-0,2 C
Warszawa
wtorek, 19 marca, 2024

Trzeba wygrać ze swoimi słabościami – Agnieszka Marczak

26,463FaniLubię

Sportowcy potrafią przełamać swoje bariery. Tu nie chodzi o to, żeby wygrać z przeciwnikiem, ale, żeby wygrać ze swoimi słabościami mówi Zygmunt Gosiewski w rozmowie z Agnieszką Marczak.

Zrobił Pan ogromną karierę zawodniczą i również trenerską.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Pierwsze mistrzostwo Polski zdobyłem, kiedy przeszedłem do renomowanego klubu GKS Jastrzębie. Byłem na Olimpiadzie w Moskwie, zabrakło mi tam trochę szczęścia. Przegrałem z Kubańczykiem, Armandem Martínezem, sędzia dał remis, nikt mnie nie wskazał. Ale start był udany. Następnie na Mistrzostwach Europy w Tampere w 1981 r., zdobyłem brązowy medal. Kolejne lata to seria kontuzji. Przeniosłem się do Wrocławia, rozpocząłem naukę na Akademii Wychowania Fizycznego. Początki kariery trenerskiej miałem wspaniałe. Współpraca z Leszkiem Strasburgerem, bardzo dobrym i utalentowanym szkoleniowcem dała świetne wyniki. Wojtek Bartnik zdobył brązowy medal na Olimpiadzie w Barcelonie. Jest ostatnim polskim medalistą olimpijskim w boksie. Andrzej Rżany – medalista mistrzostw Świata i Europy, trzy razy był uczestnikiem igrzysk olimpijskich (Barcelona, Sydney, Ateny). Prowadziłem też Maćka Zegana, Mariusza Cendrowskiego i Mateusza Masternaka, który za mojej kadencji trenerskiej zdobył mistrzostwo Europy. Moi zawodnicy zdobyli ponad trzydzieści tytułów mistrzostw Polski.

Ale jak widać nie skończył Pan kariery trenerskiej, bo przecież siedzimy w sali treningowej. Założył Pan własny klub sportowy.

Tak, mam własny klub Boxing Team Gosiewski. Wynajmujemy salę. Co roku mamy medale mistrzostw Polski seniorów albo młodzieżowców, w tym roku miałem medal młodzików. W naszym teamie jest mój syn, Tomasz Gosiewski i Edward Bałkiewicz. Szkolimy w ramach własnych środków, nikt nam nie pomaga. Jest to praca społeczna.

Czy dużo osób przychodzi na trening?

Muszę powiedzieć, że nie ma za dużo młodzieży. Teraz popularne są inne sporty, klasyczny boks już nie jest tak popularny jak kiedyś. Szkolenia są słabsze, nie dlatego, że młodzież jest słabsza, ale jest mniej trenujących. Brak sukcesów, cyklicznych rozgrywek ligowych też zniechęca. Dawniej toczyło się w lidze po dwadzieścia walk, były mistrzostwa Śląska, Polski, międzynarodowe turnieje.

A jak wygląda Pana indywidualna aktywność fizyczna?

Muszę być aktywny, bo jednak po wyczynowym sporcie pozostały urazy. Mam problemy z kręgosłupem, stawami kolanowymi. Jako zawodnik miałem kontuzję stawu barkowego, łokciowego i kolanowego, czyli to, co w tym sporcie jest najbardziej przeciążone. Teraz po latach te obciążenia dają o sobie znać. Dlatego codziennie ćwiczę i sam się rehabilituje.

Co by Pan polecił przeciętnemu Kowalskiemu, który siedzi pół dnia przed komputerem?

Trening 5-10-15. Czyli przez pięć sekund swobodnie nabieramy powietrze nosem do płuc, przez dziesięć sekund je przytrzymujemy, z napięciem mięśni i przez piętnaście wydmuchujemy. To wygląda na proste ćwiczenie, ale tak nie jest. Bardzo trudno jest nabierać powietrze do płuc przez pięć sekund, to trzeba poćwiczyć.

Jakie jeszcze ćwiczenia by Pan polecił?

Jeden na jeden, czyli wdech i wydech. Przy tym ćwiczeniu warto mieć np. piłeczkę lekarską lub hantle, które trzymamy w powietrzu i wyrzucamy do przodu przy wdechu i wracamy przy wydechu. Staramy się, żeby wdech był połączony z uniesieniem żeber, można wspinać się na palce.

Czy te ćwiczenia dotleniają mięśnie?

Dotleniają układ oddechowy. Każdy człowiek normalnie oddycha, ale gdy chcemy regulować oddech, mamy problemy. Wielu sportowców i też pięściarzy zadaje ciosy na bezdechu. To jest błąd. Na bezdechu mięśnie są słabo dotlenione, pozbawione siły. Wiadomo, im większa amplituda ruchu, tym lepszy zakres oddechu. Im mniejszy zakres ruchu, tym bardziej oddech jest powstrzymywany. Jeśli zawodnik potrafi kiwnąć, zrobić rotację, tym lepiej pracuje jego układ oddechowy. Jednak zawodnicy często stoją sztywno jak kołki, napinają się i w czasie, kiedy trzeba zadać cios, mają już tak zmęczone mięśnie, że ich uderzenie pozbawione jest mocy. Układ oddechowy jest ważny i musimy stosować różne środki. Nie tylko w sporcie, ale też teraz, po pandemii. Już niejedna osoba skarżyła mi się, że ma problem z oddychaniem.

Gdy wstaję rano, wkładam piłeczkę pod kolano, nabieram powietrza prze pięć sekund i taki skulony z napiętymi mięśniami trzymam powietrze w płucach przez dziesięć sekund, potem robię wydech i rozluźniam się przez piętnaście sekund.

A jak ćwiczyć inne partie mięśniowe, np. nadgarstki, kolana podczas pracy przy komputerze?

Nabieram powietrze, dłonie napierają na biurko, tak jakbym chciał je podnieść. Trzymam powietrze w płucach z napiętymi mięśniami i wydycham, rozluźniając się. Najłatwiejsze takie ćwiczenie to trzy sekundy na trzy. I już jest piękny zestaw.

Każdy powinien dozować je bardzo proporcjonalnie. Tak jak ja podałem 5-10 -15 to dla tych, którzy już mają przygotowany mentalnie układ oddechowy.

Napięcie, izometria i wydech. Zawsze zaczynamy od nabierania powietrza.

A stawy kolanowe?

Stawy kolanowe można ćwiczyć w innym zestawie, np. opieram się o krzesło i napinam – wdech i wydech. Można siedząc, „podnosić” krzesło, można podciągnąć obie nogi do klatki piersiowej. Ważne, żeby te ćwiczenia urozmaicać.

Jakie ćwiczenia zaproponowałby Pan covidzie?

Wszelkiego rodzaju ćwiczenia jak, luźny bieg, szybki marsz. Ale zawsze obowiązuje zasada: nabiera

powietrze przez pięć sekund, szybki marsz przez dziesięć sekund i piętnaście sekund trucht i rozluźnienie. Można do tego podchodzić zabawowo i nie liczyć sekund, ale np. zachować dystans od drzewa do drzewa albo od ławki, wstrzymywać powietrze, za dwie ławki je wypuszczać. Teraz mówię swoim sportowcom: zrób dwa i pół kilometra i tak codziennie. Wolę, żeby zawodnik zrobił ten zestaw ćwiczeń, cztery razy, zamiast biec dziesięć kilometrów, bo wtedy organizm się zakwasza.

Ważne jest również to, żeby każdy stosował ćwiczenie odpowiednio do swoich możliwości. Każdy ma inny potencjał.

Jak się zmobilizować do ćwiczeń?

Sportowcy potrafią przełamać swoje bariery. Tu nie chodzi o to, żeby wygrać z przeciwnikiem, ale, żeby wygrać ze swoimi słabościami. Kiedy byłem sportowcem, to zawsze określałem sobie cele. Stoczyłem 300 pojedynków na ringu, skończyłem studia na Akademi Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, dodatkowo skończyłem studia prawnicze. Jeśli nawet utalentowany sportowiec nie będzie systematycznie nad sobą pracować, to w pewnym momencie się zatrzyma.

Czy nawyki żywieniowe są ważne w sporcie?

Zawodnik musi być przekonany, że dieta mu służy. Ja, nawet, jako sportowiec nie przestrzegałem żadnej diety, byłem łasuchem, jadłem, co chciałem, ale gdy trzeba było, potrafiłem się powstrzymać i w ogóle nie jeść. I wagę szybko obniżałem. Jeśli po zakończeniu kariery sportowcy chcą jeść, to niech jedzą. Lubię zajadać się słodkościami, ale nie wierzę w ten mit, że wystarczy nie jeść ileś tam czasu przed snem Kiedy zjadłem 2000 kalorii w ciągu doby i zużyłem 1800 to miałem 200 kalorii nadwagi, obojętnie, o której jadłem. Warto przez dwie godziny przed spaniem nie jeść, ale z innego powodu – chodzi o zdrową wątrobę. Jeśli chcemy spalić tkankę tłuszczową, to przede wszystkim musimy pić dużo wody. Kiedyś słyszałem, że w MMA stosują drastyczne metody na zbicie wagi. Piją 15 litrów wody na dobę i nawet gdy dużo jedzą ich waga spada. Nie stosuję tak drastycznych metod, ale jak widzę pojawiającą się tkankę tłuszczową, piję dużo wody z cytyną.

Dlaczego ta aktywność fizyczna jest ważna?

Przez aktywność fizyczną poprawiamy metabolizm i sprawność całego organizmu. Dzięki wysiłkowi fizycznemu wszystko lepiej funkcjonuje.

Projekt wykonano dzięki partnerstwu z Fundacją LOTTO im. Haliny Konopackiej.

Zygmunt Gosiewski (ur. 11 listopada 1959 w Miłomłynie) – polski bokser, medalista mistrzostw Europy i olimpijczyk. Startował w kategoriach lekkośredniej (do 71 kg), średniej (do 75 kg) i półciężkiej (do 81 kg). Wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Podczas mistrzostw Europy w Tampere (1981) zdobył brązowy medal w wadze średniej. Dwukrotnie był mistrzem Polski: w 1980 w wadze lekkośredniej i w 1985 w półciężkiej. Dwa razy był wicemistrzem Polski: w 1981 w wadze średniej i w 1986 w półciężkiej. Trzykrotnie wygrał turniej „Czarne Diamenty” (w 1979 w wadze lekkośredniej, w 1981 w średniej i w 1984 w półciężkiej). Był zawodnikiem GKS Knurów, GKS Jastrzębie i Gwardii Wrocław. Po zakończeniu kariery został trenerem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
273SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content