Dyskretny urok greckiego supermarketu – Andrzej Bafalukosz

Spowodowane koronawirusem „zamrożenie” gospodarki spowodowało wiele strat, które trzeba będzie długo i mozolnie odrabiać.

0
745

Ponowny rozruch gospodarczej machiny wymaga zarówno sprawnych działań administracyjnych jak i wsparcia finansowego. Temu służą różne tarcze antykryzysowe mające wspomóc przedsiębiorstwa i inwestycje a tym samym zachować miejsca pracy. Ale jak to zwykle bywa w czasie kryzysu, istnieją branże które doskonale sobie radzą, wykorzystując nagły wzrost popytu na dane produkty czy usługi. Gospodarczy lockdown i izolacja społeczeństw w wielu krajach ograniczyły potrzeby ludzi do tych najbardziej niezbędnych. Jedną z nich było jedzenie. Z tego powodu sklepy spożywcze, zwłaszcza supermarkety stały się głównym celem, a często i pretekstem codziennych „pielgrzymek” na trasie dom-sklep. Podobnie było i w Grecji. Oblicza się że w pierwszy tydzień lockdownu obroty w supermarketach zwiększyły się o niemal sto procent. Wykupywano duże ilości żywności, zwłaszcza z odległą datą ważności, ale też środków higienicznych i antyseptycznych. Właściciele sklepów wielkopowierzchniowych musieli zatrudniać dodatkowych pracowników, głównie magazynowych i układających towar na półkach. W dłuższej perspektywie zyski się zbilansują, gdyż w miarę normalizowania się sytuacji spadnie popyt przede wszystkim na towary z długoterminowym terminem ważności, których każde gospodarstwo domowe ma obecnie zapasy. W tym trudnym okresie handel w Grecji poradził sobie bardzo dobrze, nie licząc braków w pierwszych tygodniach epidemii, gdy nie starczało maseczek i płynów antyseptycznych. Sprowadzano je głównie z Chin., ale w tej krytycznej chwili nikt nie sprawdzał ich pod względem medycznym. Kupowano je „na pniu” w myśl zasady, kto pierwszy, ten lepszy. W ciągu kilku tygodni zwiększono produkcję środków antyseptycznych sześciokrotnie, co pozwoliło zaspokoić rynek wewnętrzny. Opozycja wywodząca się z Syrizy i niektóre sprzyjające jej media zarzuciły rządowi, ze ułatwił produkowanie tych środków przedsiębiorstwu znajdującemu się koło miasta Larisa. Potencjał techniczny i maszynowy umożliwił firmie przedstawić produkcję w krótkim czasie, co było wynikiem bezprawnego lobbingu i znajomości właściciela fabryki z politykami partii rządzącej. Ostatecznie zarzuty okazały się bezpodstawne.

Kiedy mówimy i piszemy o greckich supermarketach, oznacza, że z wyjątkiem Lidla wszystkie sieci marketów spożywczych w Grecji są rodzimym biznesem, tak pod względem własności prowadzonej działalności jak i rozliczania się finansowego. Ponad 50 sieci obejmuje jednostki różnej wielkości od marketu Thanopoulos z trzema sklepami do największej obecnie sieci Sklavenitis z ponad 560 jednostkami. W sumie to ponad 3 tys. supermarketów wielkości „polskiej” Biedronki, ponad 1000 ogólnospożywczych w ramach zorganizowanych kooperacjach lub w systemie franchise mniejszych niż Biedronka, ale większych od popularnej w Polsce Żabki. Poza tym ok. 60 hipermarketów zwykle jednopiętrowych z przestronnymi garażami i z małą gastronomią i małymi kawiarniami. Należy też wymienić sklepy dla hurtowników Cash and Carry, których jest ok. 30. Oczywiście na tej liście nie ma małych sklepików, zwykle rodzinnych niezależnych biznesów tzw. minimarketów ani kiosków.

Przybysza zwłaszcza ze Wschodniej Europy, może zadziwić, jak skutecznie mała Grecja broni się przed inwazją znanych sieci handlowych. I to nie tylko na rynku spożywczym, ale również w elrktronice. Niemiecka firma Media Markt po kilku latach musiała wejść w kooperację z grecką siecią Public Germanosa, aby utrzymać się w Grecji i rywalizować z największym konkurentem, oczywiście też greckim, Kotsovolos.

Potentatem w sprzedaży zabawek jest grecka firma Jumbo, która jest znana również w innych krajach bałkańskich oraz na Cyprze. Ale wróćmy do sieci supermarketów, których historia dominacji na greckim rynku daje dużo do myślenia. Zagraniczne podmioty, przede wszystkim niemieckie i francuskie, od wielu lat próbują „zainstalować się” w Grecji na stałe. Znana sieć Aldi mimo wielu ambitnych planów i otwarcia 36 pawilonów handlowych ostatecznie nie zyskała greckiego konsumenta i w 2010 r. wycofała się z Grecji. Podobnie było z innym niemieckim konkurentem Plus .Hiszpański Dias z wieloma niewielkimi sklepami pomimo niskich cen ostatecznie został wykupiony przez francuski Carrefour, który z kolei został zmuszony do współpracy z grecką firmą Marinopulos. Wydawało się to dobrym rozwiązaniem, ale ostatecznie Carrefour zrezygnował z dalszej obecności w Grecji. Marinopoulos z powodu wielu błędów biznesowych zwłaszcza w strefie zarządzania w 2016 r. ogłosił bankructwo. Można powiedzieć, że na szczęście drugi największy gracz w tej branży Sklavenitis (przy pomocy państwa ,co było przez niektórych kwestionowane jako nielegalna pomoc państwowa prywatnemu biznesowi) przejął prawie wszystkie sklepy w Grecji i na Cyprze i dzięki temu uchronił kilkanaście tysięcy osób przed bezrobociem. Sklavenitis jest obecnie największym pracodawcą w tej dziedzinie z ponad 560 sklepami. Inne liczące się sieci to AB Vasilopoulos prawie 400 jednostek ,Masoutis – 380 My Market Panteljadisa – 224, Market IN Rammosa – 187 Bazaar Beroukasa – 127 itd.

Zaufanie greckiego konsumenta do rodzimych supermarketów nie jest wynikiem tylko i wyłącznie narodowej solidarności, choć jest ona oczywiście istotna. Należy zaznaczyć, że obecne kolosy handlowe były tworzone przez lata i często zaczynały od zera. Z czasem konsekwentnie zwiększały klientelę. Inaczej było w krajach bloku wschodniego, do których po transformacji zagraniczne sieci wchodziły bez wysiłku. Z powodu braku konkurencji i lokalnego kapitału narzucały swoje warunki, Grecja dzięki prawu własności nie była pozbawiona prywatnej inicjatywy.

Innym ważnym czynnikiem jest lokalna duma z bogactw, jakimi natura hojnie obdarowała ten szczególny skrawek lądu na południu Europy. Powszechnie reklamowana dieta śródziemnomorska jest oparta na produktach rolnych greckiej ziemi. Na bazarach warzywno-owocowych, codziennie sprzedaje się wyłącznie greckie produkty. Nikt do Grecji nie sprowadza izraelskich i hiszpańskich pomarańczy skoro zbyt mają greckie. W sklepach samo umieszczenie etykiety, że dany produkt powstał w Grecji jest wystarczającą reklamą, by towar został sprzedany. Z tego faktu często chyba nie zdają sobie sprawy obce firmy, które sądzą, że takie narzędzie jak obniżka ceny wystarczy, by zdobyć klienta.

Państwo wspiera, oczywiście po cichu ze względu na unijne przepisy, greckie firm,y mając w tym interes, gdyż podatki w całości są uiszczane w kraju. Z zagranicznych sieci nieźle sobie radzi właściwie jedyny pozostały w Grecji rywal, czyli Lidl, który z ponad 200 sklepami plasuje się na piątym miejscu na liście marketów. Stosunek Greków do Lidla jest dość ambiwalentny .Z jednej strony Grecy cenią niektóre artykuły tam sprzedawane oraz pewne oferty handlowe, z drugiej – Lidl ma opinię sklepu, w którym promuje się nieznane i złej jakości produkty.

Niektórzy mówią o zakupach w Lidlu z ironią: „Jak kupisz kiełbasę w Lidlu, to będziesz wiedział, jak smakuje pies „ albo „Nieważne, że GPS jest z Lidla, ważna jest przecież sama podróż”.

Burza w Liberalnym New York Times- Agnieszka Marczak

Cytowana w Polsce często gazeta New York Times przeszła w ostatnich dniach prawdziwą rewolucję kulturową.

3-go czerwca New York Times opublikował w sekcji opinii artykuł konserwatywnego senatora Toma Cottona. Autor wezwał w nim do użycia wojska w miastach, które nie radziły sobie z rozruchami Antify. Artykuł spotkał się z gwałtownym protestem pracowników sekcji opinii, która jak nazwa wskazuje, publikuje różne OPINIE ludzi spoza gazety. Pracownicy, w większości młoda liberalna generacja, nie zgadzali się ze stanowiskiem senatora i uważali że publikowanie opinii, różniącej się od ich poglądów jest niedopuszczalne. W tej sytuacji kierownik sekcji zrezygnował ze stanowiska. Presja, z którą się spotkał jest niespotykana do tej pory i pokazuje siłę radykalizmu, jaki opanowuje media USA.

Liberalny New York Times od kilkunastu lat nie jest już wiarygodny. Ostatnia burza w tym dzienniku przypomina bardziej początki Trybuny Ludu niż niezależną gazetę. Powinniśmy zdawać sobie z tego sprawę, gdy powołujemy się na jakiekolwiek informacje z niej pochodzące.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię