Kilka dni temu przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapadł wreszcie prawomocny i ostateczny wyrok w procesie , który wytoczył mi z oskarżenia prywatnego ( art. 212 kk ) Wojciech Łuczak -prezes Fundacji Niezłomni im mjr Zygmunta Szendzielorza ps. Łupaszka.
Prezesowi kontrowersyjnej fundacji nie spodobały się moje wypowiedzi, wygłoszone w programie TV Republika „Koniec Systemu”, gdzie jako gość red. Doroty Kani krytykowałam bulwersujące działania fundacji w zakresie wydobywania szczątków ludzkich. Wspominałam tam o nie zgłaszaniu odnalezienia szczątków prokuraturze, co jest łamaniem prawa, niechlujnym prowadzeniu badań genetycznych i ustaleń (fundacja ogłaszała odnalezienie osoby, która jeszcze nie była zidentyfikowana), prowadzenie wykopalisk bez wymaganych zezwoleń. Poddawałam też w wątpliwość organizowanie przez fundację zbiórek pieniędzy na rzekome wydobycia Żołnierzy Wyklętych, skoro takie działania finansowane są przez Państwo Polskie.
Krytyka Obywatelska
Ten temat poruszałam też obszernie na tutejszych łamach Gazet Obywatelskiej, co stało się powodem ataku na mnie i naszą redakcję. W moim artykule „Niezłomni do kontroli” opisałam wątpliwości jakie narosły w sprawie Fundacji oraz kontrowersyjnych działań jej prezesa Wojciecha Łuczaka. Kilkanaście lat wcześniej Wojciech Łuczak jako protegowany Romana Giertycha pełnił funkcję dyrektora ds. technicznych w Urzędzie Morskim w Szczecinie, gdzie dopuścił się licznych nieprawidłowości i malwersacji. Próbował rozliczyć fakturę za naprawę reflektora, której nie było , deklarował jednocześnie koszt tzw. kilometrów zrobionych samochodem prywatnym gdy w tym czasie jeździł samochodem służbowym, nadmiernie korzystał z należących do firmy pokojów ośrodka nad morzem udostępniając je swoim znajomym . Kiedy kontrole wykazały te nieprawidłowości dyrektor Łuczak uciekł na półroczne zwolnienie lekarskie. Po tym czasie stosunek pracy został z nim rozwiązany . Sprawą interesowali się dziennikarze lokalnych i ogólnopolskich mediów. Łuczak nikogo nie pozwał, dopiero po moich komentarzach prezes Niezłomnych poczuł się zniesławiony. W prywatnym akcie oskarżenia przesłanym sądowi przekonywał, że po moich wystąpieniach ludzie przestali wpłacać pieniądze na jego fundację a cała sytuacja rzekomo pogorszyła jego stan psychiczny. Trzeba przyznać, że to zadziwiająca wrażliwość jak na windykatora, grzebiącego w ludzkich szczątkach.
Kosztowna pamięć
Po zakończeniu pracy na stanowisku dyrektora Łuczak postanowił zaistnieć w inny sposób. Zaczął od rejestracji firmy windykacyjnej pod własnym adresem Gdy tylko się zorientował jak ważne jest dla wielu Polek i Polaków kultywowanie pamięci bohaterów niezłomnych , polskich Żołnierzy Wyklętych postanowił założył Fundację o chwytliwej nazwie Niezłomni im mjr Zygmunta Szendzielorza ps. Łupaszka. Zarówno fundacja jak i firma windykacyjna Łuczaka mieściły się w tym samym miejscu. To ważne bo o niejasnym przepływie pieniędzy , mówili otwarcie w przestrzeni publicznej także zaniepokojeni współpracownicy Łuczaka z fundacji.
Trzeba przyznać, że prezes Niezłomnych wykazał się niemałym sprytem przyciągając do założonej przez siebie fundacji członków rodzin polskich bohaterów np. mjr Kurasia. To miało go uwiarygodnić w oczach opinii publicznej. Jako widndykator Łuczak ma dostęp o tzw. danych wrażliwych, stanu posiadania, powiązań rodzinnych. Ta wiedza może być wykorzystywana w innym celu ale nikt się pewnie nad tym nie zastanawiał. Na internetowej stronie fundacji założonej przez Łuczaka długi czas główną informacją była ta o organizowanych zbiórkach pieniędzy na wydobywanie szczątków Żołnierzy Wyklętych. Łuczak bardzo dał o reklamę tej aktywności. Podczas Wszystkich Świętych na wielu cmentarzach w Polsce fundacja prowadziła zbiórkę do puszek. Starsze panie nie raz oddawały przysłowiowy ostatni grosz z renty aby uszanować polskich bohaterów, odnaleźć i godnie pochować zamordowanych przez komunistyczny reżim.
W kontrze do IPN
Wydobycia prowadzone przez Łuczaka niemal za każdym razem wywoływały skandale. W 2014 roku Wojewoda Warmińsko- Mazurski odmówił Fundacji wydania zezwolenia na przeprowadzenie prac sondażowo ekshumacyjnych bo nie miała dostępu do Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów
Rada Poszukiwań Miejsc Pochówku i Identyfikacji Ofiar Totalitaryzmów, w której składzie oprócz innych zacnych instytucji jest IPN wydała komunikat w sprawie zbiórek organizowanych przez fundacje, które to zbiórki nie był zgłaszane.
Skandalem i powiadomieniem prokuratury zakończyły się wykopaliska prowadzone przez Fundację Niezłomni na terenie Litwy. Łuczak i jego ludzi rozpoczęli wykopaliska nie mając na nie pozwoleń stosownych organów. Podczas wytoczonego mi procesu tłumaczyli, że mieli owszem zgodę… miejscowego księdza i leśniczego ?! Gdy porzucili rozkopany nielegalnie teren i gwałtownie wyjechali zostawiając otwartą ziemię a wśród niej szczątki Litwini zwrócili się do polskiej prokuratury z prośbą o pomoc.
Świadectwo prawdy
Powołani przez mnie na świadków w sprawie prof. Krzysztof Szwagrzyk ( ówczesny prezes IPN ) oraz red Dorota Kania ( Szefowa TV Republika ) złożyli przez Sądem obszerne zeznania. Poinformowali o licznych nieprawidłowościach w działaniach Fundacji Niezłomni. Wskazali, że Fundacja powołuje się na wydobycia na tzw. Łączce, w których w ogóle nie uczestniczyła. Sam Łuczak tłumaczył sądowi, że owszem dostarczył na teren prac 2 łopaty ( ?!) Prawdziwa groteska.
Mój obrońca, znany i wybitny adwokat mec. Marek Markiewicz przekonująco dowodził moich racji i prawa do publicznej krytyki kontrowersyjnych działań prezesa Niezłomnych. Tłumaczył, że działałam w interesie społecznym i obronie prawa do godnego traktowania i pamięci tych , którzy już sami obronić się nie mogą. Ten proces trwał ponad 3 lata. Sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli Sebastian Ładoś dołożył wszelkich starań aby ustalić fakty. Mimo obszernych, złożonych przez mnie wniosków dowodowych Sąd występował do różnych instytucji i czynił własne ustalenia. Przeprowadził nawet analizę porównawczą kompetencji osób zatrudnianych przed laty na stanowiskach dyrektorów w Urzędzie Morskim w tym czasie gdy funkcję tę pełnił Wojciech Łuczak. Wyniki tych porównań potwierdziły moją opinię, iż Łuczak nie miał odpowiednich kompetencji i kwalifikacji do piastowania tam stanowiska dyrektora.
Chore prawo
Trzeba przyznać, że mam satysfakcję z powodu wygranej i jestem podbudowana takim wnikliwym podejściem Sądu do przedmiotu sporu. Po latach milczenia , ukrywania faktów o polskim podziemiu antykomunistycznym, szkalowaniu pamięci Żołnierzy Wyklętych zawalczyłam skutecznie o godne traktowanie ich szczątków i pamięci. Tyle mogłam dla nich zrobić. Ale coś jest na rzeczy z naszym państwem skoro taki Wojciech Łuczak i jemu podobni mogą działać bezkarnie. Ministerstwo nie poczuwa się do kontroli tych podmiotów, opieszałą jest prokuratura. Mimo, iż w mediach ukazało się mnóstwo informacji na ten temat Fundacja Wojciech Łuczak bryluje na salonach. Nawet podczas pogrzebu mjr Łupaszki prezes Niezłomnych plątał się obok najważniejszych osób w państwie, wykorzystując fakt , że pomagał przedsiębiorcy pogrzebowemu w transporcie szczątków.
Bardzo niepokoi mnie też fakt zachowania do tej pory w mocy art. 212 kk , kuriozalnego zapisu stanowiącego bat na społeczników i dziennikarzy. To forma represji . Ten artykuł nie istnieje w innych krajach. Niemożliwością jest wywołanie sprawy karnej z oskarżenia prywatnego, bo takie działania co do zasady zastrzeżone są dla prokuratury.
Może to odpowiedni moment aby posłowie pochyli się nad tą sprawą. Społeczeństwo przyjęłoby z radością wyrzucenie z Kodeksu Karnego wadliwego zapisu. A rządzący mogliby sobie przypisać kolejny sukces w walce o uzdrowienie sądownictwa w Polsce, boju o prawo i sprawiedliwość!
Sprostowanie
W poprzedni numerze Gazety Obywatelskiej ukazał się mój artykuł „Walka o wolność, dobro i prawdę”, w którym nie wymieniłam z funkcji Pana dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych I Więźniów Politycznych PRL dr Filipa Musiała oraz omyłkowo podałam imię Pana Jacka Pawłowicza, za co obu Panów serdecznie przepraszam. Dziękuję raz jeszcze w imieniu własnym i innych gości za wspaniałe przygotowanie obchodów 40 rocznicy powstania Solidarności Walczącej.
Agnieszka Wojciechowska van Heukelom