5,5 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Splunięcie na Polskę [Marta Lempart FILM] – Krzysztof Brzechczyn

26,463FaniLubię

Podczas sobotniej manifestacji zorganizowanej przez strajk kobiet Marta Lempart wykrzykiwała w stronę policji: „Imię, nazwisko i numer służbowy. Taka z was k…a plicja, tfu! Prawa nie stosujecie w ogóle! Ostatnia stąd wyjdę. Będziecie tu stali jak frajerzy do jutra jak chcecie. Wyp…ć!”

Splunięcie Marty Lempart w stronę policjanta – pomimo dość bliskiej odległości nie udało jej się opluć stróża prawa (była w maseczce) – jest symbolicznym splunięciem na państwo polskie i demokratyczny porządek. Jest splunięciem na przeszło 20 mln Polaków, którzy uczestnicząc w wyborach 2019 i w 2020 roku zadecydowali, że sprawy polskie będą rozstrzygać się w publicznej debacie – może, i ułomnej i powierzchownej, lecz nie na ulicy i nie w obrzucaniu się wyzwiskami i wulgaryzmami.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Jak to z prawami wyborczymi dla kobiet było?

Szczególnie osobliwie został wybrany termin sobotniej demonstracji oddający swoistą schizofrenię polityczną organizatorek. Według prawie zgodnych zapowiedzi massmediów, i tych opozycyjnych, i tych sprzyjających obozowi Zjednoczonej Prawicy 28 listopada miał być obchodzony jako dzień wywalczenia przez kobiety praw wyborczych. Problem w tym, że praw wyborczych kobiety nie musiały wcale „wywalczać”. Wystarczyło jedynie wywalczyć niepodległość. Przygotowaniami do organizacji wyborów powszechnych zajął się powołany przez Radę Regencyjną rząd Józefa Świeżyńskiego, ziemianina i zarazem sympatyka Narodowej Demokracji. Złożona z konserwatywnych polityków Rada Regencyjna w odezwie wydanej 5 listopada 1918 zapowiedziała zwołanie już pod koniec roku pierwszego posiedzenia Sejmu wyłonionego w wyborach powszechnych. Zwolennicy Józefa Piłsudskiego, działacze Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” 7 listopada 1918 r. powołali w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Daszyński. Rząd w swoim „Manifeście” obiecywał: „Sejm Ustawodawczy zwołany będzie przez nas jeszcze w tym roku bieżącym na podstawie powszechnego, bez różnicy płci, równego, bezpośredniego, tajnego i proporcjonalnego głosowania”. Po powrocie Józefa Piłsudskiego z Magdeburga, Daszyński podał się do dymisji, a 18 listopada premierem został postrzegany jako bardziej kompromisowy Jędrzej Moraczewski, który dziesięć dni później ogłosił pięcioprzymiotnikową ordynację wyborczą, która – jeśli wierzyć historykowi Jerzemu Ajnenkielowi (Od rządów ludowych do zamachu majowego) – przygotowana była … przez konserwatywny rząd Józefa Świeżyńskiego.

Powstaniu niepodległego państwa – któremu dzisiaj służy opluty przez Lempart policjant – towarzyszyło, oprócz powszechnego prawa wyborczego, wprowadzenie pakietu reform socjalnych obejmującego prawo do zakładania związków zawodowych, ośmiogodzinny dzień pracy, ubezpieczenia zdrowotne, płacę minimalną, co zatamowało bolszewicką demagogię.

Jak działa demokracja?

Sobotnie demonstracje były dalszym ciągiem protestów przeciwko, które po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dopuszczalności przerywania ciąży odbyły się w całym kraju. Jednakże towarzyszące im wulgaryzmy i akty wandalizmu na murach budynków kościelnych w połączeniu z zapowiedzią prezydenta o wprowadzeniu kompromisowej nowelizacji ustawy przyczyniły się do spadku popularności protestów. Pewną rolę odegrały wypowiedzi liderek strajku kobiet, które nie kryły, że celem akcji jest obalenie rządu. Powstała na początku listopada Rada Konsultacyjna Strajku Kobiet zapoczątkowała instytucjonalizację protestu. Rada opracowała program obejmujący postulaty od likwidacji umów śmieciowych do powstrzymania zmian klimatycznych. W wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” Marta Lempart i Klementyna Suchanow, zapowiedziały: „Po PiS będziemy mieć tymczasowy rząd techniczny pod kontrolą obywatelską, nie partyjną. Rząd ekspercki, z bardzo ograniczonymi możliwościami i konkretnie określonymi zadaniami wyprowadzenia nas z bagna. Będą w nim ludzie robiący rzeczy, w tym być może także osoby będące politykami. Tylko pod warunkiem, że potrafią zapie…lać”.

Co się kryje pod hasłami „wypier….ć”, „je… PiS” i „zapie…lać”? W rzeczy samej wyraża się w nich pogarda wobec zasady demokracji, na którą tak lubią powoływać się organizatorki protestu i popierające je opozycyjni posłowie oraz programowa mizeria.

Według Samuela Huntingtona: „Centralną procedurą w demokracji jest wybór przywódców przez lud, którym będą rządzili, w drodze konkurencyjnych wyborów” (tenże, Trzecia fala demokratyzacji, Warszawa 1995, s. 16). Demokracja opiera się na przeprowadzanych cyklicznie równych, uczciwych i konkurencyjnych wyborów, w trakcie których kandydaci z poszczególnych partii – w oparciu o przygotowany program polityczny – swobodnie konkurują o głosy wyborców. W demokracji wyborcy nie decydują bezpośrednio w konkretnych sprawach, lecz wybierają tych posłów z tych partii, które przygotowały wiarygodną ofertę programową. Pojmowana w ten sposób demokracja nie jest wcale doskonałym ustrojem, w którym bezpośrednio wyraża się wola ludu, lecz ustrojem, w którym wynik wyborów oddaje preferencje większości biorącej w nich udział.

W swoim wyborze obywatele mogą podjąć błędną decyzję i/lub poparta przez nich partia nie zrealizuje złożonych obietnic. Może tak się złożyć, że żadna z ofert programowych nie odpowiada w pełni oczekiwaniom wyborców, którzy stają wtedy przed dylematem wyboru „mniejszego zła”. Poparcie zarówno dla władzy, jak i dla opozycji nie jest dane raz na zawsze. Szansą opozycji jest przekonanie do siebie wyborców, by w następnych wyborach poparli właśnie ich. Jednakże warunkiem odniesienia przez nią zwycięstwa w kolejnych wyborach jest przedstawienie merytorycznej krytyki rządzących i wiarygodnej oferty programowej.

Czy demokracja działa w Polsce ?

Tak zdefiniowana demokracja działa również w Polsce. W wyborach parlamentarnych 2019 r. wzięło udział 18 678 457 osób (61,74 proc.). Wybory do parlamentu wygrało Prawo i Sprawiedliwość, na które głosowało 8 051 935 osób (43,59 proc.), Koalicję Obywatelską – 5 060 355 (27,40 proc.), Sojusz Lewicy Demokratycznej – 2 319 946 (12,56 proc.) Polskie Stronnictwo Ludowe – 1 578 523 (8,55 proc.), a Konfederację – 1 256 953 (6,81 proc.). Z kolei wybory do senatu w 2019 r. wygrała opozycja, zdobywając łącznie 51 mandatów, a PiS – 48. Koalicja Obywatelska zdobyła 43 mandaty, PSL – 3 mandaty, SLD – 2, koło senatorów niezależnych – 3 (w tym jeden mandat senatorski popierany przez PiS) oraz jeden senator jest niezrzeszony. Trudno uznać, że odbywające się w tym samym dniu wybory do Sejmu były niedemokratyczne, a wybory do senatu – demokratyczne. Chyba, że się uzna metodę definiowania Kalego: „Demokracja jest takim ustrojem, w którym my zawsze wygrywamy. Jeżeli przegrywamy to demokracja przemienia się w dyktaturę”.

Czy hasła „wypier….ć”, „je… PiS” oraz inne wykropkowane słowa i sformułowania stanowią na tyle atrakcyjną ofertę wyborczą, że mogą za trzy lata przekonać około 9-10 mln osób, które w wyborach nie biorą udziału oraz około 8-10,5 mln wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Śmiem wątpić.

Poznań, 30 listopada 2020

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content