Relikwii św. Marcina – słynnego biskupa Tours – jest dziś bardzo niewiele. Przyczyniły się do tego głównie spustoszenia dokonane przez hugenotów (XVI w.) oraz zwolenników rewolucji francuskiej (1789-1799). Zaginął też słynny świętomarcinowy płaszcz (capella), który przez długi czas był jedną z największych świętości Francji. Do dziś zachował się jednak inny przedmiot związany – według tradycji – ze św. Marcinem. To jego…. młot!
Młot albo też topór św. Marcina czyli Maleus beati Martini znajduje się jednak nie we Francji, ale w Holandii, w muzeum klasztoru św. Katarzyny w Utrechcie. Kamień – zielonkawy serpentyn – osadzony jest na drewnianym trzonku okutym, najprawdopodobniej już dużo później, w srebro. Łaciński napis na okuciu przetłumaczyć można jako: „Idole upadają, uderzeni toporem Marcina. Niech nikt nie wierzy, że są bogami ci, którzy upadają tak łatwo”. Tym biskupim młotem – jak głosi tradycja – święty rozbijał pogańskie świątynie i posągi bożków, a nawet zdzielił nim samego diabła.
Co ciekawe, nazwa kamienia będącego najważniejszą częścią tego młota wywodzi się od łacińskiej nazwy… węża (serpens). A wąż kojarzy się raczej jednoznacznie…