Wrogowie cywilizacji europejskiej nigdy nie przegapią okazji do zadania ciosu mogącego nadkruszyć i tak coraz słabsze fundamenty świata opartego na greckich kanonach piękna, rzymskim prawie a przede wszystkim etycznym i kulturowym ładzie wyrosłym na Nowym Testamencie oraz wierze w Jezusa.
To, że otwarcie paryskich igrzysk olimpijskich było promocją dewiacji, orgią ohydy, pogardy dla chrześcijan i nienawiści do chrześcijaństwa jest bolesne, choć w całym tym nieszczęściu jeszcze nie najgorsze. Może też nie warto zaprzątać sobie głowy tym, co w swych pustych łepetynach musiały mieć indywidua szyderczą kpinę czyniące z jednego z największych ludobójstw w dziejach naszej planety. Głowa kobiety, śpiewająca po jej odcięciu gilotyną, to przecież część opowieści o kilkudziesięciu, o ile nie grubo ponad stu tysiącach uśmierconych tym samym sposobem. Prawie zawsze – ludzi zabijanych bez żadnej ich winy, często wszystkich po kolei sióstr zakonnych z klasztorów skazanych na totalną eksterminację. A w cieniu tej samej machiny seryjna śmierć zadawana całkowicie niewinnym dokonywała się też w Wandei. Jeszcze bardziej masowa, nie robiąca wyjątków dla kobiet czy dzieci i wręcz – przemysłowa. Jeśli Francuzi na swoich igrzyskach urządzają sobie bekę ze zbrodni tak potwornych to można się spodziewać, że Niemcy na swoich pokażą komedię z komorami gazowymi, krematoriami i roześmianymi komandami SS tańczącymi w głównych rolach.
Nie jest też najgorszym to, że właśnie w tych dniach ruch olimpijski przeżywa zapaść najgłębszą w całej swojej historii. Przejawem tego jest choćby to, że troglodyci z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego złamali kolejną fundamentalną dla ruchu olimpijskiego zasadę dopuszczając do rywalizacji np. w boksie kobiecym troglodytów – transwestytów. Bardzo możliwe więc, że zobaczymy ceremonie medalowe z hymnami granymi na cześć potwornie umięśnionych zboczeńców, których „sportowymi” dokonaniami będzie stratowanie na ringu zawodniczek naprawdę należących do płci, z natury rzeczy, zwanej słabszą.
Nie ten gwałt na naturze jest jednak tym, co w tych wydarzeniach najgorsze. Bez boksu można żyć, tak jak i bez igrzysk olimpijskich. W szczególności takich, jak te paryskie. Obawiam się, że najgorsze skutki ceremonia otwarcia igrzysk dopiero może przynieść. Największe z ryzyk wiąże się z recepcją tego, co się stało, w niektórych kręgach świata islamu. Żadne z wydarzeń nie przyciąga bowiem widowni tak masowej i uwagi tak pilnej. Stąd też nigdy wcześniej setki milionów muzułmanów nie dostały przekazu tak dobitnego a możliwego do zrozumienia przede wszystkim na jeden sposób. Taki, że zwyrodnienie cywilizacji europejskiej właśnie osiągnęło – ostateczne dno. Że świat Zachodu to już tylko zgnilizna, którą trzeba rozdeptać, unicestwić i nieodwołalnie zająć miejsce moralnie skończonych, krańcowo już wykolejonych, nieuleczalnie upadłych i zeszmaconych państw Europy. Piątek 26 lipca 2024 roku przejść może do historii jako jeden z największych akordów w dziele dobijania naszej cywilizacji.
Kilka dni przez wieczorem obrzydliwie haniebnej paryskiej orgii do mediów społecznościowych przedarł się materiał filmowy wyemitowany przez telewizję Arabii Saudyjskiej. Jego treścią jest szybki finał krótkiej historii. Siedmiu chłopaków zgwałciło i zabiło szesnastoletnią dziewczynę po czym, już następnego dnia, wszyscy zostali aresztowani. Każdego z nich saudyjski sąd błyskawicznie skazał na ścięcie. Szczegółową, pokazującą każdy detal transmisję z siedmiu kolejnych egzekucji oglądali widzowie z wielu krajów.
Świat islamu, a przynajmniej znaczna jego część, sprawy zasadnicze traktuje poważnie. Za śmierć jest śmierć. Jak ktoś zasłużył na surową karę to jest ona wymierzana natychmiast a fontanny tryskającej krwi i spadające głowy to obrazy, które się kolportuje i ku przestrodze i dla podkreślenia, że w kwestiach zasadniczych nie ma miejsca ani na kompromisy ani na jakiekolwiek niuansowanie. Z tej też przyczyny to ze świata islamskiego przeciw bluźnierczo – pornograficznej orgii, jaką było otwarcie paryskich igrzysk, popłynęło najwięcej najbardziej stanowczych protestów. Jezus przez islam postrzegany jest tylko jako jeden z proroków. A dla chrześcijan Jezus to syn Boży i jedna z trzech osób Trójcy Świętej. A jednak ze strony głowy Kościoła, hierarchii, kleru czy zwykłych chrześcijan – wyrazów oburzenia, aktów stanięcia w obronie tego, co najświętsze, jest mniej.
Obawiam się, że w ostatnich dniach znacznie wzrosnąć mogła liczba muzułmańskich radykałów, którzy doszli do wniosku, że cywilizacja europejska właśnie się skończyła. A jej miejsce zajęło coś, co jest godne traktowania takiego, jakie należne jest rozdeptywanym karaluchom. I jeśli coś jeszcze na tym niegdyś europejskim kontynencie się tli – to w najbardziej już rzeczywistym uśmierceniu owych fantomów należy dopomóc. Dodatkowym napędem odpowiednich czynów może być też powszechne przecież w świecie islamu przekonanie o krzywdach (nie ma tu znaczenie, na ile rzeczywistych) zadawanych w czasie krucjat, wyparcia muzułmanów z Iberii czy Bałkanów a przede wszystkim w czasach kolonialnych imperiów. Obym się mylił, ale obawiam się, że paryskie zaproszenie do wielkiego szturmu na Europę może przynieść skutki o całe piekło gorsze od upiornego „Herzlich willkomen” Angeli Merkel.
Artur Adamski