Ostatnie pomysły promocyjne łódzkich urzędników wywołały dyskusję na temat pamięci i tożsamości. Łódź, słynąca niegdyś z filmu, mody, największych zbiorów sztuki współczesnej, secesji, czterech kultur w ciągu ostatnich kilku lat stała się miastem, o którym owszem mówi się w całej Polsce, ale głownie za sprawą skandali wywoływanych prymitywnymi akcjami promocyjnymi miejskich urzędników.
Wulgarna promocja
Prowadzone w mediach społecznościowych oficjalne profile miasta pełne są bzdur, błędów i wulgaryzmów. Za każdym razem, kiedy wywołuje to kolejny skandal, urzędnicy przybierają dobrą minę do złej gry i wmawiają opinii publicznej, że miasto odniosło ogromną korzyść, bo o Łodzi się mówi. Tylko czy aby na pewno o taką „popularność” chodzi? Tzw. skandal kontrolowany raz na jakiś czas mógłby się sprawdzić, ale nie może on zastąpić faktycznej promocji wartości dużego miasta. Łodzianie zasługują na więcej niż wieczne tłumaczenie znajomym z Polski o co chodzi z tym porównywaniem zwierzęcych penisów w Walentynki, oficjalnym hasłem miasta „J…ć biedę”, czy ostatnio otwartą cukiernią sprzedającą ciastka w formie penisów i wagin. Dobry festiwal filmowy Cameraimage wyniósł się do Torunia, kamienica Reymonta zburzona, te w których mieszkał Tuwim niemal się walą, festiwale mody przeniesione do innych miast, secesyjne kamienice po rewitalizacji zostają zamknięte dla szerszej publiczności, z innych przejmowanych przez osoby prywatne znikają wartościowe stare piec kaflowe, schody, sufity. Zabytkowa Szkoła Żydowska I. Pereza niebawem obróci się w kupę gruzu.
Pamięć i tożsamość
Młodzi ludzie , którzy przyjeżdżają do Łodzi na studia nie zwracają na to uwagi, bo szybko stąd uciekają. Ale dla wielu łodzian coraz bardziej widoczna jest utrata tożsamości miasta. Brutalna wulgarna promocja, wywoływanie skandali obyczajowych, sporo kosztuje łódzkiego podatnika. Trudno nawet stwierdzić, na ile te skandale są skuteczne, bo Urząd Miasta Łodzi kupuje za publiczne pieniądze tzw. lajki. Wydaje miliony na propagandową gazetkę, której winieta zastąpiła na oficjalnych stronach symbole miasta. Tak jakby komuś szczególnie zależało na odcięciu się od historii i tradycji miasta. A przecież to tożsamość Łodzi stanowi o jej wartości. Poprzedni prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki konsekwentnie promował Łódź jako miasto filmowe, czterech kultur, mody i sztuki współczesnej. Obecna prezydent Hanna Zdanowska wypromowała głównie jednorożca. Nawet rewitalizacja, którą tak chętnie nagłaśniano, nie jest już szyldem miasta i okazała się wielkim bublem. W promocji ważna jest konsekwencja. Rządząc miastem nie można negować wszystkiego co robili poprzednicy, bo łatwo zgubić tożsamość. Przyszłość zależy od tego jak się obejdziemy z przeszłością i pamięcią o niej. Wulgaryzmy i powtarzające się skandale obyczajowe nie zastąpią solidnych produktów marketingowych związanych z tradycją i kulturą. Łódź ma tyle pięknych twarzy, tak wiele do zaoferowania.
Niestety Ziemia Obiecana leży odłogiem i znów czeka aż ktoś ją odkryje.