8,2 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Niemieckie superpaństwo – Adam Maksymowicz

26,463FaniLubię

Niemiecka gospodarka, od lat zajmująca czwartą pozycję na świecie i pierwszą w Europie, wydaje się być poza wszelką konkurencją. Przyczyny to przede wszystkim niemiecka pracowitość, tradycyjna dyscyplina zarówno osobista, jak i państwowa połączona z daleko idącą powściągliwością w polityce wewnętrznej i zagranicznej. To tradycyjna i również w Polsce utrwalona opinia na temat sukcesów gospodarczych tego kraju. Sympatie do Niemiec w Polsce, choć ograniczone, jednak wzrosły, gdy uzyskaliśmy od nich poparcie w sprawie przyjęcia nas do UE i NATO. W dalszym ciągu jesteśmy sojusznikiem Niemiec, choć w sprawach drugorzędnych prezentujemy czasem własne zdanie, potwierdzające naszą niezależność od nich i suwerenność. Od ukształtowania się tego stereotypu mija już trzydzieści parę lat i nadchodzi pora, aby go zweryfikować, zwłaszcza, że zmienia się polityka międzynarodowa, a także postrzeganie Niemiec w Polsce i na świecie.

Pierwszy sygnał To wystąpienie Wielkiej Brytanii z UE. Nastąpiło ono 31 stycznia 2020 r. o północy (czasu środkowoeuropejskiego), kiedy weszła w życie odpowiednia umowa. Od tej chwili Zjednoczone Królestwo stało się państwem trzecim. Przyczyny tego wydarzenia są dla nas dość istotne. Pod względem gospodarczym Wielka Brytania przegrywała wyścig z Niemcami, co skutkowało coraz większą jej izolacją polityczną w UE i malejącymi wpływami. Byłe największe i najdłużej trwające współczesne imperium brytyjskie nie mogło na dłuższą metę tego tolerować. Było to zgodne z tradycyjną brytyjską polityką, która na kontynencie zawsze wspierała słabsze państwa przeciw silniejszym. Tym najsilniejszym są właśnie Niemcy. Nie sposób też nie zauważyć znaczących różnic kulturowych. Niemcy wymagają pracowitości i dyscypliny od wszystkich państw UE, choć zdarza się, że sami ich nie przestrzegają. Przykładowo rola brytyjskich, a ogólnie angielsko- amerykańskich mediów jest całkowicie odmienna. Niemieckie i zaprzyjaźnione z nimi media zobowiązane są do wspierania polityki rządowej, z dopuszczeniem korygowania jej, wskazywania słabych punktów i innych braków. Taki też charakter mają MSM (mainstream media) na niemiecki wzór w Polsce. Sztywny i propagandowy charakter tych mediów jest tylko mniej lub bardziej ukryty. Media Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych oczywiście, mogą mieć również ten charakter, ale jest to ich margines, a nie dominująca rola, jak w przypadku Niemiec. Różnica polega na tym, że mogą one pisać, co dusza zapragnie, nie licząc się z żadnym politykiem i żadnym interesem państwa. Najważniejsza ma być prawda. Jeżeli jest inaczej, to inni je krytykują, spada wtedy czytelnictwo i maleją reklamy z prywatnej tylko gospodarki, a w najgorszym przypadku tracą licencję. I niezależnie od tego, co kto na kogo napisał, sprawy te nie są rozstrzygane w sądzie, chyba że jako dowód w innej sprawie. U nas z niemiecką dokładnością, każde potknięcie redaktora rozpatruje sąd. Już sam strach przed tego rodzaju sądową kontrolą jest wystarczającą cenzurą ograniczającą wolność słowa. Ostatni przykład to przypadek Bogdana Rymanowskiego i Tomasza Lisa, którzy mają rozstrzygnąć spór w sądzie. Ostrzeżenie ze Stanów Zjednoczonych

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Naomi Wolf, pisarka polityczna z USA na swoich stronach internetowych zamieściła esej poświęcony nazizmowi „O subtelności potworów” (z podtytułem „Musimy porozmawiać o nazizmie. Czy nasze czasy rzeczywiście przypominają wcześniejszą erę totalitarną?), porównując obecne czasy w USA, do narastającego terroru politycznego w Niemczech w latach trzydziestych. Pisze ona, że obecnie przymusowo izoluje się ludzi określonych jako „zarażonych” bez wyroku, nakazu prokuratora. To narusza wszelkie zasady wolności osobistej gwarantowanej przez konstytucję. Są to oczywiście sytuacje nadzwyczajne. Takie same, choć z innych przyczyn. W Niemczech też się mówiło, że przepisy dotyczące nadzwyczajnych uprawnień rządu do wydawania bezpośrednich dekretów, mają charakter przejściowy. Doszło do tego, że skierowane przeciwko Żydom niemieckie prawo było nawet przez nich samych rozumiane jako „przejściowe”. Ich przejściowy charakter zakończył sie dopiero przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze. To ostrzeżenie nawiązuje do lat 1931–1933 w Niemczech, kiedy powstała segregacja ludzi. Charakterystyczną jej cechą były przepisy sanitarne skierowane przeciwko Żydom. Ich twórcami byli lekarze, z których pięćdziesiąt procent należało do NSDAP i wiernie wykonywało jej polecenia. Konsekwencje narastały stopniowo. Po dziesięciu latach stworzono obozy śmierci, gdzie ludzi palono w krematoriach. Obecnie trwa podobna segregacja narodu amerykańskiego. Ludzie, określani jako inni, zakaźni, nieczyści, nie mogą wchodzić do publicznych budynków ani restauracji w Nowym Jorku, Waszyngtonie, San Francisco, Los Angeles. Wszystkich wzywa się do okazywania im wrogości, bo są winni kłopotliwemu położeniu narodu. Za podsumowanie tej części niech posłuży komentarz do tego tekstu. Myślę, że musimy porozmawiać o bolszewizmie,  o tym, jak nasza obecna epoka przypomina zasady tych, którzy wyrządzili to zło, najpierw najbardziej krwawo w Rosji. Musimy porozmawiać o tym, jak obecne zło przeniknęło do każdej instytucji w Ameryce. Czy ktokolwiek z nas ma powody, by wierzyć w „oficjalną historię” III Rzeszy?  Trzeba mówić o wrogach wolności zdecydowanej większości mieszkańców tego kraju, o fetyszystycznym przywiązaniu do „demokracji” w przeciwieństwie do pozornego braku jakiegokolwiek przywiązania do znacznie ważniejszej wartości, jaką jest wolność.

Ostrzeżenie z Polski Ze wspomnianych na wstępie powodów ostrzeżenia przed niemieckim nazizmem nie są u nas popularne. Tym bardziej, że ten okres uważa się za historycznie zamknięty. Jego ostatnim akordem miało być zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 r. Od tego czasu miało nas już nic nie dzielić. O tym, że jest to życzenie prawie niemożliwe do zrealizowania, pisze Magdalena Ziętek-Wielomska w swojej najnowszej książce „Imperium Klausa Schwaba” z podtytułem „Jedna planeta, jedna ludzkość, jeden zarząd”, co przy niemieckim temacie nasuwa jednoznaczne skojarzenie ze znanym hasłem III Rzeszy „Ein Volk, ein Reich, ein Führer”, przy okazji autorka przypomina, że hasło to jest modyfikacją zawołania Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego „Jeden cesarz – jedno cesarstwo – jedna religia”, więc nic nowego. Z naszego punktu widzenia, historia Klausa Schwaba jest o tyle interesująca, że pod pięknymi hasłami kapitalizmu interesariuszy, zamiast akcjonariuszy, kryje się reprezentacja całego narodu w realizacji celów gospodarczych. Oczywiście będzie ona demokratyczna, podobnie jak polityczna, tylko że gospodarcza, która ma być zrealizowana w zjednoczonej Europie. Klaus Schwab jako szef spotkań światowych przywódców w Davos, upowszechnia te koncepcje przede wszystkim wśród decydentów gospodarczych. Według jego koncepcji powinno nastąpić zjednoczenie gospodarcze narodów pod egidą największych korporacji, koncernów i karteli o charakterze międzynarodowego kapitału i zarządzania. Narody nie będą już potrzebne. Będzie jedna planeta, jedna ludzkość, rynek nieobciążony granicami, cłami i kosztami produkcji. Przy okazji upowszechnia się tezę, że nic nam nie będzie już potrzebne. Niczego nie będziemy mieli i będziemy szczęśliwi! Towary będą bardzo tanie, zastrzega się jednak, że nie dla wszystkich starczy. Choć te koncepcje są znane, to ich geneza ukazana w tej książce, jest niewątpliwie cenna. Oto okazuje się, że największymi promotorami zjednoczonej Europy byli i są Niemcy (nawet wtedy, kiedy pomysły te pochodziły z innych narodów), gdyż tylko oni mieli z tego tytułu czerpać korzyści. Wynikały one z tworzonych przez Niemców gigantycznych przedsiębiorstw i firm, które miały zdominować globalny rynek. Pozostałe kraje miały być konsumentami niemieckiej produkcji. Tego rodzaju koncepcje istniały już na początku XX w. Hitler był jednym z ich realizatorów. Dziś przyznaje się, że zastosowana przez niego metoda przymusu nie zdała egzaminu, dlatego teraz ten sam cel próbuje się osiągnąć drogą zręcznej propagandy. Niemcy od dawien dawna dążyli do stworzenia wielkiego podporządkowanego sobie rynku. Dla tego celu opracowali setki pomysłów, prac naukowych, studiów i wariantów. Są najlepiej przygotowani i potrafią narzucić wszystkim swoją wolę. Autorka dalej pisze, że zbrodniarze hitlerowscy skazani w procesie norymberskim na długoletnie więzienia za gospodarcze wspieranie Hitlera, już po kilku latach wychodzili na wolność i obejmowali kluczowe stanowiska w tych samych firmach, którymi kierowali za Hitlera. Te zaś, niczym nie uszczuplone, ponownie rozpoczęły gospodarczy podbój Europy. Jednocześnie, głównym wrogiem tak hitlerowskich, jak i obecnych Niemiec jest anglosaski liberalizm, promujący wolność jednostki. To przeciw niemu skierowana jest impreza Klausa Schwaba i jego niemieckich protektorów. Wysokie koszta imprezy w szwajcarskim Davos pokryte są z „darowizn” firm i banków wspierających niemiecką ekspansję gospodarczą. Na zakończenie trzeba wspomnieć, że ta książka choć jest studium naukowym na poważny temat, ma cechy anglosaskiej klasycznej powieści kryminalnej, czyta się ją łatwo.

Adam Maksymowicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content