Gemma Galgani (1878-1903), włoska mistyczka z toskańskiej Lukki, odeszła do Pana, mając zaledwie 25 lat. Otrzymała od Boga dary stygmatów oraz prorokowania, miewała mistyczne ekstazy, co tydzień – doświadczając ogromnych cierpień – przeżywała Mękę Pańską, rozmawiała z Aniołem Stróżem i ze świętymi, bardzo często była dręczona przez szatana.
Stała się „mistrzynią cierpienia”, bowiem niemal przez całe życie była chora. Na co? W tamtych czasach nie za bardzo potrafiono to stwierdzić. Dziś możemy wypisać całą „litanię” dręczących ją od dzieciństwa chorób: zapalenie opon mózgowych, paraliż rąk i nóg, gruźlica, skrzywienie kręgosłupa, głuchota, zapalenie kręgów odcinka lędźwiowego kręgosłupa oraz ropień w pachwinach (dzisiaj rozpoznano by pewniegruźlicę kostno-stawową, czyli chorobę Potta). Trzeba zaznaczyć, że w stosunkowo młodym wieku na gruźlicę zmarła matka Gemmy.
hb