Kontrkandydat na prezydenta odrzucił zaproszenie urzędującego i przyszłego prezydenta na spotkanie tuż po głosowaniu. To miałoby wymiar symboliczny, a przy znikomej różnicy głosów i możliwości wygrania tych wyborów, stawiałoby go w pozycji nie przegranego, lecz równorzędnego partnera.
Rafał Trzaskowski nie przyjął zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego, czym głośno i niedwuznacznie zaprzeczył własnemu hasłu wyborczemu mówiącemu o potrzebie „jedności wspólnoty”, co było filarem jego programu wyborczego. Jednym gestem zniszczył cały dorobek kampanii wyborczej i uzyskanego poparcia społecznego. Stał się człowiekiem niewiarygodnym.
Wybory zero jedynkowe, do takich należą wybory prezydenckie, niszczą narodową wspólnotę. Identyczny efekt uzyskujemy w wyborach parlamentarnych, jeżeli scena polityczna jest podzielona jedynie na dwa polityczne obozy.
Wszystko wskazuje na to, że powstanie nowe, niezależne od rządu i opozycji, centrum władzy, będzie to obóz prezydencki.