(Laureatka III nagrody w dziedzinie poezji. Z notatki, jaką nam przysłała, wynika, że urodziła się 6 października 2006 r. w Lublinie. Gdy pisała tę notatkę, była uczennicą trzeciej klasy o profilu humanistycznym w V Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Zajmuje się pisaniem poezji od 2018 r. Pierwszy sukces literacki odniosła w 2020 r., zdobywając 3. miejsce w XXIII edycji Ogólnopolskiego Przeglądu Poezji „Jesienne Debiuty Poetyckie“. Rok później osiągnęła wyróżnienie w XXIV edycji tego przeglądu. W 2022 roku została laureatką 2. miejsca w XV edycji Konkursu Twórczości Miłosnej im. Mariusza Kargula w kategorii młodzieży. Życzymy twórczego rozwoju.) ST. S
miłość jest wiosną
zdejmij ze mnie blizny
bądź jak sen zapomniany
ten który szepcze do ucha
historię znad linii nieba
i milczy kiedy słońce
dotyka jego skóry
powiedz mi że
nie tędy droga
gdy zgubię się we łzach
majowego deszczu
wytrzyj moje oczy
mokre od petrykory
nie szukaj we mnie światła
ono stale przede mną
ucieka
miłość jest wiosną
a jej głos to szum kropel
mam szerokie ramiona —
oprzyj się wygodnie
poczekamy na poranną rosę
zamknij oczy
słońce już zbliża się do nas
id, (ego), superego
słońce jest czerwone
ślepnę od jego promieni
słońce jest spokojne
gdy mówi:
nie przeszkadza mi
że czasem nie patrzysz w oczy
jest wyrozumiałe
ma matczyny dotyk
pieści się z moją skórą
lubi gdy jesteśmy sami
(jestem tylko człowiekiem
który gubi się wśród fałd powietrza)
wiem że zbliża się deszcz
słońce nauczyło mnie
poznawać jego zapach
i smak jego kropel
deszcz myśli o duszy
chce znać jej kształt i kolor
ma niespokojny oddech
gdy zrywa kwiaty
uspokaja się
gdy w jego rękach
wyrastają nowe
oddycham deszczem —
trucizną miasta
które obejmuje mnie
w szklanym uścisku
tak jak obejmuje się dziecko
zna moje myśli
nie mówi że
z tego się wyrasta
a wciąż chcę uciekać
uciekać od miasta
chcę wybrudzić ręce
i oczyścić umysł
pozwolić aby księżyc
obserwował moje grzechy
grać w chowanego
ze słońcem (i zawsze
wygrywać)
chcę zatrzasnąć się
sama z chmurami
i z własnym oddechem
bądź tkliwa
twoje wzruszenie ma zapach
mokrej po deszczu ziemi
szukaj łez tych
które wyżłobiły ścieżki
wymierz im sprawiedliwość
ocierając je palcami lżejszymi
od snów tkanych nad ranem
rozrzuć ramiona
zachłyśnij się powietrzem
(tylko ono słyszało twoje
pierwsze westchnienie)
nie uciekaj przed wiatrem
pozwól kroplom deszczu
ułożyć ci włosy
nie nazwą po tobie gwiazdy
i po twoich upadkach
zostaną zdarte kolana
ale na ślepo odnajdziesz
ręce stęsknione za Wenus
a ja opowiem o tobie
kobietom
które spotykam w snach
signum temporis
co się stało z tamtymi
ciepłymi dniami lutego
które oglądały
moje blizny
które naklejały plastry
na kruchy szlak skóry
płacząc nad nią
dotykając
jak matka
(jest już wiosna
i wiatr zaraz zapachnie topolą)
chcę żeby świat krzyczał
gdy niebo zobaczy
moją krzywdę
ale on
nie otworzy ust
nie wyśle księżyca ani
gwiazdy
na pocieszenie
nie złapie się nawet
za oddech
będzie milczał