13,4 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Eustachy Raduchowski z Brzegu Dolnego – Andrzej Manasterski

26,463FaniLubię

Zmarły kilka lat temu Eustachy Raduchowski z Brzegu Dolnego, we wrześniu 1939 roku służył w 49 Huculskim Pułku Strzelców. Po rozbiciu oddziału pod Limanową, powrócił do domu rodzinnego, we wsi Mikuliniec koło Śniatynia. Teren ten po 1939 roku został zajęty przez Sowietów. Przed wojną we wsi mieszkała ludność polska, ukraińska i żydowska. Nie było konfliktów na tle narodowym.

Ale już pierwsze tygodnie okupacji sowieckiej zmieniły dotychczasowe relacje. Najbardziej aktywni stali się Żydzi, którzy „odkryli” w sobie prosowieckie, antypolskie i antykatolickie nastawienie. „Nie ma już Polski, nie ma Matki Boskiej, nikt was nie obroni”, mogli usłyszeć Polacy od swoich żydowskich sąsiadów. Kolaboracja Żydów na terenach zajętych przez Sowietów, stała się powszechna. Gen. Stefan Rowecki „Grot” w notatce z 25 listopada 1941 r wysłanej do Londynu, pisał: „Ujawniło się że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu zanim ustąpiły polskie oddziały, wywiesił flagi czerwone i ustawiał bramy triumfalne na powitanie wojsk bolszewickich, że zorganizował samorzutnie rewkomy i czerwoną milicję, że po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami państwa polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych.”

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Do antypolskich wystąpień podczas wojny obronnej w 1939 roku, inspirowanych i kierowanych przez Żydów, dochodziło w Grodnie, Skidlu, Zborowie, Kołomyi, Rożyszczach, Lubomlu, Stepanu, Byteniu, Uścisługu. Bandy uzbrojonych dywersantów żydowskich, złożonych z młodych ludzi, uderzały na polskie oddziały wojskowe, stawiające opór sowieckiemu najeźdźcy. O akcji dywersyjnej Niemców w Bydgoszczy, wiele razy mówiono, natomiast o żydowskich akcjach na wschodzie wciąż się milczy. Najbardziej krwawe były wydarzenia w Grodnie. Żydowscy współpracownicy NKWD przygotowali akcję starannie, wybierając te rejony miasta, które stanowiły punkty strategiczne do obrony przed Sowietami (ul Brygidzka i Dominikańska). Część broni otrzymali od… władz miejskich Grodna, które wezwały mieszkańców do obrony miasta. Tylko zamiast do najeźdźcy,żydowscy bandyci skierowali broń do Polaków. Co prawda wojsko, przy pomocy ludności cywilnej – szczególnie polskich studentów i uczniów starszych klas, zdołało zdusić rebelię, ale po wkroczeniu Sowietów do miasta, nastąpiły aresztowania Polaków, wskazywanych przez Żydów jako szczególnie aktywnych w wyłapywaniu dywersantów.

W relacji jednego z żołnierzy wziętego do niewoli sowieckiej, czytamy: „W 1939 roku 21 września dostałem się do niewoli. Już na drugi dzień jeńcy Wojska Polskiego byli nadzorowani w większości przez Milicję Żydowską, która była bardzo rygorystyczna, a czasem nieludzka, szczególnie w stosunku do kadry oficerskiej i policji. Były sytuacje, że żołnierze sowieccy interweniowali w naszej obronie”. W innej relacji gen. bryg Jana Lachowicza, można przeczytać jak „motłoch młodych Żydów” obrzucał kamieniami polskich jeńców.

W pracy Piotra Żaronia „Agresja Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 r. Los jeńców polskich”, podana jest sytuacja jeńców polskich w szpitalu w Zaleszczykach: „Los nasz jest straszny. NKWD oddało nas w ręce Żydów […] byli to Żydzi polscy. Obchodzili się z nami, rannymi żołnierzami, niezwykle brutalnie. Bito nas i kopano, wyszukiwano oficerów, a znalezionych oddawano w ręce NKWD”. We „Wspomnieniach z Polski” matematyk Hugo Steinhaus, sam żydowskiego pochodzenia, potrafiący zachować bezstronność, pisał, że „olbrzymia część biedoty żydowskiej, która wyległa na spotkanie bolszewików ustrojona w kokardy i gwiazdy czerwone, aż budziła śmiech oficerów rosyjskich. Rozbrajali oficerów polskich na ulicach, całowali czołgi rosyjskie i głaskali armaty”.

W pracy „Wojna polsko-sowiecka” Ryszard Szawłowski przytacza relację Witolda Siemaszki, pracownika urzędu gminnego w Werbie w powiecie Włodzimierz Wołyński: „Wielu Żydów z miejsca związało się z władzą sowiecką i współpracowało z tą władzą. Występowali jawnie jako wrogowie Polaków. Specjalne względy władze sowieckie okazywały Żydom. Propaganda sowiecka na każdym kroku obrażała Polaków”.

Pułkownik Kazimierz Iranek-Osmecki, w książce „Kto ratuje jedno życie..” pisze: „We wszystkich miastach i miasteczkach, we wszystkich wsiach, gdzie tylko zamieszkiwali Żydzi, wszędzie od Dźwiny po Dniestr, powodowani wspólnymi impulsami, w masowych wystąpieniach witali wkraczających wybawców kwiatami i czerwonymi sztandarami. W meldunkach z tego okresu nadchodzących z kraju do rządu polskiego na Zachodzie czytamy, że „90 prc. proletariatu żydowskiego zgłosiło przystąpienie i wzięło czynny udział w ustanowionych przez okupanta różnych władzach komunistycznych. Żydzi zapełnili przede wszystkim szeregi czerwonej Milicji Ludowej i stali się oparciem dla okupanta w sterroryzowaniu ludności polskiej. Szczególnie ukrywający się oficerowie, urzędnicy i funkcjonariusze państwowi, na których polowało NKWD, stali się ofiarami Żydów, członków czerwonej milicji. Los tych ofiar jest znany: aresztowania, więzienia, bezprawne wyroki, zsyłki, łagry”.

Sufragan wrocławski bp Wincenty Urban w pracy „Droga krzyżowa archidiecezji lwowskiej w latach II wojny światowej” pisał o terrorze, sowieckim w dekanacie lwowskim: „Czynniki administracyjne nie znały litości, były bezwzględne, cisnęły na każdym kroku. Organem wykonawczym byli najczęściej „biedniaki” oraz miejscowi Żydzi, zwłaszcza ci ostatni panoszyli się bezwzględnie, nieraz wyzywająco i bezczelnie. Ich dziełem, po największej części były różne donosy na ludzi oraz oskarżenia.”

W podobnym tonie pisał Aleksander Wat, sam pochodzenia żydowskiego, we wspomnieniowym „Mój wiek”:: „Żydzi byli wtedy jakąś klasą, nie panującą, ale bądź co bądź dobrze ustosunkowaną w Rosji. We Lwowie dozorcy więzienni, donosiciele, sporo było donosicieli Żydów, niesłychanie dużo”.

Zawarte relacje Żydów, potwierdzają opinie, że okupacja sowiecka opierała swój terror na współpracy z mniejszością żydowską. Mieszkająca w Grodnie Żydówka pisała: „Położenie Żydów na terenach polskich zajętych przez Sowiety było nader pomyślne. Dzięki swojemu wrodzonemu sprytowi i zdolnościom potrafili oni sobie ułożyć życie jak najłagodniej. Bardziej wpływowych Polaków oraz takich, którzy zajmowali przed wojną ważniejsze stanowiska, bolszewicy wywieźli w głąb Rosji, wszelkie zaś urzędy obsadzali przeważnie Żydami i im powierzali wszędzie kierownicze funkcje. Z tych względów ludność polska ustosunkowywała się na ogół wrogo, wytworzyła się nienawiść o wiele silniejsza, niż była przed wojną.”

Także Henryk Ress, żydowski autor wspomnień ze Lwowa pisał: „Bycie Jewrejem ułatwiało życie. Władze sowieckie nie ufały Polakom, nie ufały Ukraińcom, marzącym o wolnej Ukrainie, a nie o Ukrainie, jako części ZSRR. Pozostali Żydzi. Jedynie oni witali Armię Czerwoną kwiatami, jak zbawców”.

Nie można zapomnieć o skutkach żydowskiej współpracy z Sowietami. Szczególnie skutkach najbardziej tragicznych. Stanisław Cywiński, dziennikarz „Słowa” i „Dziennika Wileńskiego”, na skutek żydowskiego donosu został aresztowany przez NKWD i zmarł z wycieńczenia na zesłaniu w marcu 1941 roku. Ksiądz Gromadowski, z powodu donosu rodziny Schott, został zamordowany przez NKWD.

W Łucku, Oszmianie i Wołożynie żydowscy siepacze (Szloma Szlut, Krelensztein, Blumenkranz, Spigel) brali udział w mordowaniu polskich więźniów, podczas odwrotu Sowietów po napaści Niemców w czerwcu 1941 roku. W więzieniu tarnopolskim Żydzi z Trembowli: Kramer, Kummel i Rosenberg, mordowali Polaków podczas likwidacji więzienia 21 czerwca 1941 roku. Wcześniej żydowscy współpracownicy NKWD wydawali Polaków, m.in. podczas masowej deportacji w Kownie. W pamiętniku „Litwa – Wilno 1910 – 1945” , Zbigniew Brzozowski relacjonował: „Po mieście krążyły małe odkryte ciężarówki ze stojącymi na nich młodymi Żydami, którzy wskazywali szoferom drogę według podanych adresów. Stale spotykałem zapełnione platformy ciężarówek wiozących nieszczęśliwych ludzi, często z małymi dziećmi i zgrzybiałymi starcami.”

Relacje ludności polskiej z żydowską na Kresach były powodem raportu, ambasadora Stanisław Kota wystosowanego do Londynu 8 listopada 1941 roku. Pisał w nim: „Polacy są na ogół rozgoryczeni ku Żydom z powodu ich zachowania się w czasie okupacji, witania radosnego Armii Czerwonej, lżenia prowadzonych pod strażą oficerów i żołnierzy polskich, wysługiwania się Sowietom, denuncjowania Polaków itd. Nawet w obozach pracy przymusowej wielu Żydów starało się pozyskać sympatię zwierzchnictwa przez wymyślanie na Polaków. Polakom zaś dokuczali wygrażaniem w rodzaju: „Ta wasza Polska już nigdy nie wróci”.

W Archiwum Ringelbluma znajduje się opinia pewnej Żydówki z Wilna, która oceniła skutki żydowskiej kolaboracji i jej wpływ na stosunki z Polakami: „Za czasów bolszewickich wzmógł się prąd antysemicki u Polaków. W dużej mierze ponoszą za to winę Żydzi, którzy przy każdej okazji śmiali się z Polaków, wykrzykiwali „już nie wasza Polska, minęły te czasy”. Żydowscy komuniści grali uczuciami patriotycznymi Polaków, denuncjowali ich nielegalne rozmowy, wskazywali polskich oficerów oraz byłych wyższych urzędników, z własnej woli pracowali w NKWD i brali udział w aresztowaniach”.

Żydowscy kolaboranci byli narzędziem antypolskiej polityki w sowieckich rękach. Ich antypolskie nastawienie było tak wielkie, że przesłaniało terror Żydów w Niemczech i pod niemiecką okupacją na ziemiach polskich. Tych samych Niemiec, które de facto były sojusznikiem Sowietów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content