25,8 C
Warszawa
niedziela, 5 maja, 2024

Denializm – Albert Łyjak

26,463FaniLubię

Słowo „denializm” jest w Polsce nowe i mało znane. W mediach anglojęzycznych pojawiło się wcześniej, a to dlatego, że międzynarodowe portale znacznie częściej i bardziej profesjonalnie podchodzą do spraw związanych z nauką.

Słowo wywodzi się z języka angielskiego i pochodzi od „denny”, czyli zaprzeczać. Oznacza odrzucanie pewnych ustaleń naukowych, zaprzecza faktom – jest swoistym zaklinaniem rzeczywistości.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Najpowszechniejsze mity powielane przez denialistów krążą dziś w sieci, mediach tradycyjnych, wśród ludzi, a nawet padają z sejmowej mównicy. Tworząc teorie, które dawno zostały obalone przez naukę, stają się niedorzeczni i śmieszni. Mają jednak swoich wyznawców i zwolenników.

Ot, chociażby Janusz Korwin-Mikke. Lider Konfederacji we wrześniu ogłosił publicznie koniec pandemii. „ Epidemii nie ma, nie widzę powodu, żeby twierdzić, że jest epidemia”. Na dowód swoich słów, podał dane, według których w Polsce na COVID-19 ginie zaledwie kilka osób dziennie.

Kolejny poseł Konfederacji, Grzegorz Braun, wezwał polityków aby zaczęli chronić obywateli, zamiast wymyślać kolejne ograniczenia: „Najważniejsze zadanie to wypuścić naród polski z kwarantanny! Skończyć z terrorem sanitarnym, dość straszenia Polaków mniemaną pandemią-plandemią!”.

Nie wierzy w pandemię również piosenkarka Edyta Górniak. Jej zdaniem, „w szpitalach leżą statyści”, a maseczki nie dość, że są niezdrowe, to jeszcze „dzielą naród”.

Zgoła inną teorię na temat pandemii ma Teresa Garland, która rozsyła elektroniczną pocztą tzw. Biuletyn Informacji Publicznej Tymczasowej Rady Stanu Narodu Polskiego. Czytamy w nim: „Nie na darmo zamyka się szkoły, szpitale, uczelnie i administrację państwową. Celem może być reorganizacja administracyjna i wejście tych instytucji państwa polskiego pod inne jurysdykcje: niemiecką, rosyjską, amerykańską i izraelską (państwo Polin) na skutek odbywającego się na oczach nieświadomych Polaków rozbioru terytorialnego Polski. Trwa grilowanie pandemii covidowego kłamstwa, wokół której rządzący i nasi rozbiorcy próbują upiec każdy dla siebie swoją pieczeń”.

To tylko cztery wybrane wypowiedzi, jest ich o wiele więcej. W powyższych wypowiedziach denialistów – bo do nich trzeba te osoby zaliczyć – występuje irracjonalne odrzucanie fundamentalnej wiedzy, oczywistych faktów. Ich irracjonalna postawa musi być, dla dobrego samopoczucia i psychicznego komfortu, poparta jakimiś badaniami ekspertów. Często są nimi osoby, które mają zaledwie podstawowe informacje z wirusologii, a na profesjonalnym poziomie nigdy nie mieli nic wspólnego z tym działem mikrobiologii. A o metodach izolacji, oczyszczania i zwalczania wirusów nie mają zielonego pojęcia. Te „autorytety” są jednak dla denialistów wystarczające do tworzenia pseudonaukowych teorii. Efekty takiego myślenia są zdumiewające. Powstaje cały chaotyczny system różnych, często sprzecznych ze sobą twierdzeń, mających przemawiać za jakimś denialistycznym poglądem. Mamy do czynienia z niczym innym, jak z teoriami spiskowymi, które są świetnym narzędziem manipulacji i wprowadzania chaosu. Przykładowo, denialiści twierdzą, że „wirusy i bakterie to wymysł naukowców chcących zarobić na szczepionkach”.

Tymczasem wciąż jesteśmy w pandemii. Według uśrednionych statystyk za ostatnie dziesięć lat umieralność w październiku i listopadzie wynosiła ok. 1100 zgonów dziennie. Dzisiaj jest 200 proc. większa i wynosi 2159 zgonów dziennie. Taką śmiertelność mieliśmy w czasie II wojny światowej. A mimo to wielu dalej twierdzi, że wirus to „ściema” lub, że jest to tylko odmiana zwykłej grypy. Opinie domorosłych ekspertów twierdzących, że ludzie umierają na inne choroby (współistniejące), a nie na sam covid są zmanipulowane, ponieważ prawda jest inna. Ludzie umierają na covid lub przez covid – winna jest pandemia. Wielu zgonów można by uniknąć, gdyby ludzie stosowali się do restrykcji i zachowywali się odpowiedzialnie. To nie jest wymysł, to praktyka podparta doświadczeniem walki z pandemią na świecie. W wielu miejscach restrykcje i ograniczenia zminimalizowały rozprzestrzenianie się zakażeń lub zlikwidowały je do zera. Na przykład w sobotę 31 października w Australii nie wykryto ani jednego lokalnego zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2.  W sierpniu i wrześniu Australia mierzyła się z nawrotem epidemii koronawirusa – w stanie Wiktoria wprowadzono stan klęski żywiołowej, a w szczytowym momencie w ciągu doby tylko w tym stanie wykryto 725 zakażeń koronawirusem. Melbourne, stolica stanu, przez wiele tygodni było objęte ścisłym reżimem kwarantanny. Przyniosło to efekt.

Surowe obostrzenia również dały efekt w kanadyjskim regionie Nunavut – udało się nie dopuścić do wybuchu epidemii COVID-19, a rozprzestrzenianie się wywołującego tę chorobę koronawirusa SARS-CoV-2 zostało powstrzymane. Udało się to jednak dzięki surowym i długotrwałym obostrzeniom.

A jak będzie w Polsce? To, jak będą wyglądały statystyki w kolejnych tygodniach, zależy od nas. Jeżeli ograniczymy kontakty do minimum, wstrzymamy się z imprezami rodzinnymi i wszelkimi aktywnościami, które nie są w obecnej sytuacji niezbędne, czy będziemy bezwzględnie egzekwować zakaz zgromadzeń – to mamy dużą szansę pokonać koronawirusa.

Musimy zrozumieć, że noszenie maseczek, zachowanie dystansu i dezynfekcja są po to, by uniknąć niepotrzebnych zgonów i wrócić do normalności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content