14,7 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Wychowania trud – Agnieszka Wojciechowska van Heukelom

26,463FaniLubię

Posłanki opozycji twierdzą, że pierwsza dama RP Agata Kornhauser-Duda podzieliła obawy oponentów tzw. lex Czarnek. To bardzo zła wiadomość dla tych wszystkich, którzy czekają z utęsknieniem na przywrócenie powagi wychowania w polskich szkołach.

Awantura wokół nowelizacji przepisów jest pompowana przez opozycję, która celowo przeinacza fakty. Na skutek sprawnej manipulacji wielu uważa, że zmiana przepisów ma służyć wprowadzeniu „dyktatury kuratorów”. To nie jest prawda – rola kuratora oświaty jest ściśle sprecyzowana w istniejących już przepisach.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Demonizowanie kuratora

W imieniu wojewody (czyli przedstawiciela rządu) kurator pełni funkcję, która wyklucza zaangażowanie polityczne. W gestii kuratora leży nadzór merytoryczny nad nauczaniem dzieci i młodzieży. Kurator powinien działać zgodnie z polityką oświatową państwa.

Cały problem polega na tym, że od wielu lat kurator ma nadzór nad nauczaniem, ale samorząd prowadzi szkoły. I tu dochodzi do kolizji. Samorządy dużych miast (w większości opanowane przez polityków PO i SLD ) nie współpracują dobrze z kuratorami powołanymi przez PiS, choć są do tego zobowiązane. Nie troszczą się o dobro uczniów, które powinno być nadrzędnym celem.

Niestety w ostatnich latach do szkół przeniknęła wszechobecna polityka i całkiem się tam zadomowiła.

Deprawacja dzieci

Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że od czasu komunizmu dzieci i młodzież nie były tak bardzo indoktrynowane, jak teraz. Wystarczy przypomnieć zwoływanie uczennic na demonstracje tzw. strajku kobiet w ubiegłym roku. Kilkunastoletnie dziewczynki w wielu miastach dostawały SMS-y z informacją, że jeśli pojawią się na tych demonstracjach w czasie zdalnych lekcji, ich nieobecność na zajęciach będzie usprawiedliwiona (!).

Działacze KOD i zbuntowani sędziowie w ramach Tour de Konstytucja używali dzieci z przedszkoli do politycznych wystąpień przed kamerami. Oczywiście maluchy nie wiedziały, dlaczego się tam znalazły. Przyprowadzili je bowiem odpowiedzialni za nie dorośli – panie nauczycielki i przedszkolanki. Rodzice, szykując rano swe pociechy do przedszkola, nie mieli pojęcia, do czego dzieci zostaną wykorzystane.

Ze zdumieniem obserwowałam w pewien piątkowy poranek uczniów wysypujących się z komunikacji miejskiej, zmierzających do warszawskich szkół z tęczowymi chustami, plecaczkami, skarpetkami i innymi gadżetami promującymi ideologię LGBT.

Równi i równiejsi

Zastanawiałam się, co by to było, gdyby szli odziani w barwy narodowe. Dziennikarze tzw. wolnych mediów zarzuciliby im faszyzm i nacjonalizm, tak jak to robią, odnosząc się do Marszu Niepodległości. A media w innych krajach UE, podsycane przez polityków naszej opozycji, powielałyby tę narrację.

Nie mam wątpliwości, że wychowanie szkolne już dawno wymknęło się spod kontroli. Samorządy zaangażowane w politykę wciągają w nią młodzież i dzieci, a gdy pojawia się próba uporządkowania przepisów, wszczynają awantury o lex Czarnek, wypaczając sens proponowanych zmian.

Już sama nazwa ma porównać proponowane zmiany do lex TVN i wywołać negatywne skojarzenia. Ma obrzydzić proponowane zapisy i uniemożliwić ich wprowadzenie.

To powinno wywołać refleksję u pana prezydenta RP. W wypadku zanegowania kolejnego „lex” Andrzej Duda mógłby przejść bowiem do historii jako „pogromca lexów”. A to chyba marne pocieszenie.

Prezydentowa dla wszystkich

Bardzo dobrze, że pierwsza dama przyjęła posłanki opozycji, zgłaszające zastrzeżenia w sprawie nowelizacji . Powinna jednak zorganizować spotkanie również z innymi środowiskami, które popierają przywrócenie właściwych proporcji w wychowaniu, a do których i ja, jako społecznik, się zaliczam. Posłanki opozycji wspominały wprawdzie o konieczności konsultacji zmian w ustawie z organizacjami pozarządowymi. Jednak miały na myśli te „jedyne i słuszne”, głoszące poglądy lewicowe. A gdzie miejsce dla nas, patriotów, katolików, zabiegających o wpajanie tradycyjnych wartości następnym pokoleniom?

W szkołach podległych organizacyjnie samorządom, wychowanie polega na angażowaniu młodzieży w politykę, przymuszaniu do akceptowania lewicowego światopoglądu, nakłanianiu do propagowania ideologii LGBT. Mają temu służyć nie tylko zajęcia prowadzone przez organizacje pozarządowe, ale też liczne konkursy, w których politycy fundują nagrody. Ta sytuacja wymaga reakcji i taką reakcją jest próba wzmocnienia wpływu rodziców na to, jak wychowywane są w szkołach ich dzieci.

Czas na zmiany

Jestem przekonana, że sytuacja wymaga uporządkowania . Wystarczy przypomnieć słowa niektórych polityków opozycji nawołujących do bojkotu nowelizacji przepisów. Wypowiadająca się na temat lex Czarnek posłanka Lewicy, Anna Maria Żukowska w jednym z wywiadów przekonywała, że uczniowie powinni sami zadecydować, z przedstawicielami jakich zawodów się spotykają, powinni wybrać, czy to będzie strażak, policjant czy drag queen. To, że dla posłanki Lewicy drag queen jest zawodem, pozostawiam bez komentarza. Ale to mnie przekonuje o konieczności ułatwienia kontroli rodziców i wychowawców nad treściami przekazywanymi w szkołach . I taką rolę zgodnie z nowelizacją ma pełnić kurator. Nie nadzorca, jak to wmawia nam opozycja, ale swego rodzaju notariusz, pilnujący procesu wychowawczego i gwarantujący realizację polityki oświatowej państwa. I nie ma w tym nic złego.

Warto też zauważyć, że wprowadzenie nowelizacji przepisów, usprawniających ustawowe kompetencje kuratora i tym samym przywrócenie rodzicom kontroli nad wychowaniem ich dzieci, dotyczy wszystkich organizacji pozarządowych i różnych profili wychowania. Ale tylko te lewicowe torpedują zmiany ustawy. Pozostałe nie zgłaszają zastrzeżeń, co do uzgadniania ze szkołą, jakie treści propagują. Widocznie nie mają nic do ukrycia.

Nasz głos

Proponowane przez ministra Czarnka przepisy mogą też zdecydowanie przeciwdziałać likwidacji szkół . Do tej pory wystarczała uchwała zaopiniowana przez kuratora. Po zmianie pojawią się kryteria, które kurator musi wziąć pod uwagę przy wydawaniu opinii. To ważne, bo w wielu dużych miastach szkoły są likwidowane bez uwzględniania dobra dzieci oraz warunków i komfortu nauczania. Wiele wartościowych budynków po likwidowanych na siłę łódzkich placówkach oświatowych przekazano firmom czy deweloperom, którzy nabyli sąsiadujące z nimi nieruchomości. Dochodziło już do absurdów: przy ul. Harcerskiej zlikwidowano potrzebną mieszkańcom szkołę i wyburzono wart wiele milionów, wyremontowany budynek, tylko dlatego że sąsiadujące ze szkołą działki przejął deweloper. A zakusy na szkolne budynki są w Łodzi coraz większe.

Masowa nagonka opozycji na proponowane przez ministra Czarnka zmiany, przy jednoczesnej manipulacji faktami i niezrozumieniu ich przez większość społeczeństwa, dowodzi, że to nie jest zwykła dyskusja o roli kuratora. To poważny spór na temat wychowania przyszłych pokoleń.

Dlatego tak ważny jest w tej debacie nasz głos. Głos patriotów, katolików, tradycjonalistów. Głos milionów Polaków. Mamy prawo domagać się nie tylko nauczania ale i solidnego wychowania w polskich szkołach. Walczymy przecież o przyszłe pokolenia. I miejmy przed oczami słowa: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content