4,2 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Żeby Polska … – Jan Lech Skowera

26,463FaniLubię

Nie wystarczy pomalować ścian budynku, nawet najlepszej jakości farbą, kiedy strop wali się na głowę. Do takich drobnych zabiegów kosmetycznych sprowadzają się wszelkie próby naprawy III Rzeczpospolitej. Jedni uważają, że wystarczy, że oni przejmą władzę i będą rządzić uczciwie. Taka była retoryka ugrupowania, które proponowało, a nawet ogłosiło IV RP.

Społeczeństwo niewątpliwie oczekiwało reform państwa, ponieważ patologia była niebotyczna i wszechogarniająca. W takiej sytuacji nawet sama, i to krótkotrwała zmiana ekipy władzy przyniosła pozytywne efekty. Małe trzęsienie na scenie politycznej doprowadziło do korzystnych w skutkach przetasowań, ale nie naprawy systemu. O tym przekonaliśmy się po dekadzie rządów kolejnej ekipy.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Niezadowolenie społeczne, widoczny kryzys władzy tzw. „demokracji cmentarnej”, doprowadziły do upadku panującej ekipy, a tym samym zmiany o sto osiemdziesiąt stopni politycznego kursu rządu. Taka była przynajmniej retoryka nowych włodarzy w pierwszych latach rządów. Powstała niezliczona ilość wizji, koncepcji i planów. Niewątpliwym sukcesem był nowy program społeczny. To on umożliwił ugrupowaniu trzymającemu stery nawy państwowej zajęcie pozycji niekwestionowanego lidera. A po wielkich projektach pozostały jedynie wielkie konferencje.

Pamiętajmy w tym miejscu o dewizie Rzeczpospolitych: „jedz pij i popuszczaj pasa”. Nie odnosi się ona li tylko do czasów saskich, dlatego spokojnie możemy pominąć jej pierwszą część. Ta konsumpcyjna mentalność stała się fundamentem I RP i całkowicie panuje nad umysłami Polaków do dzisiaj. Nadejdzie jednak czas, kiedy konkurent zalicytuje wyżej i przejmie władzę. Co wówczas? Nawa państwowa zmieni kurs o sto osiemdziesiąt stopni. Przystąpimy do usuwania wszystkich śladów starego reżimu. Tak jak to uczyniliśmy z gospodarką odziedziczoną po PRL-u. Słusznie miniony system trwał lat czterdzieści, obecne kadencje rządów trwają krócej, nawet cztery lata. I tak to już jest, że w krótkich cyklach wyborczych odbijamy się, to od lewej, to od prawej ściany.

Nepotyzm to nie to samo co złodziejstwo, o czym obecnie dobitnie się przekonujemy. Tylko czy jedną patologię powinniśmy usprawiedliwiać inną, nawet kryminalną. Nie ma systemów idealnych, ale przyjmijmy taki, który da elementarne gwarancje ciągłości państwa, jego rozwoju – nie tylko pisania programów, a narodowi umożliwi zachowanie tożsamości. Nie musimy niczego odkrywać, nie musimy kopiować obcych wzorów, wystarczy przyjrzeć się naszej, ponad tysiącletniej historii, aby móc wyciągnąć właściwe wnioski. Warunek jest jeden, należy ją znać.

Nasz wielki bard narodowy modli się, „żeby Polska była Polską”. O jakiej Polsce myśli? Nasz rodowód, nasz początek/ Hen, od Piasta, Kraka, Lecha/ Długi łańcuch ludzkich istnień/ Połączonych myślą prostą,/ Żeby Polska była Polską.

Mieliśmy Polskę Wazów, mieliśmy Polskę Sasów, mieliśmy Polskę Jagiellonów, mieliśmy Polskę Sobieskiego, Poniatowskiego, Kościuszki i Piłsudskiego. Ale czy wówczas Polska była naprawdę Polską, tą od Piasta, Kraka, Lecha? Refleksja nad państwem powinna być głębsza i poważniejsza. Nie chodzi więc li tylko o uwodzenie blichtrem, do czego chce sprowadzić system monarchiczny kolega Albert Łyjak. Ze sposobem jego rozumienia ciągłości państwowej też niezupełnie można się zgodzić. Polskość pod zaborami była autentyczniejsza i wartościowsza, niż ta z niektórych okresów wcześniejszych. Ale to dygresja na marginesie.

Redaktor Albert Łyjak uważa, że całość politycznego problemu, sprowadza się do ordynacji wyborczej. Przytacza pod rozwagę przemyślenia swojego Mistrza. Wychodzi z założenia: W wolnym, demokratycznym świecie o kształcie państwa i sceny politycznej decyduje ordynacja wyborcza, czyli system wybierania przedstawicieli. W takim razie, czy do tego wolnego i demokratycznego świata nie powinniśmy zaliczać Wielkiej Brytanii? Spójrzmy na Brytyjczyków, którzy wydają się szczęśliwi ze swoją monarchią. Czyż Wielkiej Brytanii nie uważa się za ojczyznę współczesnej europejskiej demokracji? W którym niemonarchicznym, a demokratycznym kraju, premier rządu ustępuje pod naporem krytyki opinii publicznej, czyli mediów. Dobrą republikańską tradycją jest zamykanie w takich sytuacjach mediów. Który z wolnych europejskich narodów może przegłosować wystąpienie z Unii Europejskiej i to wyegzekwować?

A jak powinniśmy rozumieć „wolność”? Czy jest to niepodległość, czy raczej suwerenność, a może jedno i drugie? Dla przykładu Polska: utraciliśmy niepodległość w 1795 roku, w wyniku III rozbioru. Suwerenności definitywnie wyzbyliśmy się, podpisując pokój buczacki z Turcją w 1672 roku. Dokładnie sto lat później doszło do I rozbioru Polski. Kolejna okrągła 350. rocznica do „świętowania”. Terytorialne skutki tego traktatu zostały zniesione pokojem karłowickim w 1699 roku, suwerenności nie odzyskaliśmy już nigdy. Wolny, demokratyczny świat istnieje jedynie w ludzkiej wyobraźni, stosownie do tego możemy sobie snuć marzenia o wolnych demokratycznych wyborach. A ten realny świat, w jakim w konsekwencji naszych wyborów przychodzi nam żyć, to: Wałland, Kwasland, Kaczland, Tusland i temu podobne, a ja się również modlę o to, żeby Polska była Polską.

Czy są to mrzonki? Bez wątpienia tak. Dzisiejsze pokolenie Polaków bez zażenowania i z przyzwoleniem ogląda wyłonionych w demokratycznych wyborach pajaców biegających z plastikowymi torebkami wzdłuż granicznych zasieków. Innym razem „wybrani przedstawiciele” desygnują na stanowiska państwowe ludzi kojarzonych z żelkami dla dzieci. Żadna ordynacja wyborcza nie zastąpi kultury, korzeni i tradycji. Pytanie, gdzie tych wartości szukać?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content