Konsekwencje Wyprawy Kijowskiej – Stanisław Kaczmarek

W Gazecie Obywatelskiej z 30 maja Pan Andrzej Manasterski przypomniał setną rocznicę wyprawy na Kijów. Wyprawy, która miała przynieść Polsce chwałę i rozpoczynać proces budowania federacji państw słowiańskich zdolnych do przeciwstawienia się silnym sąsiadom, tak Niemcom, jak i Rosji.

0
828

W zamyśle Józefa Piłsudskiego pierwszym członkiem federacji miała być Ukraina, potem Białoruś, Litwa, Łotwa i Estonia. Po uzgodnieniu porozumienia z władzami URL reprezentowanymi przez Symona Petrulę, a Józefem Piłsudskim 25 maja Wojsko Polskie wyruszyło na Ukrainę i po niezbyt silnym oporze ze strony Rosji bolszewickiej zdobyło Kijów. Defilada Wojska Polskiego na ulicach Kijowa odbyła się 9 maja wśród wiwatów ludności Kijowa. Niestety na skutek błędów dowódców i braku należytego przygotowania rozpoczętych działań wojennych dzisiaj, gdy drukowany jest ten tekst, obchodzić możemy już tylko stulecie odwrotu Wojska Polskiego. Ukrainę zajęli ponownie bolszewicy i po niedługim czasie rozpoczęli marsz na Zachód z myślą rozniecenia rewolucji komunistycznej w całej Europoie. W przeciągu trzech miesięcy Polska z kraju, który otwierał nowy front wojenny w celu poszerzenia swoich wpływów, stała się krajem, któremu znów zaczęła zagrażać utrata niepodległości.

Dopiero ponowna mobilizacja Polaków, oddanie dowództwa nad wojskiem najlepszym generałom (gen. Haller, gen. Rozwadowski, gen. Sikorski ) oraz szereg pomyślnych zdarzeń na froncie składających się na „Cud nad Wisłą” pozwoliło rozbić wojska bolszewickie i zmusić je do odwrotu. Potem nastąpiły kolejne znaczące zwycięstwa nad armią bolszewicką (rozbicie w końcu sierpnia konarmii Budionnego, zwycięska bitwa niemeńska ), spowodowało to, że Polacy wraz ze swym sojusznikiem (nowo tworzone dywizje ukraińskie) uzyskali przewagę na całym froncie. Otworzyła się ponownie szansa na zrealizowanie podstawowego celu z kwietnia 1920 r, czyli pomoc Polaków w utworzeniu niepodległego państwa ukraińskiego. Ukraina wg założeń Józefa Piłsudskiego skonfederowana w przyszłości z II Rzeczpospolitą, stałaby we wspólnym froncie przeciw zakusom Rosji sowieckiej i Niemcom. 8 października płk Juliusz Römmel brawurowym atakiem zdobył Korsteń, miasto, które stanowiło kluczowy węzeł komunikacyjny Ukrainy i otwierało drogę na Kijów, a stąd było już tylko niewiele ponad 100 km do stolicy państwa ukraińskiego. Sytuacja była tym bardziej dogodna, że drogę do Kijowa zagradzały tylko porozbijane dywizje piechoty rosyjskiej, niestawiające zbyt dużego oporu nacierającym wojskom polskim. W sztabie korpusu jazdy gen. Römmla przygotowywano już plan zajęcia Kijowa. Niestety zamiast rozkazu marszu na Kijów wojsku nakazano wstrzymać działania, a po niedługim czasie dotarła informacja o tym, że pokojowa delegacja polska zawarła w Rydze z bolszewikami zawieszenie broni. Po niedługim czasie podpisano „traktat ryski”. I tu niestety daje znać o sobie „polskie piekiełko”, Józef Piłsudski chciał budować federację państw, większość sejmowa na czele z Narodową Demokracją uważała natomiast, że najkorzystniejszą dla Polski sytuacją będzie podział Ukrainy i Białorusi pomiędzy Polskę i Rosję, a w dalszym okresie doprowadzenie do spolonizowania tych terenów i w takim duchu ten traktat został podpisany. Endecja pomimo słusznych założeń programowych w tym „polskim piekiełku” zawsze odgrywała czołową rolę, najpierw dopiec głównemu przeciwnikowi politycznemu, a potem dopiero zająć się sprawami państwowymi.

W trakcie rozmów pokojowych delegacja polska zignorowała zupełnie przedstawicieli Ukraińskiej Republiki Ludowej, przedstawiciele państwa ukraińskiego będący formalnym i rzeczywistym sojusznikiem Polski w walkach z Rosją nie zostali dopuszczeni do rozmów, a za sugestią Rosji Ukrainę reprezentowali delegaci przywiezieni przez Sowietów, którzy nawet nie znali języka ukraińskiego. Nieważne było dla Endecji podpisane porozumienie pomiędzy Józefem Piłsudskim a rządem Ukrainy, nieważnym było ponad 15 tysięcy poległych Polaków w operacji kijowskiej, nieważnym było wiele tysięcy rannych i pozostających w niewoli żołnierzy Wojska Polskiego. Nieważnym była również czterdziestotysięczna armia ukraińska, która powstała zaledwie przez okres czterech miesięcy i z pełnym oddaniem broniła do końca granic Polski przed nacierającymi wojskami sowieckimi. Ważne było to, aby postawić na swoim i realizować to, co sobie wcześniej wydumano. Podpisany w Rydze haniebny traktat, gdzie polscy delegaci sprzedali swojego ukraińskiego sojusznika bolszewikom to przedsmak tego, co w Jałcie zrobili Brytyjczycy i Amerykanie sprzedając swych sojuszników również Rosji sowieckiej.

Podpisując traktat ryski, Polska utraciła i tak niezbyt liczną już grupę Ukraińców, którzy liczyli na to, że Ukrainę może coś dobrego spotkać ze strony Polski. Powstał za to kolejny powód do siania nienawiści do Polaków przez skrajne ugrupowania ukraińskie.

Niepowodzenie roku 1920, którym dla Polski było fiasko wyrwania bolszewikom Ukrainy, było podwaliną dla katastrofy roku 1939. Traktat ryski spowodował, że Polska utraciła na wiele dziesięcioleci potencjalnego, a tak bardzo potrzebnego sojusznika na nadchodzące trudne i tragiczne w skutkach czasy. Gdyby powstało niepodległe państwo Ukrainy byłaby to na pewno trudna współpraca, być może wcale by nie doszło do zakładanej federacji, niemniej na pewno nie doszłoby do bestialskich mordów na Wołyniu, które nigdy nie miały prawa się wydarzyć. Bez Ukrainy Rosja nie stałaby się tak mocnym militarnie przeciwnikiem, być może z sojusznikiem i zapleczem ukraińskim nie byłoby tak tragicznego września 1939 r. i ludobójstwa na ludności polskiej tak ze strony Niemców jak i Rosjan. Obecnie od wielu lat Polska ma ponownie możliwość nawiązania dobrych stosunków z Ukrainą. Porozumienia niby są, ale z obu stron jest wiele niedomówień, pretensji, oskarżeń o nadmierne uleganie stronie przeciwnej, a co za tym idzie ograniczone zaufanie. Potrzebny jest opatrznościowy mąż stanu w Polsce i na Ukrainie, który potrafiłby doprowadzić do wyjaśnienia i uregulowania wszystkich trudnych i bolesnych spraw, przełamać wzajemny brak zaufania i rozpocząć faktyczną współpracę. Podobnie władze Polski powinny zrozumieć, że jak długo prezydentem Białorusi będzie Aleksander Łukaszenka, tak długo można mówić o pewnej niezależności państwa białoruskiego.

Możliwość współpracy z Białorusią dostrzegają Amerykanie, w Polsce jakoś tego nie widać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię