Od noworocznych postanowień zdecydowanie wolę czas, gdy życie je już weryfikuje. I to chyba właśnie jest ten moment. Wróćmy jednak do sylwestrowej nocy i pierwszego poranka roku 2022. Internet zalały wtedy grafiki z cytatem z bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. „Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu. Tyle wart jest nasz rok, ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić smutku, cierpień, przeciwności. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy okazać ludziom serca, bliskości, współczucia, dobroci i pociechy. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzane nam zło”.
Wiele razy już miałam przed oczami ten cytat. Po raz pierwszy popatrzyłam na niego jednak, przewijając w pamięci obrazy z mijających 365 dni. I nie mogę powiedzieć, żeby mój rok w takim rozliczeniu był wiele wart. Idąc w duchu noworocznych postanowień, chciałam cytat drukować, wieszać na lodówce, w sypialni i wkładać do portfela, aby codziennie mi przypominał, jak uczynić kolejny rok wartościowym. Obawiam się jednak, że do kartki i jej treści szybko bym przywykła, ale bez żadnej zmiany. I wtedy przypominało mi się kazanie, w czasie którego ksiądz zachęcał, aby poprosić o wsparcie z Góry na ten jeden dzień czy to bez nienawiści, czy bez plotkowania, czy też bez czekoladowego ciastka. Dziś próbuję w kolejne dni wprowadzać w życie pojedyncze wezwania z tych słów Prymasa. Łatwo nie jest, kroki są bardzo małe, bo kondycja słaba, ale z takim trenerem to musi być dobra droga!