20,6 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

Jedyny taki polityk – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Jeden z najwybitniejszych polskich historyków, jakim bez wątpienia jest profesor Wojciech Roszkowski zwrócił uwagę na to, że w całych naszych dziejach nie było dotąd polityka, który by działał na rzecz zacieśniania współpracy niemiecko – rosyjskiej. Pierwszym i oby ostatnim – jest Donald Tusk.

Sąsiadów zawsze mieliśmy silnych i bardzo agresywnych. Nigdy żadnemu nie udało się wygrać z Polską w pojedynkę, więc już od XI wieku mamy nie kończącą się serię antypolskich sojuszy. I warto pamiętać, że nawet one nie były dla najeźdźców gwarancją powodzenia. Już Bolesław Chrobry potrafił dać potężnego łupnia równocześnie Rusi i Niemcom. Choć ci drudzy, na wieść o naszym triumfie na wschodzie, wiejąc przez Polakami gdzie pieprz rośnie nie zatrzymali się nawet za linią naszych granic, lecz dopiero po przeprawieniu się na zachodni brzeg Łaby. Koszty takich triumfów były jednak duże a ryzyko napaści z dwóch stron groźne, stąd wielu naszych liderów skłaniało się do ułożenia dobrych stosunków z jednym sąsiadem, by oddalać zagrożenie ze strony drugiego. Stanisław Cat – Mackiewicz i Aleksander Bocheński, polityczni myśliciele XX wieku, głosili konieczność „związania się z silniejszym przeciw słabszemu”. Dla Mackiewicza koncept ten oznaczał sojusz z Niemcami, dla Bocheńskiego – z Rosją. Obydwaj wiedzieli, że cena takiego dogadania się będzie wysoka. Przekonani jednak byli, że dla dobra Polski należy ją zapłacić.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Idea kompromisu z jednym wrogiem, by oddalić niebezpieczeństwo ze strony drugiego, pojawia się w Polsce niemal od zarania naszych ponad tysiącletnich dziejów. Polityka Rychezy Lotaryńskiej, żony Mieszka II, jest oceniana różnie, ale trudno zaprzeczyć, że wiążąc nasze państwo z cesarstwem czyniła Polskę słabą, ale mającą szansę przetrwać skrajnie trudne czasy. Do pewnego stopnia podobnie działali Kazimierz Wielki i Jadwiga Andegaweńska – krzyżackie krzywdy potrafili ścierpieć, by dając ojczyźnie pokój mogła umacniać się na przeciwległych rubieżach a przede wszystkim zorganizować się, wzbogacić i urosnąć w potęgę. Najwięcej kompromisów z sąsiadami wymusił czas narodowej niewoli. Na taktyczne, okresowe porozumienie z Rosją zdecydowali się patrioci formatu tak wielkiego, jak Adam Jerzy Czartoryski czy Roman Dmowski. Niektórzy podobne intencje przypisują też Aleksandrowi Wielopolskiemu. Na kompromis równie gorzki, lecz zawierany z zaborcą austriackim i niemieckim, decydował się Józef Piłsudski, nie bez racji nazywany często pierwszym z ojców naszej niepodległości.

Kiedy okoliczności to uzasadniają – współdziałając z Rosją czy z Niemcami można być wielkim polskim patriotą i dla Polski ugrać ogromnie wiele. Nawet drogą tą odbudować polskie państwo. Zawsze jednak trzeba znać miarę, nigdy nie stracić z oczu busoli narodowego interesu, na kompromis z obcą potęgą nie iść o krok za daleko. Działalność tych, którzy obcym podporządkowali się nadmiernie wspomniany już Mackiewicz nazywał „lutowaniem wieka trumny polskiej niepodległości”. A nie mówił tu bynajmniej o takich, którzy by współdziałali równocześnie z obydwoma wielkimi sąsiadami Polski. Takich po prostu nigdy nie było. Dla wszystkich bowiem zawsze było jasne, że wspomaganie obydwu sąsiadów czy sprzyjanie ich wzajemnej współpracy to już nawet nie wkładanie Polsce pętli na szyję. To byłoby już jak wykopywanie stołka spod stóp, jak ostateczny finał egzekucji.

Pierwszym w polskiej historii politykiem, który zaangażował się w równoczesne wspieranie rozwoju potencjału zarówno niemieckiego, jak i rosyjskiego oraz w działanie na rzecz dopinania współpracy obydwu wielkich sąsiadów Polski, jest Donald Tusk. Nie znajdziemy w jego działalności niczego, co będąc dla Polski niekorzystnym nie byłoby zrobione po myśli zarówno Niemiec, jak i Rosji. Na życzenie płynące z zachodu pokornie zlikwidował polskie stocznie i ani słowem nie zająknął się w sprawie stoczni niemieckich, wg norm unijnych tym bardziej wymagających zamknięcia, ale likwidacja polskich oznaczała dla nich przejęcie naszej części rynku. Równocześnie na życzenie Rosji Tusk zrezygnował z amerykańskiej tarczy antyrakietowej, co nadwyrężyło nasze relacje z głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa a na dokładkę ogołocił wschodnie regiony z jednostek wojskowych czyniąc Polskę bezbronną a Putina – panem sytuacji. Podobnymi przykładami dałoby się wypełni książkę. Co, poza fuchą w Brukseli, dostał za to Donald Tusk? Otóż – bardzo znamienną nagrodę. Imienia – Waltera Rathenaua. Nagroda ta jest przeznaczona dla tych, którzy dla zacieśniania współpracy niemiecko – rosyjskiej dokonali najwięcej. Rathenau przeszedł do historii jako główny sprawca traktatu zawartego w Rapallo. Traktatu wymierzonego przede wszystkim w Polskę. Co nie powinno dziwić, gdyż Rathenau nie ukrywał swych poglądów o naszym kraju jako o tworze przejściowym czy państwie sezonowym. Stąd też realizacja traktatu w dużej mierze polegała na wymianie doświadczeń dowódców Armii Czerwonej i Reichswehry. Rozgryzanie polskiej taktyki, poszukiwanie słabych stron polskiej obrony – wszystko to było najpierwszym celem wzajemnych analiz, wspólnych szkoleń wojskowych i manewrów, przeprowadzanych na sowieckich poligonach. A także bezliku podobnych działań, ku którym poprowadził ten właśnie niemiecki minister spraw zagranicznych. Idea Rathenaua dopięta została kolejnym paktem, podpisanym przez Ribbentropa i Mołotowa.

Wnioskowi profesora Roszkowskiego nie sposób zaprzeczyć. Nikt w polskiej historii nie prowadził polityki takiej, jaką realizował Donald Tusk. Tym samym ma on na swoim koncie takie właśnie bezprecedensowe „dokonanie”. W swym podejściu do sprawy dla Polski najbardziej zasadniczej – w całych naszych dziejach jest on politykiem jedynym. I oby nigdy więcej taki nam się nie przytrafił.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content