Błogosławieni to znaczy szczęśliwi

Z o. Tarsycjuszem Bukowskim, bernardynem, rozmawia Małgorzata Pabis „Błogosławcie, a nie złorzeczcie”, „Błogosławcie, a nie przeklinajcie” – takie nakazy czytamy w Biblii. Co one oznaczają w praktyce?

0
2191

Wszystkie polecenia, które Chrystus przekazywał w nauczaniu, a dzisiaj przekazuje je w Jego imieniu Kościół, są nie tylko wezwaniem do przestrzegania zasad, czy nakładają pewne ograniczenia na wierzących.Przede wszystkim wiara polega na łączności z Bogiem,na komunii z Nim. Specjalnie używam tego słowa, które odnosimy także do przyjmowania Najświętszego Sakramentu– trwanie w komunii z Bogiem sprawia, że coraz bardziej i lepiej Go poznajemy. Codzienna łączność z Nim na modlitwie przemienia nas, zmienia nam myślenie, „prostuje krzywe drogi”.Skoro więc w duchowy sposób jesteśmy coraz bliżej Boga,nie możemy pozostać na Niego obojętni – musimy być coraz bardziej do Niego podobni. Wielu świętych opisuje ten moment w swoim życiu jako niesamowity zachwyt wszechmocą Boga i jednocześnie zdanie sobie sprawy z ohydy grzechu samego w sobie. Człowiek zaczyna się orientować, że robił straszne głupstwa, lekceważąc Boga i Jego miłość, a bardziej wierząc pokusom i w konsekwencji często im ulegając. Podsumowując,kto spotkał Boga osobiście,w głębinach własnej duszy, chce być jak On, a więc chce dobra dla każdego człowieka: i dla siebie,i dla innych. Taki człowiek błogosław i każdego, czyli życzy mu samego dobra.

Kto może błogosławić i kogo?

W znaczeniu pragnienia i życzenia komuś dobrze,błogosławić nie tylko może, ale powinien każdy. Święty Paweł mówi, żeby zło zwyciężać dobrem.Kiedy złem odpłacamy za zło, ono się tylko pomnaża i nie ma w tym żadnej korzyści,wręcz przeciwnie, ponosimy stratę zarówno duchową, jaki następuje pęknięcie w relacjach ludzkich. Owszem, ktoś może powiedzieć: „Ale mi nie zależy ani na dobru, ani na relacji z tym człowiekiem” – tutaj trzeba sobie zadać pytanie: dlaczego?Nie chodzi o to, by nagle uznać za przyjaciela np. kogoś,kto świadomie nas skrzywdził,ale taka sytuacja może być okazją do własnej przemiany – dlaczego to mnie tak dotknęło? Poza tym błogosławieństwo jest udzielane w naszych rodzinach i w kontaktach międzyludzkich. Rodzice błogosławią narzeczonych tuż przed ceremonią ślubną, prymicjanta przed jego pierwszą Eucharystią. Często błogosławimy siebie nawzajem przed wyjściem z domu lub przed ważnymi sprawami, które są przed nami. Czynimy wtedy krzyżyk kciukiem na czole.Istnieje w końcu błogosławieństwo, którego udzielają duchowni na zakończenie obrzędów liturgicznych lub nabożeństw,a czynią to zawsze w imię Boga w Trójcy Jedynego. Prawa ręka kapłana wyciągnięta do błogosławieństwa i czyniąca nad wiernymi znak krzyża świętego wiąże się z błogosławieństwem Boga, ponieważ kapłan sprawuje to w Jego imieniu. Mówimy czasem, że Chrystus korzysta z rąk czy ust księdza. Są błogosławieństwa wiążące się z konkretnymi łaskami, np. błogosławieństwo prymicyjne, które wiąże się z odpustem zupełnym (oczywiście jeśli przyjmujący je spełnia warunki odpustu), lub papieskie błogosławieństwo Urbi et Orbi udzielane przez Ojca Świętego na Boże Narodzenie i na Wielkanoc,do którego także przywiązany jest odpust.

Jakie znaczenie ma błogosławieństwo? Czym ono jest?

Łacińskie słowo „benedicere”składa się z dwóch innych:„bene”, co oznacza „dobrze”, i „dicere”,czyli mówić. To jest właśnie znaczenie błogosławieństwa– dobrze mówić oraz dobrze komuś życzyć. Błogosławieństwo polega także na tym, że dobrze o kimś mówię. Jest dzisiaj wiele słów, które nie tylko nie są zgodne z prawdą, ale często są wręcz nie prawdą o kimś lub oszczerstwem. Dosyć popularne stały się ostatnio tzw. fake newsy,które podają opinii publicznej nieprawdę. Papież Franciszek bardzo stanowczo sprzeciwił się tego rodzaju wypowiedziom. Dlatego powinniśmy jak najwięcej dobrze mówić, właśnie dobrem reagować na zło.Znane jest tzw. błogosławieństwo Aaronowe z Biblii: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”.Tego błogosławieństwa używał św. Franciszek z Asyżu. Ale zobaczmy, z czym ono się wiąże– niech Pan Cię strzeże, niech rozpromieni oblicze swe nad tobą i obdarzy pokojem… Czy jest coś piękniejszego?

A gest wkładania rąk na głowę?

Gest wkładania rąk na głowę jest także gestem oznaczającym błogosławieństwo, szczególnie,kiedy jest ono udzielane indywidualnie przy jakiejś ważnej okazji, ale nie tylko. Kapłani,biskupi, używając uroczystszej formy błogosławieństwa, również wyciągają ręce nad ludem,to znaczy przyzywają opieki Boga. Przy chrzcie kapłan kładzie rękę na głowie osoby przyjmującej chrzest po modlitwie z egzorcyzmem,a więc uwalniającej od zmazy grzechu pierworodnego. Również przy spowiedzi kapłan,wypowiadając formułę rozgrzeszenia,wyciąga rękę. Podobnie dzieje się w wielu innych miejscach. Gest wyciągniętej ręki ma wiele znaczeń – jest gestem przy – Błogosławieni to znaczy szczęśliwi 5 maja rozpoczął się rok jubileuszowy 800-lecia śmierci karmelity, św. o. Anioła z Sycylii. Wierni, którzy będą uczestniczyć we Mszy Świętej w kościele karmelitańskim,mogą uzyskać odpust zupełny po spełnieniu szczególnych warunków. Ojcowie z Zakonu Braci Najświętszej Maryi z Góry Karmel zachęcają też do przesyłania intencji do wspólnej modlitwy. Już niebawem rozpocznie się peregrynacja relikwii św. o. Anioła po klasztorach karmelitańskich. Pomimo upływającego czasu żyjący przed wiekami karmelita wciąż opiekuje się tymi, którzy przyzywają Jego wstawiennictwa. Skorzystajmy z jubileuszowego odpustu Przykładem mogą być wydarzenia z 1656 r., kiedy to mieszkańcy Europy doświadczyli jednego z najtragiczniejszych momentów w historii swoich krajów. „Przechodząca przez kolejne państwa dżuma zdziesiątkowała miasta i wioski. Symbolem tamtych wydarzeń stał się charakterystyczny ubiór ochronny noszony przez lekarzy w czasie epidemii, z maską w kształcie dziobu, gdzie wkładano wonne olejki tłumiące fetor rozkładających się zwłok. Tragedia całej Europy sprawiła, że ludzkość szukała pomocy w medycynie, a Kościół błagał Boga o miłosierdzie. Mieszkańcy Neapolu w tym czasie zanosili pokutne pieśni, przyzywając wstawiennictwa św. o. Anioła Ana Maria Lourdes Valverde Cueva to świadek życia franciszkańskich męczenników:o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Poznała ich w Pariacoto, gdzie misjonarze posługiwali. Dziś mieszka w Stanach Zjednoczonych. W trudnych momentach życia przyzywa ich pomocy i – jak sama mówi – zawdzięcza im życie.Cud, którego doświadczyła Cueva, wydarzył się już po jej przyjeździe do USA. „Mieszkam obecnie na wsi, w stanie Maryland. Pewnego wieczoru, a właściwie nocą, bo już było ciemno, prowadziłam samochód, przejeżdżając przez dość spokojne miasteczko, spokojną drogą, praktycznie bez aut. Nagle na drodze z ograniczeniem prędkości do 30 mil/h pojawił się z boku samochód pędzący w moim kierunku z prędkością ok. 70-80 mil/h. Działo się to tak szybko, że nie byłam w stanie nic zrobić:ani zwolnić, ani przyśpieszyć, więc uderzył we mnie z całym impetem. Pamiętam jednak, że nagle, gdy zobaczyłam, jak rozpędzone auto zbliża się do mojego samochodu, nie wiadomo skąd pojawiła się w mojej głowie myśl: «Ojcze Michale i Zbigniewie, ratujcie mnie!» – wyznaje kobieta. – Właściwie to krzyknęłam w ten sposób,wzywając ich na pomoc. Potem pamiętam tylko, że otworzyłam oczy i nie widziałam ni-Uratowali jej życie czego poza tym, że siedzę w kompletnie zniszczonym samochodzie. Chwilę potem podbiegł do mnie jakiś mężczyzna,który z przerażeniem w oczach zobaczył mnie płaczącą i zapytał,jak się czuję. I po chwili,patrząc na mnie, dodał:«Nie mogę uwierzyć, że nic ci się nie stało!». Potem przyjechała policja i każdy powtarzał to samo, że to jakiś cud. Zabrano mnie jednak do szpitala, ale i tam stwierdzono, że naprawdę nic mi nie jest. Prześwietlano mnie, szczegółowo badano i nic. Absolutnie nic! Karoseria mojego samochodu została zupełnie zniszczona, wszystkie szyby powypadały, a ja cała i zdrowa!” – dodaje.Opr. na podstawie materiałów Biura Promocji Kultu bł. Michała Tomaszka i bł. Zbigniewa Strzałkowskiego wołającym Ducha Świętego, gestem uzdrawiającym, gestem posłania, ale również gestem przebaczenia. Mówiąc jednako tym, że widzimy czasem osoby świeckie, które wyciągają ręce nad kimś, np. podczas modlitwy wstawienniczej, nie myślimy o sakramentalnym używaniu tego znaku, a o podejściu braterskim czy rodzicielskim i właśnie wtedy wiąże się z życzeniem dobrze tej osobie.

Kazanie na Górze mówi, kto jest „błogosławiony”. Czy na Boże błogosławieństwo trzeba „zapracować”?

W powszechnym użyciu, np. przy składaniu życzeń, mówimy często, ze życzymy komuś Bożego błogosławieństwa. Ale nie odczytujemy tego w ten sposób, że Pan Bóg nie błogosławi, chyba że Go poprosimy. W tych słowach chodzi bardziej o nasze ludzkie otwarcie się na Boże dary. Innymi słowy, życzę Pani, aby zawsze była Pani otwarta na Boże natchnienia i łaski. Czyli to my ciągle mamy siebie zmieniać, otwierać na Boga, a więc to zależy bardziej od nas, czy dary, które Pan Bóg przygotował, chcemy przyjąć, czy jesteśmy otwarci na to, co On chce dla nas, a nie na to, co sami wymyśliliśmy, że będzie dla nas dobre. Przecież to Bóg wie, czego nam potrzeba. Chrystus w Kazaniu na Górze mówi, że błogosławieni są cisi, ubodzy w duchu, smutni, miłosierni… Ktoś może powiedzieć, że to nielogiczne – takie „słabe” – jak by to powiedzieli młodzi. Jak można za szczęście uznawać np. smutek? Tak, to będzie niezrozumiałe dla każdego, kto nie próbuje pojąć takich spraw po Bożemu. Błogosławieni to znaczy szczęśliwi, czyli szczęśliwi są wszyscy, którzy porzucili sposób myślenia świata, a przejęli kategorie myślenia Królestwa Bożego. Bardziej zależy im na dobru ducha niż na dobrach materialnych, co nie znaczy, że przestali z nich korzystać, ale swój skarb ulokowali w niebie.
Dziękuję za rozmowę

o. Tarsycjusz Bukowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię