We Wrocławiu przy udziale premiera otwarto skwer im. Kornela Morawieckiego

Skwer na wrocławskim Szczepinie od dziś nosi imię Kornela Morawieckiego - opozycjonisty, legendy i przywódcy Solidarności Walczącej, Honorowego Obywatela Wrocławia. Data otwarcia nie jest przypadkowa, bowiem to 40. rocznica strajków i powstania "Solidarności".

0
1345
Adam Guz / KPRM

Niech pamięć o nim będzie jednocześnie wyrazem wdzięczności za wszystkich „cichych bohaterów”, którzy walczyli o wolność i niepodległość – mówili uczestnicy uroczystości.

W wydarzeniu uczestniczył premier Mateusz Morawiecki, włodarze Wrocławia, przedstawiciele NSZZ „Solidarność” i mieszkańcy.

Do uroczystości premier Mateusz Morawiecki odniósł się w sposób szczególny:

Ja dzisiaj mam osobisty, szczególny powód, by wspominać, bowiem we Wrocławiu, mój Śp. Ojciec Kornel Morawiecki został patronem skweru. To miejsce i jego okolice były świadkami walk podziemia solidarnościowego. Prawie dokładnie z tego miejsca padły strzały zomowców w kierunku demonstrantów 31 sierpnia 1982 roku. Pomiędzy skwerem a Pl. Św. Mikołaja było miejsce koncentracji sił ZOMO. Tutaj także znajdowała się milicyjna wyrzutnia granatów gazowych użyta do rozpędzania demonstrantów. Przy pobliskiej uliczce będącej częścią Pl. Świętego Mikołaja, był postój taksówek bagażowych. Wielokrotnie korzystaliśmy z tego transportu, by przewozić potrzebne rzeczy do druku, np. powielacz czy papier. Niedaleko od tego miejsca mieszkał Pierwszy Drukarz Stanu Wojennego, Wiesiek Moszczak i jego małżonka, Joanna. Do ich mieszkania w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku weszli zomowcy wraz z drzwiami, które po prostu wyłamali, ale Wieśka nie zastali. A Wiesiek wtedy już się ukrywał, by kilkanaście godzin później drukować razem z Romkiem Lazarowiczem pierwsze wojenne „Z Dnia na Dzień”.

Mój Ojciec zawsze podkreślał, że nie byłoby zwycięstwa, wolnej i demokratycznej Polski bez zaangażowania tysięcy ludzi. Ojciec byłby ostatni, który zabiegałby o własną chwałę. W pewnej pracy doktorskiej, w której autorka zajmowała się wywiadem – rzeką zauważyła, że książkowa rozmowa z moim Ojcem wyróżnia się tym, iż wypowiada się o roli innych, nie o sobie. Dlatego tak ważnym było dla Niego należne miejsce dla Solidarności Walczącej, jedynej organizacji podziemnej w latach 80., która za swój nadrzędny cel stawiała obalenie systemu komunistycznego. A kiedy doszło do ustaleń części działaczy „Solidarności” z komunistami przy okrągłym stole, Solidarność Walczącą zaczęto marginalizować, przypisując jej osiągnięcia innym. Na margines życia publicznego spychano także mego Ojca. A jak do tego wszystkiego podchodził Ojciec? Często mówił: „Siejmy, a nuż coś wyrośnie”

Jest to przesłanie potrzebne także dzisiejszym politykom, bowiem tylko w taki sposób można oczekiwać spodziewanych owoców swojej pracy. Ojciec zdawał sobie z tego sprawę.

Dlatego dzisiaj możemy zbierać owoce Jego wcześniejszej aktywności. Dokonania Solidarności Walczącej i rola mego Ojca w walce z komuną są dzisiaj doceniane coraz bardziej i uznane w społeczeństwie. A takie inicjatywy jak dzisiejsza, to wzmacnianie tego przekazu, wzmacnianie prawdy o naszej przeszłości.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię