Donald Tusk jeździ po kraju. Judzi, manipuluje, czyli nic nowego.
Gdy oglądamy zachowanie Platformy podczas sejmowych obrad, nachodzą nas również smutne refleksje. Zachowanie polityków opozycji są żenujące, jednak teraz, w obecnym trudnym okresie spowodowanym napiętą sytuacją międzynarodową na granicy rosyjsko-ukraińskiej i polsko-ukraińskiej, jak również kryzysem światowym spowodowanym pandemią, stały się groźne i niebezpieczne.
„Jachiryzacja” polityki sprowadza dyskurs polityczny na samo dno. Żyjąc w tym samym kraju – żyjemy w różnych światach. To nienormalna sytuacja. Jedni nie oglądają publicznej telewizji, drudzy stronią od TVN. Mają wybór, więc może nie powinni narzekać. Na portalach tworzą się towarzystwa wzajemnej adoracji, które wylewają pomyje na politycznych przeciwników, jedynie prezydent Warszawy wylewa ścieki do Wisły. Jedni atakują tych, drudzy tamtych. Wytworzyły się dwa wrogie, zamknięte światy. A wrogość, która zamienia się w obsesję, to już poważny problem. Widać to po prostackich komentarzach rozlewających się w Internecie. Po wszechogarniającym hejcie sfrustrowanych, pełnych nienawiści ludzi. A dyskusja to nie dyskusja, tylko jakieś brednie i głupoty.
Trudno zrozumieć, co się z nami, Polakami, stało? Jest tylko jedno wytłumaczenie. W języku socjologów takie zjawisko nazywa się kryzysem tożsamości zbiorowej. Zanik pojęć, symboli, obrzędów – które jednoczą – musi mieć swoje konsekwencje. Relatywizm, czyli utrata umiejętności odróżniania dobra od zła, powoduje, że wielu w swoich ocenach oddaliło się od prawdy o miliony lat świetlnych.
To prawdziwy Kosmos.
Albert Łyjak