9,6 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

Naturalne monopole – Jerzy Pawlas

26,463FaniLubię

Skupienie władzy czy funkcji w jednym ręku może prowadzić do patologii – gdy wymyka się spod demokratycznej czy racjonalnej kontroli – ale może też mieć znaczenie praktyczne

Właściciele największych mediów społecznościowych blokują Donaldowi Trumpowi konta na portalach. Banowanie urzędującego prezydenta to wydarzenie bez precedensu, wbrew amerykańskiej konstytucji (1. poprawka – wolność słowa), wbrew deklarowanej „wolności internetu”. Tłumaczenie właścicieli koncernów, że nie są wydawcami – a więc nie obowiązuje ich prawo prasowe (czyli mogą cenzurować przekazywane treści) – nie przekonuje. Wskazuje natomiast na zagrożenia związane z monopolizacją sieci.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Koncerny internetowe zakwestionowały stawianą za wzór amerykańską demokrację, a wyłonioną przez elektorat władzę wykonawczą pozbawiły możliwości komunikowania się ze społeczeństwem. Władza przegrywa zapasy z mediami społecznościowymi, monopolizującymi infosferę.

Tak, jak producenci nie pozbywają się sieci dystrybucji swych wyrobów, tak samorządy terytorialne nie rezygnują ze swoich firm, obsługujących miejską infrastrukturę. Tylko krajowi reformatorzy transformacyjni byli tak niefrasobliwi i nieodpowiedzialni, że wyprzedali sieci, a samorządy miejskie spółki. Takiej patologii nie spotyka się w cywilizowanych państwach.

Niemieccy dziennikarze narzekają na poczynania Orlenu – apelują do KE, by zainteresowała się polskim rynkiem prasowym i to w ramach kontroli praworządności, związanej z funduszami unijnymi. Gdy polska prasa regionalna była zdominowana przez niemieckich wydawców – nie było problemów, bo mogli prowadzić indoktrynację polityczną, dbająć o niemiecką rację stanu i politykę historyczną.

Protestuje też opozycja, bo niemieckie media polskojęzyczne kształtowały jej elektorat. Co więcej, niemiecka własność w mediach gwarantowała „istnienie demokratycznego państwa prawnego”. Niemiecki kapitał zapewniał też wolność słowa i niezależne dziennikarstwo.

Tymczasem nie jest tajemnicą, że niemiecki rząd prowadzi systematyczne spotkania z przedstawicielami mediów. W rezultacie przedstawiają one odbiorcom jednolity przekaz, wynikający z niemieckiej racji stanu oraz rządowego interesu. Następuje daleko posunięta merytoryczna monopolizacja treści przekazu.

Prezes UOKiK sprzeciwił się przejęcia Eurozetu (m.in. Radio Zet, Meloradio, Antyradio) przez Agorę (m.in. Tok FM, Radio Złote Przeboje, Radio Pogoda), gdyż powstały podmiot monopolizowałby rynek, marginalizując innych nadawców. Tow. Leszek Miller wystąpił z protestem, bo UOKiK „przeciwstawia się utworzeniu nadawcy niezależnego od rządu”.

Tymczasem przeprowadzona przez Agorę koncentracja doprowadziłaby do sytuacji, w której (razem z RMF FM) przejęłaby ona 70 proc. krajowego rynku radiowego, nie wspominając o reklamach. Tak więc, lewicowo-liberalna dominacja jest jak najbardziej na miejscu, tym bardziej gdy przeciwstawia się rządowi.

Co jest polskie

Kupuj polskie – wzywają polskojęzyczne media, gdy masowy handel detaliczny znajduje się w rękach zagranicznych. W dodatku sieci latami unikały opodatkowania, nie bez pomocy Komisji Europejskiej. Gdy wreszcie wprowadzono podatek, KE powinna chyba wypłacić stosowne odszkodowanie za wieloletnią zwłokę. Jednak sieci handlowe nadal dyktują ceny produktów, dostarczanych przez rolników.

Tymczasem „polskie towary” w marketach to często importowana żywność z krajów UE i spoza Unii. W tej sytuacji patriotyzm konsumencki sprowadza się do popierania zagranicznych producentów warzyw czy owoców. Z badań przeprowadzonych przez Inspekcję Handlową na zlecenie UOKiK wynika, że nieprawidłowości wystąpiły w ponad 37 proc. kontrolowanych supermarketach. Błędne informacje o kraju pochodzenia towarów wpływały na decyzje konsumentów, którym wydawało się, że popierają polskich rolników, sadowników czy plantatorów.

Za bezmyślną prywatyzację (oddawanie rynków zbytu) właściwie nikt nie odpowiada. Z 8,5 tys. krajowych firm, pozostało zaledwie ponad 850. Niektóre osiągnięcia prywatyzacyjne, m.in. CIECH czy „Rzeczpospolita” wciąż bada prokuratura. W efekcie trudno znaleźć polską wódkę czy piwo, nie mówiąc o żywności czy innych produktach przemysłowych.

Gdy kraj znalazł się właściwie pod zagraniczną okupacją ekonomiczną, trudno mówić o wolności gospodarczej czy patriotyzmie konsumenckim. Mimo to świadoma decyzja konsumenta, choćby większe zakupy polskich towarów i usług o 10 proc. to według szacunków dodatkowe 66 mld zł rocznie dla krajowej gospodarki.

Na przykładzie przemysłu rolno-spożywczego widać karygodny brak wyobraźni reformatorów transformacyjnych. Zakłady przetwórcze zostały przejęte prze zagraniczne firmy. W rezultacie to one dyktują ceny skupu, warunkując opłacalność produkcji. Zaś polski rolnik może dostarczać surowce (mięso, warzywa, owoce) do przerobu dobrej jakości, co nie przekłada się na cenę i walory odżywczo-smakowe produktów spożywczych.

Nie inaczej dzieje się z krajowym nasiennictwem. Wykończyli je transformacyjni reformatorzy. Hodowla roślin została więc uzależniona od globalnych firm nasiennych. Kupując więc „polską żywność”, konsumenci czują w niej smak przemysłowej żywności supermarketowej. Uzależnienie od globalnych firm skutkuje również – oprócz skazania na zagraniczną ofertę – podwyżką cen nasion, i w konsekwencji hodowanych roślin.

W końcu w efekcie nieodpowiedzialnych poczynań transformacyjnych sprywatyzowano (monopolizacja) krajowy rynek śmieciowy (szacowana roczna wartość – 1,2 mld zł). Niemiecki kapitał rozdaje karty, przy bezradności samorządów terytorialnych. Dotychczas nie badano, czy uległość wobec monopolisty nie ma podłoża korupcyjnego. W każdym razie, pozwalać aby zagraniczni biznesmeni zarabiali na krajowych śmieciach – to paradoks przekraczający racjonalne myślenie.

Sami sobie

Transformacyjna gospodarność samorządowa nie jest przedmiotem wnikliwej analizy organów ścigania ani kontroli społecznej mieszkańców. A byłyby do tego powody. Nikt bowiem przy zdrowym umyśle i rozsądku ekonomicznym nie pozbywa się przedsiębiorstw komunalnych, obsługujących (sieci przesyłowe, komunikacja) infrastrukturę miejską. To naturalne monopole. Powinny działać ku pożytkowi mieszkańców, kierując się minimalnym zyskiem (jeżeli nie non profit).

Tymczasem można mnożyć przykłady niefrasobliwości samorządowców. Gdańsk sprzedał miejską kanalizację niemieckiej spółce komunalnej. Prezydent miasta zasiadł w radzie nadzorczej nowego podmiotu, który wylawszy ścieki do morza – jakoś nie poniósł konsekwencji, co wiele tłumaczy, tak jak brak inwestycji i transfer zysków za granicę. Warszawa pozbyła się ciepłownictwa (największa sieć w UE – za 1,44 mld zł) francuskiej firmie, która stroniąc od inwestycji z powodu licznych awarii, wypłaca zyski (w 2018 roku – 77 mln zł) zagranicznym akcjonariuszom. Szczecin poszedł jeszcze dalej. Sprzedawszy swoje ciepłownictwo niemieckiej firmie, zamierza także do niej dopłacać.

Z drugiej strony – władze miasta przy niedostatecznej kontroli mieszkańców, którzy rzadko korzystają z instytucji referendum – mogą sobie poczynać dyktatorsko, monopolistycznie – właśnie. Stołeczny prezydent wynajmuje, nie wiedzieć dlaczego, – niemiecką firmę autobusową, kupuje koreańskie tramwaje, jakby nie było polskich, korzysta z jednej firmy reklamowej, monopolizującej stołeczny rynek ogłoszeń. Łódzki magistrat wykłada 900 tys. zł na propagandę prezydentki Hanny Zdanowskiej.

Monopolistyczne poczynania samorządów manifestują się również – a jakże – w sferze ideologii. Już to proklamują jakieś programy LGBT, już to finansują in vitro. Łódź funduje całodobowy gabinet ginekologiczny bez klauzuli sumienia (możliwość aborcji na życzenie). Samorządy prześcigają się w promowaniu przemarszów dumy gejowskiej, zwanych paradami równości. Aspirują też do prowadzenie polityki historycznej. W stolicy zamiast dekomunizacji przestrzeni miejskiej, następuje dehistoryzacja (zacieranie tradycyjnej zabudowy, sadzenie drzew przed zabytkowymi budowlami) i dezurbanizacja (zwężanie ulic, zmiana charakteru tradycyjnych traktów, likwidacja przejść podziemnych dla pieszych).

Jednym głosem

Przygotowywana od lat ustawa o dekoncentracji rynku medialnego budzi wielkie zainteresowanie, tym bardziej że wciąż czeka na lepsze czasy do jej uchwalenia. Na razie krajowy rynek medialny nie przypomina cywilizowanego. Z jednej strony profitenci afery FOZZ, esbecy i towarzysze, a z drugiej kapitał zagraniczny. Na marginesie pozostają media publiczne i niezależne. Dominuje opcja lewicowo-liberalna i przekaz obcych interesów politycznych, ekonomicznych czy historycznych.

Świadomość egzystowania w kolonii medialnej nie jest jednak powszechna, bo zagraniczni nadawcy czy wydawcy chętnie używają przymiotnika „polski”. Natomiast niemiecki obywatel nie mógłby sobie nawet wyobrazić, żeby media były w obcych rękach. W innych krajach udział zagranicznego kapitału jest ściśle określony (np. we Francji – 10 proc., w Hiszpanii – 50 proc.).

Dotychczas niewiele mówiło się o patologii, gdy polski odbiorca medialny patrzy na rzeczywistość swego kraju przez pryzmat obcego nadawcy. Co więcej opozycja występuje przeciwko dekoncentracji mediów, jakby nie znała europejskich realiów. Nie przeszkadza jej, że obcy kapitał może mieć wpływ na decyzje elektoratu, bo z takiego wpływu korzysta. Dla niej koniunkcja suwerenność mediów – suwerenność państwa nie ma żadnego znaczenia.

Repolonizacja mediów przez dekoncentrację kapitału dopiero zaczyna się i miejmy nadzieję będzie kontynuowana, bo jest jeszcze wiele do zrobienia. Na wolnym rynku medialnym powinny istnieć warunki do uczciwej konkurencji. Nie będzie to łatwe, gdyż tworzeniu zapisów prawnych, sprzyjających polskiemu kapitałowi przeciwstawiłaby się biurokracja brukselska. W tej sytuacji może bardziej funkcjonalne byłyby przepisy prawa antymonopolowego czy konsumenckiego.

To będzie trudny proces, gdy np. próba ukarania TVN spotyka się z ostrą reakcją amerykańską, a dla niemieckich wydawców, popierających ruch autonomii Śląska, Polska to „rynek numer jeden” – ale nie można go zaniechać

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content