18,4 C
Warszawa
piątek, 3 maja, 2024

WAWEL – Prawdziwy Skarbiec Wiary i Polskości

26,463FaniLubię

Każdy Polak wie, jak wyjątkowe miejsce ma w Polskiej historii Wzgórze Wawelskie, wraz z krakowską katedrą i prastarą siedzibą polskich królów. Wielu niejednokrotnie przemierzało szlak monarszych komnat i miejsc spoczynku koronowanych głów naszego państwa, największych wieszczów i bohaterów. Zdawać by się mogło, że każdy z nas Wawel zna i dużo wie o tym miejscu, w którym każdy kamień opowiada jakąś ważną cząstkę naszej wspólnej narodowej historii.

A jednak nawet wytrawni historycy i historycy sztuki w tym wielkim wawelskim natłoku skarbów polskiej przeszłości często nie poznali wszystkiego, co ważne, zachwycające, fascynujące, skłaniające do zadumy a zarazem – bardzo bardzo nasze! Dlatego na Wawelskie Wzgórze wspinać się trzeba i po raz dwusetny nie tylko po to, by znów spotkać się z tym, co już dobrze nam znane, ale by odkryć znów to, co wcześniej nam umykało, czego dotąd nie poznaliśmy do końca.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Nie było chyba dotąd publikacji tak mocno uświadamiającej, czym Wawel jest. I nawet miejsce to znającym naprawdę dobrze uświadamiającej, że w poznawaniu jego skarbów często są dopiero na początku drogi.

To z tego wzgórza najdłużej władano naszą ojczyzną. To tutaj spoczywa jeden z najpierwszych patronów Polski, najwięksi z naszych poetów i wodzów oraz wielka sztafeta naszych królów. Podobnych monarszych panteonów na całym świecie jest dosłownie jak na lekarstwo. A obok mnóstwa pomników miary największej – nieskończony bezlik świadectw codzienności. Tej trwającej ponad już tysiąc lat. Kluczem do zrozumienia, zgłębienia, ogarnięcia tego bezbrzeżnego bogactwa jest właśnie ten wyjątkowy album.

Niewiele państw i narodów ma miejsce takie, jak Wawel. Owszem, królewskie siedziby potrafią być jeszcze bardziej okazałe od naszej, ale historia jedynie nielicznych jest tak długa i bogata. I pomimo jakże wielu grabieży cynicznych, doszczętnych i wręcz zbrodniczych nadal jest Wawel jednym wielkim niezrównanym skarbem. I nie zmieniło tego ani niszczenie siedziby polskich królów przez kolejnych zdobywających je barbarzyńców i okupowanie jej przez żołdactwo austriackie, które przez sto lat starało się przekształcić jedną z najpierwszych pamiątek naszej narodowej przeszłości w dziedzictwa tego zaprzeczenie. Za ich bowiem sprawą wzgórze polskich królów degradowane było do roli cytadeli, czyli twierdzy mającej terroryzować rozpościerające się poniżej niego miasto. Bo i to pamiętać trzeba, że austriaccy mordercy w habsburskich mundurach dopuszczali się nawet artyleryjskich ostrzałów, zadających krwawe ciosy terroryzowanemu miastu domagającemu się wolności. Inne potwory, te w mundurach pruskich, dokonały też tutaj innej niemal bezprecedensowej zbrodni. Szumowina uchodząca za Odrą za męża stanu, nosząca nazwisko Hoym, wykradła z wawelskiego skarbca insygnia koronacyjne władców Polski, by zbrodnicze państwo zwane Królestwem Pruskim mogło je sobie przetopić na swe nikczemne niemieckie monety. Dodajmy, że czyn tego rodzaju w całej historii Europy zdarzył się jedynie dwa razy. Ten drugi przypadek nie był jednak dziełem najeźdźców, bo o przetopieniu swoich francuskich insygniów królewskich zdecydowali sami Francuzi, w czasach tej samej rewolucji, która dla Francuzów jest dziś narodowym świętem.

W latach hitlerowskiej okupacji na Wawelu rozsiadł się potwór z piekła rodem, co się zwał Hans Frank. I może warto przypomnieć choć dwa wątki związane z jego działalnością. Pierwszy wiąże się z niszczycielską działalnością Franka. Dołączył bowiem do sztafety poprzednich dzikusów, którzy w czasach zaboru austriackiego wyburzyli prastare świątynie wawelskie i budowle o rodowodzie jeszcze romańskim, by urządzić sobie w ich miejscu plac do defilad i ćwiczeń. Frank natomiast wyburzył stajnie pamiętające jeszcze polskich królów i w ich miejscu zbudował upiorne gmaszysko w stylu niemieckim. Dalszy ciąg tej historii był taki, że na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych komunistyczni kreatorzy Nowej Huty polecili architektom zaprojektowanie siedziby PZPR Nowa Huta na wzór rezydencji wawelskiej. Architekci zadanie wykonali, ale cały ten projekt oparli nie na wspaniałej siedzibie królewskiej, ale właśnie na tym hitlerowsko – niemieckim budynku administracyjnym, jaki na wawelskim wzgórzu pozostawił po sobie Hans Frank. Jak się okazało „elita” partii komunistycznej była bez reszty tak tępa i tak żadne było jej pojęcie o polskiej architekturze, sztuce i historii, że wprowadziła się potem do tej siedziby swej partii, zbudowanej na wzór hitlerowsko – okupacyjny i urzędowała w niej z przekonaniem, że za siedzibę ma kopię siedziby królewskiej. Druga warta pamięci wawelska historia, związana z Hansem Frankiem jest taka, że ja wiemy – Frank realizował politykę eksterminacji narodu polskiego, grabił skarby polskiej kultury a za symbol tegoż złodziejstwa uchodzić może np. jego żona, która właśnie tu stworzyła kolekcję tysięcy luksusowych futer, ponoć największą w historii świata, w całości pochodzącą z rabunków w zamożnych polskich domach. Pod koniec wojny Frank zaczął jednak mieć chwile wahania. Być może to tego tępaka posiadającego niemiecki tytuł naukowy zaczęło docierać, że jak wymorduje wszystkich mieszkańców Generalnej Guberni to być może nie będzie miał w niej kim rządzić. Po schwytaniu i postawieniu przez trybunałem norymberskim Frank wyznał, że rezydując na Wawelu przez ponad rok pisał dzienniki. Swym rozmówcom powiedział, w którym miejscu je ukrył. Lektura ta jest straszliwa, ale zawiera i zdumiewające przebłyski. Jeden z nich służyć może za odpowiedź na pytanie stawiane nam dziś przez Niemców: „Jak długo mamy jeszcze przepraszać za II wojnę światową?” Termin tej pokuty w swych znalezionych na Wawelu dziennikach podał bowiem sam Hans Frank. Wypowiedź ta pochodzi z roku 1944 i brzmi: „Za te krzywdy, jakie wyrządziliśmy Polakom, cały naród niemiecki, nawet gdyby bardzo tego chciał, nie będzie w stanie odpokutować nawet przez tysiąc lat!”

Od początku polskiej historii Wawel przeżywał więc wszystko, co było udziałem naszej ojczyzny. Był przy jej narodzinach, kwitł w stuleciach jej największych triumfów i był wraz z nami także wtedy, kiedy jego bruki plugawili najpotworniejsi z tyranów. Na Wawelu mamy więc szansę przeżycia takich lekcji historii, jakie trudno byłoby odbyć w innych miejscach. Są tu i groby największych mocarzy kontynentu i pamiątkowe cegiełki ofiarujących wdowi grosz, za który ten narodowy skarb był wykupywany i odbudowywany.

Nikt wcześniej o Wawelu nie napisał lepiej, nikt dotąd nie sfotografował go doskonalej. Mając w domu taką księgę wracać się do niej będzie często, bo żeby wiedzieć co to Polska i polskość, dobrze wiedzieć i pamiętać trzeba, czym jest Wawel.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content