4,2 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Non Possumus! – Dobre Nowiny

26,463FaniLubię

W marcu 1946 r. papież Pius XII mianował ks. prof . Stefana Wyszyńskiego biskupem lubelskim. W święto Matki Bożej Łaskawej, 12 maja, przyjął on sakrę biskupią z rąk kard. August a Hlonda. 26 maja miał miejsce jego ingres do katedry lubelskiej. Na swojej pieczęci biskupiej umieścił wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej bez korony, a w herbie pod wizerunkiem Maryi słowa: Soli Deo („Samemu Bogu”).

Biskup Stefan Wyszyński był dobrym pasterzem swojej diecezji. Jego „oczkiem w głowie” – jako wielkiego kanclerza – był Katolicki Uniwersytet Lubelski. Już po kilku tygodniach, widząc jego ogromne zaangażowanie, ludzie mówili: „To nasz biskup”. Ta posługa nie trwała jednak długo…

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

12 listopada 1948 r. papież Pius XII mianował bp. Stefana Wyszyńskiego arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, a po śmierci kard. Augusta Hlonda także Prymasem Polski.

Prześladowany

Prymas Stefan Wyszyński stał na czele polskiego Kościoła w czasach bardzo trudnych. Sam był pod stałą obserwacją komunistycznych służb. Każdy jego krok był śledzony, bez przerwy był inwigilowany. Powołana została nawet specjalna sekcja, która kontrolowała jego korespondencję. Niemal każde jego słowo było dokumentowane, a goście, którzy go odwiedzali, fotografowani. Był on solą w oku ówczesnej władzy, która z całą mocą walczyła, by wprowadzić w Polsce system ateistyczny.

W swoim podziękowaniu na ingresie w Warszawie 6 lutego Prymas mówił:
Po Warszawie, obmytej krwią najlepszych dzieci waszych, po Warszawie, na mękę której patrzyłem, po tej Warszawie, po której biegałem jako uczeń i jako kapłan w czasie okupacji, po tej Warszawie trzeba chodzić z wielką czcią, z sercem czystym i wiernym aż do śmierci Bogu i katolickiej Polsce. (…) Przyszedłem do was w imię Matki Bożej, Królowej Polski. Sakrę biskupią otrzymałem u stóp Pani Jasnogórskiej i w Jej imię pragnę być wam pasterzem, bowiem Jej zaufałem. Szła za mną dotąd przez Ziemię Lubelską. Niech więc pozostanie na tarczy Prymasa Polski i niech króluje Narodowi. A mnie pozwólcie, dzieci, być Jej pokornym sługą.
Ufam, że ta pierwsza Służebnica Pańska pozwoli mi, abym przy waszej współpracy, wierze i miłości, modlitwami waszymi wspierany mógł służyć całym sercem, wolą, ciałem i duszą. Soli Deo.

W marcu 1950 r. – w ramach walki z Kościołem – peerelowski sejm przyjął ustawę o przejęciu mienia kościelnego, nazwaną przez komunistów ustawą o przejęciu „dóbr martwej ręki”. Miała ona zlikwidować niezależność finansową Kościoła. Na jej mocy bowiem państwo przejmowało między innymi ziemię należącą do podmiotów kościelnych. Wówczas – 14 kwietnia 1950 r. – Prymas zawarł porozumienie z rządem, które wywołało wiele kontrowersji. Byli i tacy, którzy uznali go za zdrajcę… Pasterz Kościoła w Polsce miał jednak nadzieję, że dzięki niemu uda się podjąć dialog, a to będzie skutkować przestrzeganiem ustaleń. Chciał prowadzić Kościół „drogą męczeństwa pracy, a nie krwi”. Na mocy tego porozumienia między innymi biskupi mieli czuwać nad tym, aby księża nie mówili kazań politycznych, nie prowadzili „działalności antypaństwowej” i nie popierali otwarcie tych, których komuniści nazywali „bandami podziemia”. Z kolei rząd uznawał, że najwyższym zwierzchnikiem Kościoła jest papież. Miał pozwolić także na naukę religii w szkołach, zapewnić wolność prasy i stowarzyszeń, a także działalność charytatywną.

Niestety, peerelowskie władze, całkowicie zależne od komunistów moskiewskich, nie miały zamiaru dotrzymać powziętych ustaleń. Komuniści natychmiast podjęli próby zupełnego podporządkowania sobie Kościoła w Polsce. Już pięć dni po podpisaniu porozumienia powołano Urząd do Spraw Wyznań, który działał przy Prezydium Rady Ministrów i ściśle współpracował ze zbrodniczym Urzędem Bezpieczeństwa. Urzędnicy mieli prawo kontrolować seminaria i szkoły wyznaniowe, wpływając na programy nauczania i formację. I choć bp Wyszyński sprzeciwiał się represjom, powołując się na podpisane porozumienie, rządzący podejmowali coraz bardziej drastyczne kroki w prześladowaniu Kościoła. W końcu 26 stycznia 1951 r. usunięto wszystkich administratorów apostolskich kierujących diecezjami na terenie Ziem Odzyskanych, a w ich miejsce wstawiono lojalnych sobie wikariuszy kapitulnych. Kościół w Polsce, na czele którego stał prymas Stefan Wyszyński, był w coraz trudniejszej sytuacji.

4 kwietnia 1951 r. bp Stefan Wyszyński otrzymał od władz zgodę na wyjazd do Włoch, więc udał się z wizytą do Ojca Świętego. W podarku zawiózł mu garść polskiej ziemi, w którą wsiąkła krew młodzieży walczącej w czasie Powstania Warszawskiego, różaniec z chleba otrzymany od uwolnionych więźniów i ryngraf z Matką Bożą.

Na początku 1952 r. ogłoszono projekt Konstytucji Polski Ludowej. Nie uwzględniono w nim m.in. prawa obywateli do wolności religijnej i nauczania religii. Na to nie zgodził się prymas Wyszyński i upomniał się o prawa katolików. Niestety, jego głos nie został usłyszany.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję. W połowie 1952 r. zostało wsadzonych do więzień około tysiąca kapłanów. Te działania rządzących nie mogły podobać się bp. Wyszyńskiemu i w ostrych słowach je skrytykował.

Kardynał

Watykański dziennik „L’Oservatore Romano” podał 29 listopada 1952 r. informację, że papież przyznał abp. Stefanowi Wyszyńskiemu godność kardynała. Niestety, władze nie pozwoliły mu wyjechać na konsystorz, w czasie którego miał otrzymać insygnia.

Sytuacja pomiędzy państwem a Kościołem w Polsce stawała się coraz bardziej napięta. 9 lutego 1953 r. Rada Państwa ogłosiła dekret o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych. Na jego mocy to władza państwowa miała decydować o tym, kto będzie zajmował takie a nie inne stanowisko. Władza kościelna przestawała mieć jakiekolwiek moce decyzyjne. Od tego momentu kapłani i biskupi mieli podlegać już nie prymasowi, ale… Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej i ślubować wierność Polsce Ludowej. Najwyższą władzą kościelną w Polsce miał być… rząd! Komuniści szli na całość. Wyrzucali ze szkół katechetów i lekcje religii.

Prymas Wyszyński nie godził się na ustalone nowe zasady. 3 marca spotkał się z Franciszkiem Mazurem, członkiem Biura Politycznego i sekretarzem KC PZPR. Niestety, nie przyniosło to żadnych efektów.

Non possumus!

W maju kard. Wyszyński wraz z biskupami napisał list do władz, który nosił znamienny tytuł: Non possumus!

Odpowiadając niejako na stanowisko biskupów, rządzący jeszcze bardziej zaostrzyli politykę w stosunku do Kościoła. 13 maja 1953 r. wydano rozporządzenie wykonawcze do dekretu z 9 lutego 1953 r. Kontynuowano represje wobec księży. W Warszawie przeprowadzono pokazowy proces przeciwko korebiskupowi kieleckiemu Czesławowi Kaczmarkowi. Był on torturowany w okrutny sposób. Prymasowi kazano podpisać oświadczenie, że bp Kaczmarek był winny zarzucanych mu czynów, czyli szpiegowania. Po raz kolejny kard. Wyszyński powiedział stanowcze „nie”. Niestety, komunistom, którzy szukali pretekstu, by zamknąć w więzieniu pasterza Polaków, tylko o to chodziło.

W areszcie

Nocą 25 września 1953 r. kard. Stefan Wyszyński został aresztowany przez władze państwowe. Gdy kazano mu się spakować, zabrał ze sobą różaniec i brewiarz.

Nikt – nawet rodzina – nie wiedział, dokąd wywieziono Kardynała. A ten był więziony kolejno w Rywałdzie koło Grudziądza (26 września – 12 października 1953 r.), w Stoczku Warmińskim (12 października 1953 r. – 6 października 1954 r.), w Prudniku Śląskim (6 października 1954 r. – 27 października 1955 r.) oraz w Komańczy (27 października 1955 r. – 26 października 1956 r.).

W tym czasie – w czasie ofiary, cierpienia, odosobnienia – prymas Wyszyński napisał List do moich kapłanów, Śluby Narodu, program wielkiej nowenny przed tysiącleciem chrztu Polski oraz Zapiski więzienne i Dziennik duchowy. Każdego dnia odprawiał Mszę Świętą i modlił się za swych prześladowców, o to, by nie czuł do nich nienawiści. Starał się normalnie żyć, choć przez cały czas był obserwowany, podsłuchiwany. Pozbawiony wszelkich praw, ustalił sobie plan dnia i wypełnił go minuta po minucie.

26 września 1953 r. w Rywałdzie koło Lidzbarka kard. Wyszyński pisał: A dziś sobota. Dzień, w którym zwykłem odprawiać Mszę Świętą ku uczczeniu Matki Bożej Jasnogórskiej. Dziś po raz pierwszy od tylu lat Matka Boża nie otrzyma swej sobotniej Mszy Świętej.
Wzrok mój zatrzymał się na biurku. Stoi tu Chrystus Miłosierny z podpisem: «Jezu, ufam Tobie» – fotografia znanego obrazu. Uznaję to za drugą łaskę dnia dzisiejszego. Oddaję się w opiekę Temu, za którego sprawą tu się znalazłem.

12 października 1953 r. powiadomiono kard. Wyszyńskiego, że zostaje zabrany w inne miejsce. Tym razem na spakowanie dostał całe pół godziny. W drodze modlił się, oddając się w opiekę Maryi. Przywieziono go wówczas do Lidzbarka Warmińskiego. Do pomocy przydzielono mu ks. Stanisława Skorodeckiego, który miał być jego kapelanem, i siostrę zakonną ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi – Marię Leonię Graczyk. Jak się później okazało, oboje byli tajnymi współpracownikami komunistycznych służb. Do dyspozycji Prymas miał dwa pokoje, kaplicę, korytarz i ogród.

Po Mszy Świętej 6 października 1954 r., która była sprawowana ku czci Matki Bożej, znów nastąpiły przenosiny. Tym razem samolotem. Księdza Prymasa umieszczono w klasztorze Franciszkanów w Prudniku. O jego uwolnienie starał się jego rodzony ojciec Stanisław Wyszyński. Kilka razy pisał w tej sprawie do Prezydium Rządu. Niestety, bezskutecznie. Także syn prosił o spotkanie z ojcem, gdy ten podupadł na zdrowiu na skutek wylewu krwi do mózgu. Jego listy skierowane do Rady Ministrów również pozostawały bez odpowiedzi.

28 października Prymas otrzymał zarządzenie wydane przez Urząd do Spraw Wyznań. Dowiedział się z niego, że rząd PRL „zezwolił Księdzu Arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu na zmianę wyznaczonego dotychczas miejsca pobytu i na zamieszkanie w klasztorze Sióstr Nazaretanek w Komańczy, powiat Sanok, bez prawa opuszczania nowego miejsca pobytu”. Tak to kard. Wyszyński znalazł się w czwartym z kolei miejscu uwięzienia. Tam miał trochę więcej swobody, mógł wychodzić i spacerować po otaczającym klasztor lesie.

Komańczy kard. Stefan Wyszyński zredagował tekst Ślubów Jasnogórskich, który udało mu się przekazać na Jasną Górę. Odczytał je 26 sierpnia 1956 r., w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, bp Michał Klepacz, przewodniczący Episkopatu Polski. Do tronu Matki na ten szczególny dzień przybyły rzesze Polaków. Mówi się nawet o milionie wiernych. Każdy z nich ze wzruszeniem wypowiadał słowa: „Królowo Polski, przyrzekamy!”. Z niejednych oczu płynęły łzy… Bowiem tron, który został przygotowany przy ołtarzu dla prymasa Wyszyńskiego, stał pusty. Ktoś położył na nim wiązankę kwiatów – biało- czerwonych róż…

Pasterz Kościoła w Polsce był tam jednak duchowo i w Komańczy wypowiadał słowa Ślubów Jasnogórskich.

W Warszawie

Prymas Tysiąclecia – po trzech latach aresztu – powrócił do Warszawy. To, o co walczył i za co go uwięziono, zostało zagwarantowane:

– wszyscy biskupi wrócą na stanowiska, z których zostali usunięci;
– biskupi decydują o obsadzaniu stanowisk kościelnych;
– seminaria podlegają Kościołowi, a nie państwu;
– Kościół ma prawo do katechizacji dzieci i młodzieży;
– naród katolicki ma prawo do swoich mediów.

Do Warszawy kard. Stefan Wyszyński powrócił 28 października 1956 r. Witały go tłumy. Niedługo potem został ogłoszony komunikat Komisji Mieszanej Kościoła i Rządu. Strona rządowa zapewniała w nim Kościół między innymi o gotowości usunięcia wszelkich przeszkód na drodze do wolności religijnej. Odwoływano także dekret z 1953 r. o obsadzaniu stanowisk duchownych. Zagwarantowano nauczanie religii w szkołach.

W ramach „odwilży” Prymas wygłosił przemówienie wigilijne do narodu. Kilka miesięcy później, bo 18 maja 1957 r., mógł wreszcie odebrać w Rzymie z rąk papieża Piusa XII kapelusz kardynalski. Objął tytularny kościół Matki Bożej na Zatybrzu w Rzymie. W czasie spotkania z Ojcem Świętym Wyszyński powiadomił go o nowennie przed tysiącleciem chrztu Polski

Milenium chrztu Polski

Zbliżał się rok 1966 – rok, w którym przypadało tysiąclecie chrztu Polski. Przygotowywano się do niego poprzez dziewięcioletnią nowennę. W uroczystość Matki Bożej Królowej Polski 3 maja 1966 r. kard. Wyszyński wraz z Episkopatem Polski dokonał na Jasnej Górze aktu całkowitego oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i świecie. Niestety, choć zaproszenie na te uroczystości otrzymał Paweł VI i bardzo pragnął wziąć w nich udział, otrzymał odpowiedź od władz, że „jego przyjazd jest teraz niewskazany”. W uroczystej Mszy Świętej uczestniczył za to papieski legat – prymas Wyszyński. Przewodniczył jej abp Karol Wojtyła. Przy ołtarzu stał zaś pusty tron z portretem Papieża oraz czerwoną różą.

Kard. Stefan Wyszyński i abp Antoni Baraniak w Rzymie w trakcie Soboru Watykańskiego II, fot. Roland von Bagratuni, Wikimedia Commons, CC-BY-SA-3.0, GFDL

To, co wydarzyło się na Jasnej Górze, Władysław Gomułka nazwał „wojną”. Uważał, że w ten sposób kard. Stefan Wyszyński walczy z rządzącymi w naszej Ojczyźnie.

W czasie uroczystości milenijnych powstał kolejny pomysł – peregrynacja wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej po wszystkich polskich parafiach. Trwała ona 20 lat, w czasie których Maryja odwiedziła niemal każdy zakątek naszej Ojczyzny. Nie podobało się to rządzącym i dlatego… uwięzili na dwa lata obraz Matki Bożej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content