14,7 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Święty Józef jakiego nie znacie

26,463FaniLubię

Kiedy piszę te słowa, w Kaliszu właśnie kończą się zdjęcia do opartego na faktach pełnometrażowego filmu „Opiekun”, opowiadającego o św. Józefie Kaliskim. Zobaczymy w nim takich aktorów, jak Karolina Chapko, Radosław Pazura i Rafał Zawierucha.

Jestem od dzieciństwa wielką fanką kina, ale nigdy nie myślałam, że będę w jakikolwiek sposób kino współtworzyć. Nawet jako scenarzystka. Niemniej, kiedy w 2018 roku otrzymałam od „Rafael Film” propozycję napisania scenariusza do filmu o św. Józefie Kaliskim, bardzo się ucieszyłam. Muszę jednak przyznać, że moja radość szybko przeszła w obawę, czy podołam temu zadaniu. Poszłam do księgarni, kupiłam biografię Krzysztofa Kieślowskiego, który jest moim ukochanym reżyserem, i pomyślałam, że może kiedy ją przeczytam, będę wiedziała, jak się zabrać do pisania. Ale to nie pomogło. Jednak scenariusz powstał; na język filmowy przełożył go krakowski reżyser, scenarzysta i kompozytor, znany m.in. z takich filmów jak „Karolina” czy „Bóg w Krakowie” Dariusz Regucki. Ponieważ św. Józef stoi bardzo wysoko w hierarchii świętych, w związku z tym, że był mężem Maryi i ziemskim ojcem Chrystusa, wielu z nas może trochę onieśmielać. O Józefie niewiele mówią Ewangelie, a on sam na ich kartach nie wypowiada nawet jednego słowa, więc to go czyni dodatkowo tajemniczym, niedostępnym i nieprzeniknionym. Twórcy filmu wierzą, że „Opiekun” pomoże widzom odkryć to, że każdy z nich może się blisko zaprzyjaźnić ze św. Józefem. Wejść z nim w osobistą relację, która realnie wpłynie na życie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Św. Józef Kaliski? Dlaczego Kaliski?

Wyjaśniam, że św. Józef Kaliski jest tym samym świętym, co św. Józef z Nazaretu, czyli mężem Maryi i ziemskim ojcem Jezusa. Skąd się więc wziął przydomek „Kaliski”? Czy tylko stąd, że w Kaliszu znajduje się najbardziej znany w Polsce cudowny wizerunek św. Józefa (a właściwie Świętej Rodziny)? Nie. Święty Józef sam wybrał Kalisz na miejsce swojej osobliwej ambasady. I sam zdecydował jak ma wyglądać obraz, który w przyszłości będzie znany jako łaskami słynący. Malowidło powstało prawdopodobnie w pierwszym ćwierćwieczu XVII wieku na zamówienie sołtysa podkaliskiej wsi Szulec. Sołtys ten, o nazwisku Stobienia, poważnie zachorował. Najstarsze zachowane zapisy na jego temat sugerują, że mógł cierpieć na jakiś paraliż. Stobienia leżał nieruchomo w łóżku dniami i nocami. Ten stan był nadzwyczaj wyczerpujący dla niego samego, ale sołtys zdawał sobie sprawę, jakim ciężarem musi być dla bliskich. By ten stan zmienić, zaczął się modlić o uzdrowienie albo o śmierć. W odpowiedzi na jego modlitwy którejś nocy ukazał mu się we śnie św. Józef. (Stobienia podkreślał, że święty wyglądał na bardzo radosnego człowieka.) Polecił sołtysowi, by zamówił obraz, na którym będzie widniała Święta Rodzina i szczegółowo opisał jak to dzieło ma wyglądać. Następnie Stobienia miał zawieźć obraz do kolegiaty w Kaliszu, by tam się przed nim modlono. Święty Józef zapowiedział sołtysowi, że jeśli to uczyni, będzie zdrowy. Stobienia był człowiekiem zamożnym, było go stać na zapłacenie artyście. Wiemy, że kiedy gotowe malowidło przywieziono do Szulca i przedstawiono choremu Stobieni, ten ogromnie się ucieszył. Uznał, że św. Józef na obrazie wygląda tak samo jak w jego śnie. Poprosił, by obraz przybliżono do jego twarzy, by mógł ucałować świętego. I wtedy został uzdrowiony. Obraz trafił wkrótce do kaliskiej kolegiaty Najświętszej Maryi Panny i w niedługim czasie zaczął słynąć łaskami. Historia obrazu św. Józefa Kaliskiego i historia jego kultu jest arcyciekawa, jednak w niniejszym artykule nie ma na nią miejsca. W wielkiem skrócie powiem tylko, że w 1818 roku cudowny obraz był już tak ważnym symbolem Kalisza, że powstający przed kolegiatą plac władze miasta nazwały imieniem świętego.

Cudowne wyzwolenie KL Dachau

Przez ponad 200 lat nazwa placu zmieniła się tylko raz na Adolf Hitler Platz, a po nazistach, nawet komuniści nie ośmielili się odebrać placowi św. Józefa jego nazwy, choć najcześciej mówili o nim w okresie PRL-u „plac Józefa”. W czasie II wojny światowej wydarzył się najbardziej spektakularny jak dotąd, cud za wstawiennictwem św. Józefa Kaliskiego. Otóż polscy duchowni, którzy zostali wywiezieni do obozu w Dachau, już na początku swojej niewoli postanowili zbiorowo zawierzyć się św. Józefowi z Kalisza. Swe zawierzenie odnawiali, modlili się również indywidualnie za pośrednictwem świętego. Prosili o przetrwanie obozu i powrót do ojczyzny. Obiecywali Józefowi, że jeśli ich wysłucha, co roku będą udawać się do sanktuarium w Kaliszu, by mu dziękować i szerzyć wieść o mocy jego wstawiennictwa. Kończył się kwiecień 1945 roku, do więźniów docierały informacje o klęsce Niemców, o zwycięstwach aliantów i wyzwalaniu innych obozów. W KL Dachau jednak nic się nie zmieniało. Więźniowie mieli świadomość, że mogą nie doczekać wolności. Wiedzieli o ewakuacjach obozów i o marszach śmierci. Nie wiedzieli jednak, że Himmler wydał rozkaz całkowitego zgładzenia obozu. To miało się stać 29 kwietnia 1945 roku o godz. 21.00. Tydzień wcześniej w obozie w Dachau zakończono kolejną zbiorową nowennę do św. Józefa w intencji wyzwolenia więźniów. 29 kwietnia garstka amerykańskich żołnierzy odkryła obóz w Dachau niemal zupełnie przypadkowo i weszła do środka około godziny 17.00. Amerykanie dowiedzieli się o obozie 27 kwietnia, kiedy byli ledwie 5 kilometrów dalej. Zawiadomili dowódców, ale rozkazy od nich nie przychodziły. Wystarczyłoby kilka godzin opóźnienia i KL Dachau wraz z więźniami zniknąłoby z powierzchni ziemi. Święty Józef uratował tamtego dnia nie tylko tysiące duchownych z obozu, ale również tysiące cywilów.

Historia cudownego wyzwolenia KL Dachau jest jednym z wątków filmu „Opiekun”.

Wszystko oparte na faktach

Dla twórców filmu najważniejsze było jednak ukazanie, jak św. Józef działa w życiu zwyczajnych ludzi i często ich ogromnych problemach także dzisiaj. Film ma tzw. budowę szkatułkową, jest jak szkatułka, która kryje w sobie rozmaite skarby. Te skarby to nie tylko świadectwa przełożone na historie filmowe, ale coś jeszcze. Wszystkie przedstawione w filmie historie oparte są na faktach.

Studium rozpadu rodziny

Głównym wątkiem jest historia rodziny Kordeckich. Bohaterem jest Robert Kordecki dziennikarz lokalnego radia, pełen zawodowej pasji i przekonania, że „w małym radyjku też można robić wielkie dziennikarstwo”. Grany przez Rafała Zawieruchę Robert jest ojcem rezolutnego, dziesięcioletniego Jurka i właściciwe – byłym już mężem – pięknej, wrażliwej skrzypaczki Dominiki, w którą wciela się Karolina Chapko. Piszę, że właściwie byłym mężem, bo kiedy go poznajemy, jego żona jest już w związku z innym mężczyzną, a w jednej z kaliskich kancelarii adwokackich złożono właśnie pozew rozwodowy. Robert i Dominika pobrali się z wielkiej miłości i długo nic nie wskazywało na to, że tę miłość cokolwiek pokona. Jednak po latach, zmęczona niekończącymi się problemami finansowymi, Dominika pewnego dnia poznaje zamożnego, atrakcyjnego i czarującego właściciela miejscowej fabryki instrumentów muzycznych, który całkowicie zawładnął jej sercem i dał wytchnienie w walce o byt. Dominika wcale nie jest materialistką ani tym bardziej złą żoną. Robert też nie jest złym mężem, tyle że od lat zbyt pochłoniętym swą pracą, trochę niezaradnym i trochę niedojrzałym. Ich syn Jurek robi co może, by nie dopuścić do rozpadu rodziny, więc prosi o pomoc św. Józefa Kaliskiego.

Skomplikowana sytuacja rodziny Kordeckich komplikuje się tymczasem tak, że – jak mówi Radosław Pazura, odtwórca roli Marcina Waleskiego, nowej miłości Dominiki – po ludzku nie ma już z niej żadnego wyjścia. Ale wtedy właśnie do akcji wkracza nieoczekiwanie św. Józef Kaliski.

Nie opowiadamy bajki

A kto wciela się w rolę św. Józefa? Bo podkreślić należy, że także i On pojawi się w filmie. – Rola św. Józefa to dla mnie wyróżnienie i zaszczyt – mówi odtwórca Andrzej Róg. – Możliwości wcielenia się w postać świętego, który w moim życiu jest niezwykle ważny, nie uważam za przypadek. Gdy miałem 30 lat, obrałem św. Józefa za patrona moich starań o wybudowanie domu dla rodziny, mimo braku wystarczających środków. Od tamtej pory nieustannie towarzyszy mi on w moim dorosłym życiu. Świadectw dotyczących wstawiennictwa św. Józefa jest mnóstwo. Przy okazji udziału w „Opiekunie” zagłębiłem się w ich lekturę. Dają mi one poczucie, że nie opowiadamy w naszym filmie bajki. Mówimy o zdarzeniach, które realnie odmieniły życie wielu osób.

Na planie

Kiedy 1 czerwca przyjechałam do Kalisza by zobaczyć, co się dzieje na planie zdjęciowym, z bazyliki św. Józefa wychodziła właśnie filmowa młoda para. (Niejedyna w tej szkatułkowej historii!). Dzieje poznania się tej pary, a dodam, że państwo młodzi byli Francuzami, są z całą pewnością jedną z najzabawniejszych interwencji św. Józefa w ludzkie losy. Dużym zainteresowaniem cieszył się młody ksiądz, który udzielał ślubu Francuzom. Przechodnie pytali czy jest… prawdziwy! Nie, nie jest – słyszeli w odpowiedzi. – To aktor. Co jeszcze mówili przechodnie, którzy prosili śmiało o selfie z aktorami? Na przykład to, że francuska panna młoda jest trochę podobna do Coco Chanel. (I przyznam, że coś jest w tym spostrzeżeniu.) Wieczorem natomiast, w kaliskim Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego, „skakały sobie do gardeł” dwaj znani aktorzy polskiego kina, Rafał Zawierucha i Radosław Pazura. Piszę „skakały”, bo rzecz rozegrała się kilkakrotnie z powodu prób. Niespożytą energię wykazywał od rana do późnego wieczora reżyser filmu Dariusz Regucki. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, prapremiera filmu odbędzie się już w grudniu tego roku. W Kaliszu, rzecz jasna. Zaś plany dystrybucji filmu są bardzo ambitne. Ma trafić do kin nie tylko w Polsce, ale i w czterdziestu innych krajach z kilku kontynentów.

Zdjęcia: Bogusław Zdebski, Rafael Film

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content