Znamienne towarzyskie wydarzenie sprzed paru dni. Środek lipca roku 2023, imieninowe spotkanie z udziałem ponad dwudziestu osób. Wszyscy z rodowodem podziemno – niepodległościowym, co oczywiście oznacza, że żaden zwolennik jakiejś tam Platformy Obywatelskiej w kręgu takim zaistnieć nie mógł. Jeśli jakiś podział pod względem politycznych sympatii wśród takich ludzi występuje to tylko na zdeklarowanych zwolenników Prawa i Sprawiedliwości oraz na tych, którzy pomimo litanii zastrzeżeń nie znają jakiejkolwiek alternatywy, nie widzą żadnej innej możliwości. Co oznacza, że od lat głosują tylko na PiS a nawet, kogo się da, do tego samego przekonują.
Tacy, których młode lata upłynęły w zmaganiach z komunistycznym reżimem, w ciągłym zagrożeniu aresztowaniem a często także w więzieniach nie potrafią nie mówić o sprawach Polski i Polaków. Co jakiś czas wraca trochę wspomnień, czasem ktoś opowiada o wyjaśnieniu jakiegoś wątku z czasów konspiry. To stały punkt programu każdego spotkania ludzi z taką przeszłością, bo coraz częściej ujawniają się jakieś dokumenty, rzucające światło na tę czy inną sprawę. Zwykle coś takiego przyjmowane jest z dreszczem emocji, bo kolejny raz się okazuje, że siły, przez bezpiekę angażowane w zwalczanie podziemnej działalności, były jeszcze większe od tych, z jakimi wszyscy się wtedy liczyli.
Najwięcej jednak dyskusji wywołuje polska współczesność. Wszyscy przeżywają wojnę na Ukrainie, pojawiają się kolejne interpretacje sprawy oddziałów Wagnera, kierowanych przez Putina pod polską granicę. Różne oceny wywołuje temat rozmiaru piątej kolumny, obnażającej swe oblicze po wywoływanych przez Łukaszenkę sztucznie niby – kryzysach humanitarnych, po hybrydowych atakach z terenu Białorusi. Wszyscy też dawno już mają za sobą dno rozczarowań Unią Europejską i ostateczne przekonanie się, że już przeobraziła się ona w kolejne narzędzie niemieckiego imperializmu. Każdy też ogląda kolejne odcinki „Restetu”, więc też każdy dzieli się doświadczeniem zawartym w stwierdzeniach: „Zawsze przypuszczałem, że tak to właśnie z nimi jest” czy „od początku uważałam, że oni są właśnie tacy i dokładnie to mieli na celu a ten film jedynie wszystko porządkuje i ustawia w bardziej zrozumiałej jaskrawości”. Imieninowe towarzystwo rozmawia też o zbliżających się wyborach, zapowiadających ich wynik sondażach, spodziewanych rezultatach kampanii i towarzyszących im wydarzeń. Niektórzy wyrażają obawy o to, co wyborczy październik Polsce przyniesie, ale większość powtarza, że „to przecież niemożliwe, żeby ONI do władzy wrócili”…
Nagle, po kilku godzinach biesiady pełnej dyskusji ktoś wygłasza stwierdzenie, po którym zapada pierwsza tak długa tego dnia chwila ciszy: „Kochani, czy zauważyliście, że mimo iż rozmawiamy od blisko siedmiu już godzin, ani razu nie zostało wymienione nazwisko „Tusk”? Ja od paru godzin wsłuchuję się w tok kolejnych wypowiedzi spodziewając się, że w końcu je usłyszę a ono – jest tu dzisiaj zupełnie nieobecne!”
Czy to jakiś przypadek, że się ono nie pojawiało, czy też efekt jakiejś czymś uzasadnionej prawidłowości? Zastanawialiśmy się nad tym przez chwilę, po której doszliśmy do wniosku, że po prostu w tym przypadku debatować nie ma ani o czym ani o kim. Tak, jak przed laty osobnikiem ostatecznie zdefiniowanym został Jaruzelski a po nim Urban, Kiszczak, Wałęsa, Maleszka czy Kwaśniewski. Zapewne o nie jednym z nich wiele się jeszcze dowiemy, ale żadna kolejna informacja nie zmieni obrazu już pełnego a zarazem trafnego i ugruntowanego. Poznamy jeszcze wiele szczegółów, ale zasadniczo czy o Tusku czy o tabunach jemu podobnych wiemy już wszystko. Niespecjalnie więc jest jeszcze o kim czy o czym gadać. Stąd i temat tego rodzaju osobników zamknąć można Szekspirowskim (choć niezasłużenie to takich nobilituje): „Reszta – jest milczeniem…”
Artur Adamski