W Grecji prezesów sądów wybiera Rada Ministrów – Andrzej Bafalukosz

Fakt wybrania pani Ekateriny Sakellaropulu na prezydenta Grecji obiegł media światowe nie ze względu na pozycję prezydenta w tym kraju, lecz na okoliczność: Sakellaropulu jest pierwszą kobietą w Grecji na tak eksponowanym stanowisku.

0
1076

22 stycznia 2020 r. niewątpliwie przejdzie do historii parlamentaryzmu greckiego – 261 posłów z rządzącej Nowej Demokracji i opozycji zagłosowało za tym wyborem, zgłoszonym dosłownie kilka dni wcześniej przez premiera i szefa rządzącej partii, Kyriakosa Micotakisa. Dla ścisłości podajmy, że grecki parlament liczy 300 posłów, liczba symboliczna nawiązująca z pewną dozą megalomanii do sławnych 300 Spartan poległych w wąwozie termopilskim.

To, że prezydent w Grecji jest wybierany przez parlament, a nie w wyborach powszechnych świadczy o tym, że rola prezydenta jest właściwie tylko reprezentacyjna, co jest zgodne z konstytucją i polityczną rzeczywistością Grecji.

Głosowanie nad wyborem prezydenta wcale nie było przesądzone i nikt się nie spodziewał, że przejdzie tak zgodnie i gładko. Opozycyjna Syriza opowiadała się za ponownym wyborem dotychczasowego prezydenta Prokopisa Pawlopulosa, co oznaczało w praktyce przedłużenie cyklu głosowań, choć dzięki przyjętej niedawno nowelizacji konstytucji w kolejnych głosowaniach wystarczyłaby zwykła większość do przeprowadzenia wyboru. Micotakis jednak zaszachował opozycję i to tę lewicową, proponując kobietę, o której wiadomo, że jest wrażliwa na sprawy szeroko pojmowanej ekologii. Syriza oczywiście nie mogła sobie pozwolić na konflikt z organizacjami feministycznymi i ekologicznymi.

W depeszach prasowych podano niewiele informacji na temat samej osoby pani prezydent prócz tego, że jest prawnikiem, jest rozwiedziona i że lubi zwierzęta, bo ma dwa kotki.

Trzeba też przytoczyć tu jeden mniej znany fakt, który złamał całkowicie opór obecnej opozycji, czyli Syrizy. Otóż pani Sakellaropulu w październiku 2018 r. jako pierwsza kobieta została wybrana przez ówczesny rząd Syrizy na prezesa Sądu Najwyższego. Informacja ta może szokować w Polsce w kontekście politycznego sporu w sprawie reformy sądownictwa. W Grecji jednak jest ona oczywista, zgodna z greckim prawodawstwem. Artykuł 90. greckiej konstytucji mówi wprost, że prezesi trzech najwyższych sądów i ich zastępcy oraz prokurator generalny są wybierani przez Radę Ministrów na wniosek ministra sprawiedliwości. Później następuje ceremonia zaprzysiężenia przez prezydenta. A jaką wagę ma podpis prezydenta?

Cofnijmy się do roku 2019. Po majowych wyborach do parlamentu europejskiego i równocześnie odbywających się wyborach samorządowych, w których rządząca Syriza poniosła dotkliwą porażkę, premier Alexis Cipras postanowił ogłosić przedterminowe wybory, które wyznaczono na 6 lipca. Tymczasem 30 czerwca kończyła się kadencja przewodniczącego Sądu Najwyższego i jego trzech zastępców oraz prokuratura generalnego. W związku z wyborami opozycja, czyli Nowa Demokracja zwróciła się do rządu, by w okresie przedwyborczym wstrzymał się z istotnymi decyzjami politycznymi. Sytuacja przypominała rok 2015, gdy w Polsce nowo wybrany prezydent Andrzej Duda apelował do ówczesnej koalicji rządowej PO-PSL o niepodejmowanie działań, które mogłyby utrudniać funkcjonowanie przyszłego rządu. Jak wiadomo Platforma zignorowała apel prezydenta i na koniec swoich rządów wybrała dwóch „ponadwymiarowych” sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, których zaprzysiężenia odmówił prezydent. Ciąg dalszy jest znany i toczy się do dzisiaj.

Podobny przebieg wypadków nastąpił w zeszłym roku w Grecji. Rząd Syrizy na tydzień przed wyborami wybrał „swoich” sędziów i prokuratora generalnego, a prezydent Pawlopulos, choć popierany przez Syrizę, odmówił ich zatwierdzenia. Po niecałych dwóch miesiącach nowy rząd Nowej Demokracji wybrał nowych sędziów i nowego prokuratora generalnego, których prezydent zatwierdził. Wokół całej tej sprawy toczyły się spory i kłótnie prawników głównie konstytucjonalistów i polityków wraz z towarzyszącą „burzą” medialną. Obecnie nikt tym się nie zajmuje i wszyscy zapomnieli o konflikcie może albo głównie dlatego, że konflikt rozegrał się wewnątrz kraju i nikomu nie przyszło na myśl, by go wynieść na zewnątrz. Nikt nie poprosił Komisji Weneckiej o radę czy przyjazd, a przecież z Wenecji do Aten jest dużo bliżej niż do Warszawy, nie zwrócono się też do „najwybitniejszego” autorytetu z Komisji Europejskiej, czyli Timmermansa. Opozycja nie oskarżyła rządu na forum europejskim o łamanie praworządności, jednym słowem poza Grecją, cicho sza!

Jak najbardziej polityczny wybór sędziów jest zagwarantowany konstytucją i nikt nie oskarża Grecji o dyktatorskie rządy. Zresztą greckim sędziom nie przychodzi do głowy, by protestować przeciwko takim regulacjom prawnym. Sędziowie greccy nie żądają też przyznania im immunitetu sędziowskiego. Tylko w zakresie sprawowania urzędu i orzecznictwa istnieje Wyższa Rada Dyscyplinarna, która może powziąć środki dyscyplinujące sędziów. W pozostałych sprawach sędzia traktowany jest – zgodnie z konstytucyjną równością obywateli – tak samo jak wszyscy inni. Gdyby na przykład sędziemu „przypadkowo” wpadło coś do kieszeni z półki sklepowej, to sędzia nie będzie się zasłaniał immunitetem, gdyż takowy nie istnieje, natomiast będzie odpowiadał przed sądem karnym, być może z „wolnej stopy”.

Temida ma zawiązane oczy by nie widzieć, czy stoi przed nią sędzia czy ktoś niewykształcony, ona ma wydać wyrok sprawiedliwy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię