8,7 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

Maryja na Ukrainie płakała 104 razy! – Dobre Nowiny

26,463FaniLubię

Na Ukrainie trwa wojna. Wielu straciło życie, wielu zostało rannych. Kilka milionów Ukraińców opuściło swoje domy i uciekło za granicę. Ból, cierpienie, niepewność, brak nadziei… Jak trudno słowami opisać to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą i co widzimy wokół siebie… W oczach wielu pojawiają się łzy. I te łzy popłynęły także z oczu Matki Bożej w Niżankowiach na Ukrainie. Płakała aż 104 razy!

5 stycznia 2005 r. Matka Boża w Niżankowicach zapłakała po raz pierwszy. Zauważył to 17-letni kościelny. W jego pamięci tak zapisało się to zdarzenie: „Tamtego dnia już od rana coś ciągnęło mnie do kościoła. Powiedziałem prababci, by dała mi klucze, żebym poszedł i posprzątał, zrobił porządek w kościele. Kiedy wszedłem do świątyni i zacząłem się w niej krzątać, zobaczyłem, że figura była mokra od łez. Przestraszyłem się i pobiegłem po panią Janinę Zielińską. Kiedy przyszła, także potwierdziła to, że widzi łzy Matki Bożej”.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Pani Janina opowiadała: „Kiedy kościelny do mnie przybiegł i powiedział, że Matka Boża płacze, od razu pobiegłam z nim do kościoła. To, co zobaczyłam, nie chciało mi się mieścić w głowie. «Jak to może być, że Matka Boża u nas płacze?» – pytałam. Ona była cała we łzach. Potem płakała w kolejnych dniach. Dowiedzieli się inni i też przychodzili. Nie ma słów, aby wyrazić, co przeżyliśmy wtedy. To było okropne, straszne. Matka Boża u nas płakała. Był mróz, zima. Woda święcona była zamarznięta w kropielnicy, a Matka Boża płakała. Jej łzy nie zamarzały. Pytaliśmy: «Dlaczego? Jak to się dzieje?»” – wspominała kobieta.

Matka Boża płakała od 5 stycznia do 13 lutego – 40 dni. Łzy Maryi płynęły szczególnie obficie przez trzy dni i trzy noce, kiedy umierała siostra Łucja (13 lutego 2005 r.), wizjonerka z Fatimy, a także kiedy odchodził do Domu Ojca Jan Paweł II oraz w rocznicę jego śmierci. Po czasie zauważono, że Matka Boża płakała przez 18 miesięcy każdego 13. dnia miesiąca, w dzień objawień fatimskich. Ksiądz Jacek Waligóra, ówczesny kustosz sanktuarium, łączył tę liczbę także z objawieniami w Lourdes, gdzie Matka Boża ukazała się właśnie 18 razy. Ostatni raz Matka Boża w Niżankowicach płakała 9 września 2007 r. „Maryja płakała w Niżankowicach w ważnych momentach życia Kościoła” – zauważa ks. Waligóra.

Świadkowie tamtych dni wspominają, że na początku nie mogli uwierzyć w autentyczność zjawiska. Kiedy jednak zrozumieli, że ono dzieje się naprawdę, chwycili za różańce i zaczęli się modlić. Wiadomość o cudzie rozchodziła się po okolicy i do Niżankowic zaczęło przybywać coraz więcej pielgrzymów, także z Polski.

Nie wszyscy jednak mogli zobaczyć płaczącą Matkę Bożą. W Zeszycie świadectw znajdujemy taki zapis młodego kościelnego z dnia 5 stycznia 2006 r.: „Rocznica jak zapłakała Matka Boża… O 10 odbyła się Msza św. w przewodnictwie księży z Polski. W tym czasie figura Matki Bożej nie płakała. W godz. 11.45 Matka Boża zaczęła płakać. Byli także pielgrzymi z Chyrowa, ale nie widzieli łez”.

Nie wszyscy czuli także cudowny zapach róż, który dwukrotnie pojawił się w świątyni w pobliżu figury Matki Bożej. Kościelny i Janina Zielińska byli świadkami tego, że takie nadzwyczajne zjawisko miało miejsce dwukrotnie w ich kościele.

Warto podkreślić, że w czasie trwania cudu łez na wspólnej modlitwie w kościele gromadzili się zarówno katolicy, prawosławni, jak i grekokatolicy. Pewnego dnia przyszedł także miejscowy ksiądz grekokatolicki wraz ze swoimi wiernymi, aby odprawić nabożeństwo przy Matce Bożej Płaczącej. Do Niżankowic ściągnęli także dziennikarze, którzy sfilmowali i sfotografowali łzy Matki Bożej.

Ksiądz Edward Loranc, wicedziekan dekanatu samborskiego, oddał łzy do ekspertyzy do Polski. Badania zostały wykonane w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie. Przeprowadzone analizy wykazały, że skład chemiczny próbek cieczy zebranej z figury w Niżankowicach jest identyczny ze składem ludzkich łez. Oprócz wody znajdowały się tam pierwiastki sodu, chloru i potasu, które są naturalnym składnikiem łez. Nie było w nich jedynie enzymu, który naturalnie ulega rozkładowi w ciągu kilku godzin. Komisja stwierdziła, że albo tego enzymu nigdy nie było, albo zanikł na skutek upływu czasu, jaki nastąpił od pobrania próbki w Niżankowicach do dostarczenia jej do Krakowa.

Ratuj świat!

Pod datą 25 listopada 2005 r. w Zeszycie świadectw w Niżankowicach znajduje się wpis trzech polskich kapłanów: ks. prof. Andrzeja Zwolińskiego z Uniwersytetu Jana Pawła II z Krakowa, ks. Bolesława Karcza oraz ks. Jana Piwowarczyka.

„Matko Boża płacząca, polecam Ci wszystkie sprawy, prowadź je ku Miłosierdziu Jezusowemu. Poruszony Twoim smutkiem z tym większą wiarą i nadzieją patrzę w Obraz Miłosierdzia” – napisał ks. prof. Zwoliński.

Kiedy udało nam się spotkać w Krakowie z kapłanami, ks. prof. Zwoliński potwierdził, że widział łzy Maryi, a nawet że je próbował. „Kiedy weszliśmy do kościoła, Matka Boża płakała. Jedna z łez zatrzymała się na brodzie, więc wziąłem ją na palec i polizałem. Miała smak łez” – opowiada ksiądz profesor.

„Mamusiu Kochana, Twe łzy są wyrazem miłości, troski, bólu – boś Ty naszą Matką. Polecam Twej łaskawej opiece całą swą rodzinę, me kapłaństwo i nawrócenie każdego z nas. Matko Miłosierdzia – módl się za nami” – napisał ks. Bolesław Karcz.

Ksiądz Jan Piwowarczyk pozostawił tamtego dnia w Niżankowicach taki oto wpis: „Matko Boża Płacząca w figurze niżankowskiej! Bądź pozdrowiona! Niech Twoje łzy sprawią nasze ciągłe powroty do Jezusa, Twojego Syna. Twoimi łzami zmyj nieprawość moją i ludzkości. Zawsze prowadź do Jezusa! Ratuj świat, ludzkość przed potępieniem.

Zawierzam Ci siebie, rodzinę, przyjaciół, parafię, kapłańską służbę. Chcę być blisko Ciebie, z Tobą zawsze! Bądź pochwalona, Niepokalana Dziewico z Nazaretu, Matko Syna, Matko Boża, Matko Kościoła, Matko świata”.

Dlaczego Matka Boża płakała?

To pytanie najczęściej słyszy się, kiedy opowiada się o tym, co wydarzyło się w Niżankowicach. Wiele razy na różne sposoby zadawali je i odpowiadali na nie świadkowie cudu. „Może Maryja płakała, bo chciała, byśmy odbudowali Jej świątynię” – zastanawiała się pani Zielińska. Młody kościelny wspomina: „Tyle razy pytaliśmy: «Maryjo, dlaczego płaczesz?». Zastanawialiśmy się, czy nie jest to dla nas jakaś przestroga, czy może ten płacz coś zapowiada, czy wieszczy, że coś złego się wydarzy”.

Niezwykle wzruszające świadectwo daje pani Hanna: „Kiedy dowiedziałam się, że Matka Boża płacze, od razu poszłam do kościoła. Ona płakała i ja płakałam. Pytałam: «Dlaczego płaczesz, Maryjo? ». Ona nie odpowiadała. Milczała, a z Jej oczu wciąż płynęły łzy. Klęczałam więc całymi godzinami i modliłam się, odmawiałam różaniec. Tylko tak mogłam Jej wynagrodzić za to, że płacze”.

Wspominając swoją pierwszą wizytę w Niżankowicach, ks. prof. Andrzej Zwoliński opowiada taką historię: „Zaraz, kiedy zorientowano się, że ktoś jest w kościele, doszły do nas trzy kobiety. Kiedy dowiedziały się, że jestem profesorem, zapytały mnie: «Dlaczego Matka Boża płacze? Czym my Jej zawinili». Tłumaczyłem, że oni nic nie zawinili, że nie płacze nad nimi. Wtedy jedna z pań powiedziała: «Niech nas ksiądz nie pociesza. My wiemy, że jak matka płacze, to coś złego dzieje się w jej rodzinie». I miały rację. Przecież największym smutkiem matki są jej dzieci. Matka może mieć wszystko: pieniądze, majątek, robić karierę, ale kiedy coś złego dzieje się z jej dziećmi, płacze. I odwrotnie, matka może nie mieć nic, ale kiedy dzieci prowadzą się dobrze, są szczęśliwe, szczęśliwa jest także ich matka. Tylko dzieci mogą prawdziwie pocieszyć matkę. «Musimy zrobić wszystko, aby Ją pocieszyć» – powiedziały te starsze panie. I to jest sedno tego niezwykłego zdarzenia, jakie miało miejsce w Niżankowicach. Dla tych ludzi nie to było ważne, że Maryja płacze, ale dlaczego płacze. Oni nie chcieli, by płakała. W zeszycie pojawił się nawet wpis: «Nie płacz już więcej, Maryjo. Uśmiechnij się do nas!». Oni chcieli Matkę Bożą pocieszyć” – podkreśla ks. prof. Zwoliński.

Cud łez przepięknie wyjaśnia także ks. Jacek Waligóra: „Często ludzie próbują tu dociekać, co było przyczyną smutku i płaczu Matki Bożej. Wtedy ja przypominam takie zdanie, jakie Maryja wypowiedziała w Kanie Galilejskiej: «Zróbcie wszystko, co powie Wam Syn mój». Niech więc każdy z nas – nie tylko my tu, w Niżankowicach, zapyta siebie, czy zrobił wszystko, co każe mu Pan Jezus. Nie trzeba nam się bić w czyjeś pierwsi, ale w swoje. To każdy z nas w jakimś sensie jest przyczyną łez Maryi” – wyjaśnia kapłan.

Jak bardzo jednak ludzi dręczy to pytanie, niech świadczy jeszcze i taki obrazek. Kiedy wracaliśmy do Polski, jeden z celników zapytał nas, skąd jedziemy. Kiedy usłyszał, że z Niżankowic, nawiązała się rozmowa i znowu padło pytanie: „Dlaczego Matka Boża płakała?”. Zadziwiło nas to, a jeszcze szerzej otwieraliśmy oczy ze zdziwienia, gdy ten człowiek sam zaczął odpowiadać, że przecież na świecie każdego dnia dzieje się tyle zła, a w wyniku aborcji życie tracą tysiące nienarodzonych dzieci…

Łzy w rocznicę rewolucji bolszewickiej

W Zeszycie świadectw pod datą 7 listopada 2005 r. znajduje się wpis ks. Edwarda Loranca: „Po otrzymaniu telefonicznej wiadomości od Wołodii Moroza, że pojawiły się łzy, pojechałem do Niżankowic ok. godz. 19. Łzy spływały po twarzy na lewym policzku trzy, w tym jedna płynęła ze źrenicy, na prawym cztery, w tym jedna ze źrenicy. Pod brodą zgromadziły się dwie wielkie łzy, spływały dalej na ręce, z rąk na prawą połę płaszcza (jedna łza – kropla). Po lewej stronie na niebieskiej wstędze trzy małe krople. Krople z płaszcza i wstęgi oraz spod brody otarłem watą i zabrałem do znajomych z Polski, którzy o nie prosili, ponieważ wierzą w ich nadprzyrodzoną siłę.

Zastanawiałem się tylko, dlaczego dziś, 7 listopada 2005 roku płynęły łzy i zapytałem pani Ludy [Ludmiła Bażanowa, opiekunka kościoła – przyp. red.]: «Czy to nie dzisiaj jest rocznica rewolucji październikowej – oktriabskoj rewolucji?», «A prawda, dziś» – odpowiedziała pani Luda.

Czy następstwem rewolucji nie były bezbożne rządy, które niszczyły Kościół, prześladowały tutejszych chrześcijan, profanowały kościoły, zamieniały świątynie w magazyny i składy. Czyim więc dziełem była rewolucja? W czyim ręku była narzędziem niszczenia Kościoła?

Razem z Maryją poprzez różaniec depczmy głowę węża”.

Zamówienia pod numerem telefonu: 661 128 006

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content