10,8 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

KRONIKA MACIEJA MIECHOWITY

26,463FaniLubię

W celach, jakie w roku 1809 postawiło sobie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, są i takie słowa: „Cokolwiek ojczyzny się tyczy – zgromadzić i od niepamięci zachować, szczególnie zaś przywiązanie do niej w rodakach ożywiać, utrzymywać, rozszerzać”.

Tak o powinnościach wobec ojczyzny myślano wtedy, gdy utraciła ona niepodległość a nadludzkim wysiłkiem najlepszych jej synów wstrząsy wojen napoleońskich zdołano wykorzystać do odrodzenia namiastki państwowości na skrawku polskich ziem, nazwanych Księstwem Warszawskim. Dziś obowiązki w stosunku do ziemi ojców mamy nie mniejsze. Tym bardziej, że proniemieckie władze krok po kroku dokonują faktycznego demontażu państwa polskiego, ze szkół i mediów rugowana jest wiedza o polskiej historii a w kolejne stadia plugawego szyderstwa wchodzi jeden z najpodlejszych wynalazków wrogów Polski – pedagogika wstydu.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-
Biały Kruk ukazuje się pierwsze polskie tłumaczenie Kroniki Polaków

Czegóż, w szczególności na tle innych, mieliby się wstydzić Polacy? Zwróćmy dziś uwagę na jeden tylko wątek polskiej tradycji, jakim jest dziejopisarstwo. Nasze narodowe dziedzictwo jest w tym zakresie wręcz niezrównane! Ostatni z wielkich kronikarzy średniowiecznych, Jan Długosz, był bez wątpienia największym z historyków XV – wiecznej Europy. Przy czym podobnie, jak jego poprzednicy, nie był kronikarzem zawodowym. Tak, jak Gall Anonim, Wincenty Kadłubek czy Janko z Czarnkowa – pisał przede wszystkim powodowany miłością do swojego kraju. Spisywanie jego dziejów było więc nie profesją, ale powinnością powodowaną poczuciem obowiązku. Równocześnie od samego początku polskiego kronikopisarstwa mamy do czynienia z drugim wielce oryginalnym zjawiskiem. Polega ono na tym, że nasi dziejopisowie pozwalali sobie na osobisty stosunek do tych, o których piszą. Pod ich piórami nie powstawały więc czcze panegiryki na cześć władców finansujących ich działalność. Tak bywało z ogromną częścią kronik dawnej Europy. U nas nie pisano ani dla kariery ani dla pieniędzy, stąd polscy autorzy wyrażali opinie własne – opinie wolnych ludzi. W przeciwieństwie do większości dworów i państw naszego kontynentu – w Polsce było to możliwe. Stąd już na początku XII wieku Gall Anonim pozwalał sobie na kąśliwe uwagi pod adresem samego władzy i jego królewskich przodków a także na daleko idące aluzje w stosunku do skonfliktowanego z polskim monarchą biskupa. Nieznana w żadnym innym kraju wolność słowa kwitła więc już w Polsce średniowiecznej.

Maciej Miechowita był wśród najwspanialszych polskich kronikarzy najświetniejszym następcą Jana Długosza a jego odważne pióro pozwalało sobie na jeszcze więcej, niż pióra jego poprzedników. Krytyczne uwagi dotyczyły faktów, które wielki historyk znał ze swoich czasów i które sam bardzo przeżywał. Tym razem reakcją na pierwszą wersję „Chronica Polonorum” był wyrok sądowy, skazujący owe dzieło na spalenie. Nawet ten fakt jakże jest charakterystyczny dla szesnastowiecznej Polski! Za grzech uznano jedynie dzieło, ocenione jako krzywdzące w stosunku do osoby monarchy. I „ukarane” zostało same dzieło a nie jego autor. Z taką właśnie sumiennością realizowano w naszej ojczyźnie chrześcijańską zasadę, wg której potępiać należy sam grzech a nie osobę grzesznika, który zgodnie z nauczaniem Jezusa – zawsze stoi przed szansą zadośćuczynienia i nawrócenia. Jakiś więc czas po wyroku Maciej z Miechowa opublikował swą pracę w wersji złagodzonej. I w kraju wolności, jakim była Polska, była ona czytana i dyskutowana także przez najbardziej oburzonych pierwszą postacią wyjątkowej kroniki ojczystych dziejów.

„Chronica Polonorum” była też pierwszą z polskich kronik, która ukazała się w wersji drukowanej i to w znaczącym jak na owe czasy nakładzie. Wielki erudyta, jakim była w najpełniejszym tego słowa rozumieniu osoba autora, jako pierwszy w Polsce publikował też w postaci drukowanej dzieła np. medyczne. I takie bowiem studia ukończył i na czym nie poprzestawał kierując się zasadą, że jako depozytariusz jakiejś wiedzy jest zobowiązany do jej upowszechniania. Na tym też w Polsce polegało bycie „człowiekiem renesansu”. Nie dla własnej chwały, nie dla kręgu zamkniętej elity, lecz „ku pożytkowi powszechnemu”.

Do wyjątkowych walorów dzieła Macieja Miechowity należy duża porcja wiadomości na temat wierzeń mieszkańców Polski z czasów przedchrześcijańskich. W ostatnich stuleciach część przytaczanych przez autora faktów bywała kwestionowana, lecz badacze pochylający się nad tymi zagadnieniami w ostatnich dziesięcioleciach często ze zdumieniem odkrywali potwierdzenia wersji Macieja Miechowity. Podobnie, jako fakty bardzo ważne i oceny nad wyraz trafne, przychodziło dwudziestowiecznym historykom postrzegać to, co wcześniej w „Chronice Polonorum” nie zawsze uchodziło za istotne, pewne i uzasadnione. Dziś ranga tego historycznego źródła oceniana zwykle bywa dużo wyżej, niż to miało miejsce w ostatnich stuleciach. Szesnastowieczne kronika – okazuje się być dzisiaj źródłem bardziej wartościowym, niż przed wiekami. Jego naukowa ranga – wraz z upływem czasu nie traciła, lecz zyskiwała na swej randze.

Najbardziej w tej historii niezwykle jest to, że przez pół tysiąclecia tak ważka i do dziś nadzwyczaj interesująca praca Macieja Miechowity nie była w całości tłumaczona na język polski i. Tym samym szerszej rzeszy czytelników znana była tylko we fragmentach a całość – jedynie specjalistom. Tym bardziej to dziwne, że Maciej z Miechowa także poza granicami Polski już przed wiekami podziwiany był za jego fundamentalny wręcz naukowy dorobek, polegający m.in. na stworzeniu pierwszych i ogromnie ważnych prac na temat etnogenezy i topogenezy narodów środkowej i wschodniej Europy. Sama zaś „Chronica Polonorum” z zainteresowaniem czytana była na wszystkich europejskich dworach, budząc nie tylko zaciekawienie, ale często wręcz fascynację naszym krajem. Księga ta odgrywała też więc niebagatelną rolę w szerzeniu wiedzy o Polsce, jej niezwykłych doświadczeniach i wyjątkowej roli odgrywanej w chrześcijańskiej cywilizacji.

Doprowadzenie do przetłumaczenia na język polski oraz wydania pełnej wersji „Kroniki Polaków” autorstwa Macieja Miechowity jest ogromną dla narodowej pamięci i polskiej kultury zasługą Wydawnictwa Biały Kruk. Znakomite to dzieło do rąk czytelnika trafia w postaci wspaniałej, pełnej tych samych niezwykłych drzeworytów, jakie wypełniały szesnastowieczny pierwowzór. Księga, stanowiąca ozdobę dla każdego księgozbioru, jest też obowiązkową lekturą każdego, komu bliska jest polska historia.

Artur Adamski

1 KOMENTARZ

  1. Szanowny Panie Arturze,
    z przyjemnością czytałbym Pańskie teksty (mimo licznych w nich tez, z którymi się nie zgadzam, oraz sądów pochopnych bądź ogromnie przesadzonych), gdyby się Pan trochę przyłożył nie tylko do treści, ale i do formy. Nie wiem, czy to w Pana wypadku dysleksja, dysgrafia czy inna modna ostatnio przypadłość, ale stanowczo powinien Pan dawać te teksty przed opublikowaniem do przeczytania komuś zaufanemu i znającemu język polski (zwłaszcza gramatykę) w stopniu wyższym niż maturzyści. Toż w Pana tekstach co drugie zdanie jest kalekie! A już publikowanie takich fraz, jak: „Jego naukowa ranga – wraz z upływem czasu nie traciła, lecz zyskiwała na swej randze” to zwykłe lekceważenie czytelnika.
    Ale nie tylko o lekceważenie czytelnika tu chodzi. Pana publicystyka jest niezwykle ważna jako permanentna polemika z mediami zakłamanymi i publicystami niedouczonymi bądź złej woli, dlatego ogromnie cenię Pańską pracowitość. Ale – proszę zdać sobie z tego sprawę – Pana skuteczność perswazyjna maleje z każdym kolejnym językowym błędem. To znany psychologom mechanizm: ktoś, kto nie zna ani Pana, ani poruszanego przez Pana tematu, uwierzy Panu tym chętniej, im porządniejszy, „czystszy” będzie Pański tekst (przykład z przestrzeni publicznej: niejaka Olga Tokarczuk wypisuje brednie na temat polskiej historii i naszego „kolonializmu”, ale pisze niestety ładnie, więc choćby dlatego wielu niedouczonych jej wierzy).
    Proszę potraktować moje uwagi jako wyraz życzliwości kolegi po fachu, bo też historyka. Pozdrawiam serdecznie – Krzysztof Uściński, Wrocław

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content