Historia księdza Franciszka Blachnickiego to dzieje Polski XX wieku w soczewce.
Był niewiele młodszy od Jana Pawła II. Walczył w Kampanii Wrześniowej, a następnie był więźniem Auschwitz i wielu niemieckich więzień. Po wojnie prześladowany przez władze komunistyczne za sam fakt, że dla wielu młodych ludzi był duchowym towarzyszem i przyjacielem.
Nie poddawał się nigdy. Pod koniec lat 60 stworzył, a w latach 70. rozwinął ruch oazowy. Każdy, kto żył w ostatnich 10-leciach PRL-u wie doskonale, czym był Ruch Światło-Życie. Przez ten ruch przewinęły się setki tysięcy wspaniałych Polaków.
Mówił też często, że piękni są przede wszystkim Ci ludzie, którzy potrafią dziękować. Z Carlsbergu w Niemczech, z miejsca, gdzie został zamordowany przez komunistycznych oprawców (podobnie jak ksiądz Jerzy Popiełuszko), chcę powiedzieć, że właśnie jemu należy się największe podziękowanie za to, że jego życie było prawdziwym świadectwem prawdy i poszukiwania tego, co dobre w drugim człowieku.
W czasach zamętu, w jakich żyjemy, potrzebujemy dziś wszyscy takich wielkich postaci, jak ksiądz Franciszek Blachnicki, aby byli drogowskazem do lepszego życia – zwłaszcza dla młodych ludzi.