2.3 C
Warszawa
niedziela, 8 grudnia, 2024

OSZCZERSTWA PRZECIW KOŚCIOŁOWI, PRZECIW POLSCE, PRZECIW – ROZUMOWI

26,463FaniLubię

Marcin Luter to być może przede wszystkim jeden z największych w historii mistrzów propagandy politycznej a zarazem – upowszechniania kłamstwa. Jako pierwszy dostrzegł potencjał świeżego wówczas wynalazku, jakim był druk. I wykorzystał go jako broń masowego rażenia.

W XVI wieku książki, nawet te drukowane, były drogie. Liderzy reformacji doszli jednak do wniosku, że nie tylko niewspółmiernie taniej, ale i skuteczniej jest upowszechniać swoje tezy za pomocą pojedynczych kartek. Wpadli też na pomysł, by nie umieszczać na nich samego tekstu – dla wielu ówczesnych, często niepiśmiennych Europejczyków niemożliwego do przeczytania. Doszli więc do wniosku, że najlepiej krótką treść łączyć z wymowną ilustracją. Taką, która będzie zrozumiała dla ludzi posługujących się różnymi językami. Po uruchomieniu drukarni tysiące ulotek z obrazkami obelżywymi dla Kościoła powszechnego zaczęły zasypywać kontynent. Świat katolicki działaniem tym był oburzony, wstrząśnięty a zarazem niezdolny do odpowiedzenia na tego rodzaju ataki takimi samymi metodami. Ludzie Kościoła najczęściej uważali, że są to metody grzeszne i niegodziwe. Efektem był wielki sukces protestantyzmu oraz tak skuteczne upowszechnienie wielkokalibrowych oszczerstw, że wiele z nich do dziś powielana jest w podręcznikach. Najbardziej ewidentne kłamstwa – na wieki zyskały status historycznej prawdy.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Nierzadko bywało, że w wyczarowywaniu zakłamanych narracji uczestniczyli najwięksi mistrzowie literatury. Wiliam Szekspir tworzył genialne tragedie zarazem służąc panującej za jego czasów Elżbiecie I. Jednym z problemów zarówno tej królowej, jak i jej ojca Henryka VIII był taki, że ich prawo do tronu bywało kwestionowane. Rzecz jasne – nie otwarcie, bo za taki czyn w ówczesnej Anglii było się skracanym o głowę. Kłopot dynastii Tudorów polegał na tym, że ich protoplasta był pochodzenia bardzo niskiego a do władzy dorwał się za sprawą romansu z świeżo owdowiałą królową oraz spisku grupy wysoko postawionych popleczników. Doprowadziło to do krwawej wojny domowej, w której śmierć poniósł Ryszard III. Czyli ten, któremu wg panujących praw i obyczajów należał się tron Anglii. Elżbieta zaczęła swe panowanie kilkadziesiąt lat po koronacji swego pradziadka, przez wielu uważanego za uzurpatora i sprawcę śmierci prawowitego króla. Oczywiście na ten temat tylko szeptano, ale nieprzyjazne szepty nie są niczym przyjemnym a potencjalnie mogą się okazać niebezpieczne. Cóż na to poradzić? Najlepiej – zniszczyć wizerunkowo człowieka, któremu właśnie przodkowie odebrali tron łamiąc obowiązujące zasady a protesty topiąc w krwi. Nic wizerunku tego, któremu ów tron odebrano nie zniszczyło tak, jak świetna tragedia historyczna Wiliama Szekspira pt. „Ryszard III”. Najpierw w londyńskim The Globe Theater a krótko potem w wielu teatrach całej Europy wielotysięczne rzesze całymi latami oglądały porywającą sztukę o potworze, sadyście, szumowinie i ostatniej kanalii. Wrażenie, jakie wywierał odrażający wizerunek tytułowego bohatera, skutecznie przykryło wszystkie inne na jego temat informacje. Tym bardziej, że świadectwa zdolne podważyć wersję Szekspirowską konsekwentnie likwidowano, marginalizowano, zagłuszano. Było to tym łatwiejsze, że dynastia Tudorów okazała się w dziejach Anglii przełomem. W szczególności – panowanie Elżbiety I, nie bez racji uchodzącej za główną twórczynię potęgi Albionu, najświetniejszą władczynię w całej być może nie tylko brytyjskiej, ale w ogóle anglosaskiej historii. Nieprawe pochodzenie Tudorów, czyli dynastii, do której należała, zaczynało więc popadać w zapomnienie. A zakłamany obraz tego, któremu przodkowie Elżbiety władzę odebrali, do dziś żyje za sprawą znakomitego, choć de facto propagandowego dramatu Wiliama Szekspira. Identycznie rzecz się miała ze zmasakrowaniem wizerunku katolickiej królowej Anglii – Marii Tudor. Do dziś zwana jest „Krwawą Mery”, imieniem utrwalanym także nazwą popularnego alkoholowego koktajlu. Tymi sposobami katolickiej królowej przyprawiono gębę rzekomej sprawczyni masowych rzezi. Represje za jej czasów rzeczywiście miały miejsce, ale wszystkie one nie stanowiły nawet ułamka promila tego, czego na Wyspach Brytyjskich dopuszczali się zaprowadzający na nich protestantyzm. Jednym z nich był lord protektor Olivier Cromwell do wszystkiego, co katolickie ziejący taką nienawiścią, że kiedy w 1655 roku dowiedział się o szwedzkim najeździe na Polskę natychmiast do Sztokholmu kazał wysłać worki pełne złota, by wesprzeć armię wyrzynającą katolików. Oczywiście robił to też u siebie. W pragnącej pozostać katolicką Irlandii dopuścił się ludobójstwa bez cienia przesady porównywalnego z dwudziestowiecznym holokaustem. Masowymi mordami naród irlandzki zmniejszył o co najmniej jedną trzecią a być może nawet o połowę. Doprowadził też niemal do unicestwienia języka irlandzkiego, za używanie którego, za jego czasów, karano śmiercią. Potem jednak o Cromwellu pisano apologetyczne powieści, stawiano mu pomniki, najwybitniejsi aktorzy odgrywali jego postać w sztukach teatralnych i w tak samo do cna załganych filmach.

Jednym z największych oszczerstw w dziejach świata jest sfałszowanie historii Świętej Inkwizycji. A jednym ze sprytnych do realizacji tego celu zabiegów było zaliczanie zbrodni hiszpańskiego aparatu terroru z dawnych wieków na konto właśnie – Inkwizycji. Nie mających z nią nic wspólnego iberyjskich katów fałszerze historii, wbrew wszystkim faktom, nazwali po prostu „inkwizycją hiszpańską”. To właśnie stąd wzięły się kłamliwie przypisywane Kościołowi opisy tortur i służących im wymyślnych narzędzi. Ilości spreparowanych świadectw na temat działalności duchownych ze Świętego Oficjum są tak kolosalne, że do dziś pokutują niestworzone bzdury powymyślane wykładaniem ogromnych na to środków nagłośnione kalumnie np. na temat Jana Kapistrana – świętego związanego z naszym Wrocławiem. Jak widać – fabryki kłamstw uruchomione przed wiekami swoje nikczemne efekty przynoszą aż do dziś. Przykładów takich praktyk jest mnóstwo. Tak, jak i wykwitających w szerokim świecie niestworzonych bredni o nigdy przecież nie istniejącym polskim kolonializmie, rzekomo typowym dla nas antysemityzmie, naszym udziale w holokauście i innych absurdach – znanych powszechnie, choć nigdy nie mających miejsca.

Na szczęście są też obrońcy prawdy. Przed laty książkę pt. „W obronie Świętej Inkwizycji” wydał Roman Konik, profesor filozofii z Uniwersytetu Wrocławskiego. Nad podejmującą temat bardzo podobny pracował niedawno Jakub Maciejewski. Ma się ona właśnie ukazać nakładem wydawnictwa Biały Kruk. Książki poświęcone dziejom wielkich oszczerstw i manipulowania faktami czytać powinni przede wszystkim Polacy. Takie książki mieć i znać – to wręcz nasz narodowy obowiązek. Bo przecież trudno o drugi naród, na temat którego produkowano, produkuje się i nadal będzie się produkowało nie kończące się steki najnikczemniejszych oszczerstw. Jak żadni inni – Polacy powinni te mechanizmy znać, umieć je rozpoznawać i mieć zdolność do tego, by wszystkim tym łajdactwom – nigdy się nie poddawać.

Artur Adamski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
266SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content