiadujemy się jednak, że w latach jej młodości „w Polsce zaczęli rządzić naziści”. Ani słowa o jakiejś wojnie a tym bardziej o narodowości tychże nazistów. Można być więc pewnym, że dziecięcy odbiorcy tej wydanej w już kilkudziesięciu krajach książki po zapoznaniu się z tą opowiastką nie będą mieli żadnych wątpliwości, że ci naziści, którzy zaczęli rządzić w Polsce to oczywiście – Polacy. I że to przed tymi tymi Polakami – nazistami Irena Sendlerowa ukrywała żydowskie dzieci, które Polacy, czyli naziści, uparli się bez wyjątku spalić w piecach.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Wśród stu buntowniczek, przedstawionych w książce będącej światowym bestsellerem literatury dziecięcej ostatnich lat, jest jeszcze może kilka postaci, o których taki konserwatywny wapniak, jak ja, powiedziałby, że interesujące, normalne a czasem nawet – szlachetne. Przeważają jednak tzw. aktywistki, gwiazdki estrady, sportu, nie brakuje typowych celebrytek czy osób z serii Hillary Clinton – Michelle Obama. Cechą, która jako nadzwyczaj superlatywna wymieniana jest najczęściej jest to, że wiele z nich wytrwało w postanowieniu, że nigdy nie wyjdzie za mąż i nie będzie miało żadnych dzieci. Fascynujące i jakże inspirujące, prawda?

Obok działaczek partii komunistycznych, przywódczyń band leśnych i wodnych (czyli piratek i Robin Hoodów w spódnicach) dziewczynki, którym „Opowieści dla buntowniczek” będą czytane, poznają m.in. postać taką, jak Katarzyna II. Tak, wydaje się już w Polsce książki dla dzieci, w których do pozytywnych bohaterek zalicza się naczelną likwidatorkę naszego państwa! Wydawcy ją też uznali za jedną z (jak to napisali we „Wstępie”) „wybitnych kobiet przekonanych, że wierząc w coś całym sercem zyskujemy siłę, by zmienić świat!” Ten sam „Wstęp” wyjaśnia też, że książka powstała po to, by dzieci „rozumiały, że piętrzyć się przed nimi będą przeszkody i że ważne jest, by miały świadomość, że można je pokonać. Bo przecież wszystkie przeszkody – można nieodwołalnie zlikwidować”. Umieszczenie w zbiorku jako jednej z bohaterek Katarzyny II nie pozostawia wątpliwości, że jedną z tych przeszkód, które „można nieodwołalnie zlikwidować” jest Polska. Dowiadujemy się też, że do osiągnięcia sukcesów (m.in. takich, jak ten właśnie wymieniony) niezbędna jest „śmiałość poczynań” oraz „wysoki stopień geniuszu” (unicestwić Polskę – czyż to nie genialne?). „Wstęp” kończy się zdaniami: „Niech te śmiałe pionierki staną się dla was inspiracją, niech budują w waszych córkach niezachwiane przekonanie, że piękno przejawia się w każdej kobiecie”. Bo, jak nas pouczają autorki: „życie powinno być pełne zapału, ciekawości i – wielkoduszności”. Czyli – fascynujmy się zdeklarowanymi w swej bezdzietności komunistkami i innymi Katarzynami II i „ruszajmy z nami w tę drogę!” Do tego właśnie, na pierwszych stronach swego wiekopomnego dzieła wzywają Elena Favilli i Francesca Cavallo. Domyślać się chyba można, że ich „poglądy” popierają także polskojęzyczni wydawcy tej nieszczęsnej książki… Chyba też po to, żeby nie było smutno chłopczykom, do których też może przecież trafić ta książka, bohaterem jednej z opowieści jest bardzo młoda osoba płci męskiej. W stu procentach męskiej – tak przynajmniej stwierdzili lekarze na podstawie nie budzących żadnych wątpliwości cech anatomicznych, hormonalnych i każdych innych. Osoba przedstawiona jako jedna z tytułowych buntowniczek już jednak w wieku kilku lat stwierdziła, że chce być dziewczynką. I po rozpoczęciu nauki w szkole podstawowej stoczyła heroiczną walkę o prawo siusiania i kupkania w toalecie dla dziewczynek. W końcu kilkulatek dopiął swego, zmieniono mu imię (książka milczy o tym, czy zamieniono mu też coś innego), pozwolono ubierać się w sukienki, siusiać i defekować w jednej toalecie wraz z dziewczynkami (to właśnie szkolna toaleta przedstawiona jest jako oś całego jakże wzniosłego buntu). Czyż to nie inspirująca opowieść dla przedszkolaka na dobranoc?

Dowiedziałem się właśnie, że tom o „niezwykłych buntowniczkach” ma już swoją kontynuację. Niejaka Sylwia Chutnik opublikowała „Sto opowieści o polskich buntowniczkach”. Kogóż w tomie tym nie mamy? Jest pani poseł Hartwich (ta od „wpuścić wszystkich, potem się zobaczy, kim są), poseł Krzywonos (co zastrajkowała, bo prąd wyłączyli) i Katarzyna Kozyra (to taka artystka, która po przyklejeniu sobie gumowego penisa ukrytą kamerą kręciła reportaż z męskiej łaźni), jest Ochojska i Jaruga – Nowacka, oczywiście Anja Rubik (sterty jej obłąkańczych podręczników seksu zalegają obecnie w sklepach z tanią książką), jest Krystyna Janda i Dorota Wellman. Nie zabrakło Ewy Łętowskiej (to ta rzeczniczka praw obywatelskich, która w czasach sprawowania tego urzędu ani nie zająknęła się o Kornelu Morawieckim, Andrzeju Kołodzieju, Józefie Szaniawskim i którymkolwiek z innych więźniach politycznych, siedzących wówczas w celach). Sylwia Chutnik bohaterkami swej książki dla dziewczynek uczyniła także Annę Grodzką i Martę Lempart (trudno powiedzieć, czy w efekcie zachwytu nad używanym przez nią słownictwem).

Cóż, każdy ma prawo wychowywać dzieci na przykładzie takich bohaterów, jacy najbliżsi są ich sercu, ich wartościom i wyznawanym zasadom. Osobiście jednak strzegłbym własnych dzieci przed kontaktem z takimi, dla których wzorcem ma być Katarzyna II, Anna Grodzka czy Marta Lempart.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
266SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content