8,2 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Cieszę się Mszą Świętą i Komu nią Świętą jak dziecko

26,463FaniLubię

Z ks. dr. Stanisławem Staśko rozmawia Małgorzata Pabis

„Zgromadzeni na świętej wieczerzy” – to tytuł programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce na obecny rok liturgiczny. Kościół daje nam te słowa w czasie, gdy trwa pandemia, gdy ograniczenia dotykają także kościołów…

Tytuł bardzo mi się podoba. Jestem nim poruszony. Choć z jednej strony brzmi nieco formalnie, to jednak jego istotę stanowi rozpalone do czerwoności zakochane w Odkupicielu nasze serce. Zatem takie zogniskowanie się życia Kościoła, skupienie się na Eucharystii daje nadzieję na ponowne odzyskanie pewności wiary, a co za tym idzie, daje szansę na odnowienie najważniejszej relacji z Tym, który za nas wszystkich „umarł i zmartwychwstał”. Jest to tym bardziej ważne, że zostaliśmy mocno dotknięci pandemią wirusa SARSCoV- 2, który tak wielu poranił, niektórych zabił, a większość przestraszył i zmusił do Cieszę się Mszą Świętą i Komu nią Świętą jak dziecko izolacji i samotności. Tego też doświadczył cały Kościół, ale i wielu wiernych, którzy nie mogli, a czasami nadal nie mogą uczestniczyć osobiście w życiu Kościoła, którego sercem jest Eucharystia.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Czym zatem jest ta „Święta Wieczerza”, którą polscy biskupi chcą postawić w centrum naszego jednostkowego życia w tym szczególnym czasie pandemii koronawirusa, w skutek którego tak wiele kościołów opustoszało?

Jest nią Msza Święta, w której sam Jezus za każdym razem zaprasza nas do naszego parafialnego Wieczernika, pozwalając każdemu patrzeć na Niego i Jego uczniów, których On, nasz Zbawiciel, „dopiero co” uczynił swoimi przyjaciółmi, apostołami, kapłanami i koncelebransami. I właśnie tak to się dzieje podczas każdej „Świętej Wieczerzy”, kiedy nie tylko możemy „patrzeć” (np. choćby przez telewizję czy internet), ale możemy, a nawet winniśmy wraz z Jezusem uczestniczyć w Najświętszej Ofierze, składając ją wraz z Nim na wszystkich ołtarzach świata. Ostatni sobór tak pięknie nazwał Eucharystię, mówiąc o niej, że jest ona źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Eucharystia to coś więcej niż dobrze (od)celebrowana Msza, gdzie skrupulatnie zachowuje się zapisane w Mszale Rzymskim rubryki, czyli normy liturgiczne, choć z pewnością są one bardzo ważne. Bez uświadomienia sobie obecności Ducha Świętego, który wszystko „uświęca i przemienia”, jak i bez zaangażowania naszego ducha każda ta nieprawdopodobna i ze swej istoty radosna celebracja tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa może zwyczajnie stać się co najwyżej uroczystym „pogrzebem Jezusa” zamiast uwielbieniem Boga.

EUCHARYSTIA to „Ktoś”, kto żyje i daje życie. EUCHARYSTIA to żywy, zmartwychwstały Jezus, którego realnej obecności trzeba się nam wszystkim nauczyć na nowo. W przeciwnym razie zamienimy Mszę Świętą w bardzo „elegancki”, ale drętwy i niezrozumiały spektakl.

Dlatego marzy mi się, aby zwrócenie się w stronę Wieczernika, w stronę Eucharystii sprawiło, że każdy z nas, bez wyjątku, tak duchowny, jak i każdy z wiernych, zrozumie, że Eucharystia to nasze prawdziwe ŻYCIE. Bez takiego podejścia, bez tego osobistego pragnienia „brania Życia”, spożywania Ciała Pańskiego, „abyśmy mieli życie i [abyśmy] mieli je w obfitości”, Msza Święta stanie się co najwyżej monotonnym, od setek lat ponawianym liturgicznym „spektaklem”, na którym wszystko albo nas nudzi, albo rozprasza. Tak jednak być nie musi.

Mottem tego roku są słowa: „Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba” (J 6,32). Czym jest ten prawdziwy Chleb? Jaką rolę powinien pełnić w życiu każdego z nas?

Eucharystia to „Chleb żywy”! To żywy i prawdziwy Jezus, który chce się z nami spotykać, który chce z nami rozmawiać, który chce do nas mówić, a przede wszystkim chce się nam dawać jako „pokarm na życie wieczne”. Jezus w Wieczerniku nie tylko przygotowuje nam najwspanialszą Ucztę, ale nas gromadzi z sobą: „Gdzie dwaj lub trzej zbiorą się w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich”.

Tymczasem od niemal roku przeżywamy globalną pandemię wirusa Sars-Cov-2, a wraz z nim także prawie globalny lockdown. To drastyczne zamknięcie tak wielu z nas boli i wyniszcza. Czy na tę izolację oprócz szczepionki jest jakieś antidotum? Jest nim EUCHARYSTIA. Sam Jezus nas o tym zapewnia! „Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba” (J 6,32). Ojciec Niebieski codziennie, a zwłaszcza w każdą niedzielę, we wszystkie święta przygotowuje dla nas ucztę, dając nam do spożycia Ciało i Krew Zbawiciela, swojego Syna, a naszego Pana. EUCHARYSTIA to prawdziwy „Chleb z nieba”! Czy ten „Chleb” jest ważny?

W Dzienniczku św. siostry Faustyny czytamy wiele poruszających słów potwierdzających żywą obecność Jezusa w Eucharystii. To opisy jej mistycznych doświadczeń. Mnie jednak osobiście porusza moment, kiedy pod koniec swego życia siostra Faustyna była już tak ciężko chora, że nie mogła pójść do kaplicy klasztornej na Mszę Świętą. Znalazła się w „izolacji”. Została odseparowana od rodziny zakonnej, od wspólnoty, a nade wszystko została pozbawiona możliwości przyjmowania Komunii Świętej, Ciała Pana. Była oddalona od żywego Jezusa, a ówczesne „rubryki”, przepisy kościelne nie pozwalały, aby kapłan mógł wejść za klauzurę. (Mógł, ale tylko za dyspensą biskupa). Wówczas siostra Faustyna Kowalska dostąpiła nadzwyczajnej łaski. Ojciec Niebieski posłał do niej anioła Serafina, aby codziennie przynosił jej Komunię Świętą. Tak potężna była tęsknota siostry Faustyny za Eucharystią!

Wszyscy wiemy, że na dłuższą metę nie da się żyć tylko „Eucharystią” z ekranu telewizora czy z komputera. Podobnie jak nie można zaspokoić głodu, choćbyśmy całymi godzinami wpatrywali się w dania przygotowane przez Magdę Gessler. A zatem trzeba powrócić do kościoła, do wspólnoty, do Eucharystii. Trzeba na nowo przygotować Bogu w sakramencie pokuty swe poranione serce. Jezus podczas każdej Mszy Świętej mówi nam: „Bierzcie i jedzcie”, a nie: „Bierzcie i patrzcie”. Przyjmowanie lub nie przyjmowanie Komunii Świętej de facto decyduje o naszym szczęściu doczesnym, ale i o szczęściu wiecznym.

Jak często powinniśmy przyjmować do swojego serca Jezusa?

Zachwyt nad Eucharystią skutkuje rozpaleniem się miłości w nas. Takiej miłości, która pragnie zjednoczenia. Komunia Święta to zjednoczenie się z Bogiem, ale i zjednoczenie Boga z nami. W przyjmowaniu

Komunii Świętej nie chodzi przecież o statystykę. Chodzi o zjednoczenie. Codzienne przyjmowanie Jezusa do swego serca to z pewnością stan wymarzony. Dla wielu wręcz niewyobrażalny. A przecież to stan „normalny”. Gdyby ktoś komuś po ślubie powiedział, na przykład zakochanemu współmałżonkowi: „Będziesz się spotykał z ukochanym, z ukochaną raz w tygodniu”, to sądzę, że byłby to stan trudny do zaakceptowania. Kto prawdziwie kocha, ten się nie męczy!

Miłość do Jezusa to nieustanne szukanie sposobności do przyjmowania Go w Komunii Świętej. Jedyną przeszkodą jest grzech ciężki. Dlatego w bazylice Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach jest tak wiele konfesjonałów, spowiedników, którzy codziennie jednają ludzi z Bogiem. Głód Boga powinien być podobny do głodu chleba. A ten nigdy się nam nie przejadł! Może właśnie dlatego Jezus przemienia dla nas swe Ciało w „chleb”, aby Komunia Święta nigdy się nam „nie przejadła”.

Czym jest Komunia duchowa? Kiedy i w jaki sposób powinniśmy korzystać z tej formy?

Bywają sytuacje, kiedy fizycznie nie możemy przyjąć Jezusa w kościele. Wówczas pozostaje nam wielki dar Jezusowego Kościoła, czyli tzw. Komunia Święta „duchowa”. W okresie pandemii zachęca często do tej formy „Komunii” papież Franciszek. „Komunia” znaczy „zjednoczenie”. Duchowe zjednoczenie nie jest jednak tym samym, co fizyczne, ale to duchowe prowadzi do fizycznego. Znałem pewną osobę, która przez wiele lat nie mogła przyjąć Komunii Świętej z racji obiektywnych przeszkód. Zawsze była na Mszy Świętej niedzielnej i zamiast Komunii prosiła o błogosławieństwo. Kiedy dostała wylewu, utraciła możność pójścia do kościoła. Wówczas Kościół przyszedł do niej. Otrzymała rozgrzeszenie na łóżku szpitalnym oraz Komunię Świętą. Całymi latami przyjmowała Komunię Świętą duchową, aby być gotową na Eucharystię, na Jezusa, który przeprowadził ją przez bramę śmierci.

Komunia Święta, również ta duchowa, winna nas przemieniać. Wspomniana przeze mnie osoba była przemieniona Eucharystią.

Na koniec tej wypowiedzi pragnę przypomnieć zalecenie Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Kościół gorąco zaleca wiernym przyjmowanie Najświętszej Eucharystii w niedziele i dni świąteczne lub jeszcze częściej, nawet codziennie” (KKK 1389). Wydaje się, że wielu zapomniało, że w dni powszednie nie musimy być na całej Mszy Świętej, aby przyjąć Komunię Świętą. Możemy także dwa razy w ciągu dnia przyjąć Komunię Świętą, raz przed południem, drugi zaś raz po południu, z tym że po południu czyli za drugim razem musi to być podczas Mszy Świętej. Zawsze jednak z zachowaniem godzinnego postu eucharystycznego.

Zaprzyjaźniona ze mną włoska wspólnota „Nuovi Orizzonti” przesłała mi kilka lat temu zdjęcie. Widać na nim neoprezbitera don Simone z dużą hostią uniesioną wysoko zaraz po konsekracji. Obok na zdjęciu można zobaczyć też kilku wpatrzonych w nią koncelebransów, a także dwóch klęczących kleryków. Zdjęcie to pokazuję czasami spowiadającym się u mnie kapłanom. Wówczas pytam ich: „Co widzisz na tym zdjęciu?”. Wszystkie odpowiedzi są dobre. Mówią mi: „Widzę Jezusa”, „Widzę księży zapatrzonych w konsekrowaną hostię”, „Widzę adorację”, „Widzę zachwyt”. Ale pewien młody ksiądz powiedział mi coś, o czym staram się sam codziennie pamiętać: „Widzę tu MIŁOŚĆ”. I to jest właśnie to!

Ks. dr Stanisław Staśko

A jak się przygotować do przyjęcia Pana?

Jeśli Jezus jest w centrum naszego życia, jeśli nasze życie jest podobne do trajektorii, z jaką planety krążą wokół słońca, wówczas jesteśmy zawsze w Jego blasku, wówczas jesteśmy gotowi na przyjęcie Jego promieni, czyli łask, którymi nas uświęca.

W duchowości mówi się o przygotowaniu dalszym i bliższym do przyjęcia Komunii Świętej. W przestrzeń przygotowania dalszego wchodzi niemal wszystko, co stanowi nasze życie. Po pierwsze, „stan” łaski uświęcającej, czyli permanentnej gotowości zjednoczenia się z Jezusem. Utrzymanie tego „stanu” to nie tylko unikanie grzechów ciężkich, ale też stanowcze sprzeciwianie się pokusom do grzechów, zwłaszcza tych ciężkich. Jeśli już niestety zdarzy się nam popełnić grzech ciężki, wówczas przygotowanie dalsze do Eucharystii musi oznaczać poszukiwanie sposobności do pojednania się z Bogiem i z bliźnimi w sakramencie pokuty.

W utrzymaniu „stanu” łaski pomaga modlitwa. Najpierw ta codzienna, którą powinna być modlitwa poranna i wieczorna. Ważna jest też modlitwa w ciągu dnia. Niech to będzie choćby różaniec czy jakaś jego część, a może tylko „dziesiątek” zmówiony w drodze na zakupy.

Ważną rolę w życiu duchowym odgrywają tzw. „akty strzeliste”. Jednym z nich jest ten, którego sam Jezus nauczył siostrę Faustynę: „JEZU, UFAM TOBIE!”. Do dalszego przygotowania należą także nasze intencje (ofiarowanie pracy, wysiłku, zmęczenia itp.). „Przygotowaniem dalszym” jest również patrzenie na zegarek, aby się nie spóźnić na Mszę Świętą. To też odpowiedni strój, aby nie był np. „plażowy”!

Przygotowanie bliższe to modlitwa w kościele przed rozpoczęciem Mszy Świętej, czynny udział w śpiewie pieśni, zaangażowanie w liturgię, słuchanie i przyjmowanie do serca słuchanych kazań, homilii, medytacji. Wreszcie przeżywanie słów wypowiadanych przez celebransa, które bezpośrednio prowadzą nas do Stołu Pańskiego. Bezpośrednie przygotowanie do Komunii Świętej, to także postawa podczas przyjmowania Ciała Pańskiego. Godne przyjęcie Jezusa to czystość serca, stan łaski uświęcającej. Z godnym przyjęciem Komunii Świętej łączy się także dziękczynienie po niej oraz błogosławieństwo. Warto o tym pamiętać, abyśmy nigdy nie „uciekali” z Jezusem po przyjęciu Komunii Świętej. Śpiew pieśni dziękczynnych jest formą uwielbienia Chrystusa.

A czym jest post eucharystyczny? Ile trwa? Czy to musi być koniecznie 60 min? Co się stanie, jeśli minie tylko 55 min?

Stary Testament wspomina, że pościli królowie czy prorocy. W Nowym Testamencie widzimy Jezusa, który pościł czterdzieści dni na pustyni. Czytamy też, jak sam Jezus wzywał do modlitwy, postu i jałmużny. A wszystkie te uczynki pokutne to trzy drogi do nawrócenia. Dopiero duchowy wymiar postu, a nie samo spektakularne umartwianie wydaje owoce. Post to połączenie aktu pokuty z umartwianiem ciała.

Na czym polega post eucharystyczny? Na powstrzymaniu się od spożywania wszelkich pokarmów na jedną godzinę przed przyjęciem Jezusa (w tym powstrzymujemy się także od żucia gumy). Tylko woda nie łamie postu eucharystycznego. Trzeba też pamiętać, że chorych obowiązuje w czasie trwania choroby zaledwie piętnastominutowy post. W pani pytaniu wyczułem pewną „pułapkę” na wrażliwych. A jeśli zabraknie jednej, może dwóch, a może trzech minut do pełnej godziny? Ważna jest intencja i okoliczności. Jeżeli nie przewidzieliśmy „pośpiesznego” księdza, to Komunię można przyjąć, jeśli zabraknie nam do pełnej godziny kilku minut. Jeśli jednak w grę wchodzi więcej niż 5 min, byłoby lepiej poprosić księdza o Komunię po zakończonej Mszy Świętej lub wzbudzić w sobie pragnienie przyjęcia Komunii Świętej duchowej. Należy zawsze zachować ducha liturgii, ale nie ducha faryzejskiego.

Czym dla Księdza jest codzienna Komunia Święta?

Łatwo powiedzieć, czym chciałbym, aby była dla mnie Komunia Święta. Chciałbym, aby mnie odmieniła całkowicie i na zawsze, abym już nigdy nie grzeszył. Niestety, ale tak to nie działa. Mogę jednak powiedzieć, że kocham sprawować Eucharystię. Nigdy mi się nie znudziła. Zawsze jest piękna, zawsze do mnie przemawia. Niemniej przed każdą Mszą Świętą i Komunią Świętą zawsze poruszają mnie słowa: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Rzeczywiście zawsze czuję się niegodny przyjmowania Ciała i Krwi Pana, ale zawsze cieszę się, że On się tak uniża, że chce do mnie przyjść. Zawsze też czuję, że Jezus mnie uzdrawia. Im starszym jestem księdzem, tym lepiej rozumiem Ofiarę Jezusa także dla mojego zbawienia. Dlatego nie wstydzę się mówić, że cieszę się Mszą i Komunią Świętą jak dziecko. Wierzę, że Jezus też cieszy się mną. Dlatego oddaję Mu całe me życie i całe me serce. Na obrazku prymicyjnym napisałem: „W Tobie, Panie, jest wszystko, czego chcę i pragnę!”. Tym jest dla mnie każda Msza Święta i każda Komunia Święta. Jest wszystkim, czego chcę i pragnę.

Dziękuję za rozmowę.

Ks. dr Stanisław Staśko – kapłan diecezji tarnowskiej, twórca Duszpasterstwa osób niepełnosprawnych ruchowo diecezji tarnowskiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia „Cyrenejczyk”, rekolekcjonista, autor wielu książek o tematyce religijnej; zaprzyjaźniony z włoską Wspólnotą „Nuovi Orizzonti” z Frosinone. Aktualnie posługuje w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach jako spowiednik i kaznodzieja.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Żródło:Dobre Nowiny

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content