Przedwojenna Warszawa – któż z nas nie zachwyca się na samą myśl nad pięknem utraconej architektury i dorobku naszej stolicy z czasów sprzed II wojny światowej? Znana aktorka przedwojenna Jadwiga Smosarska przyjeżdżając do stolicy z emigracji w latach 60. stwierdziła, że ta dzisiejsza, współczesna Warszawa to już nie jest taka sama, jak kiedyś. Odbudowana stolica wydawała jej się dziwna, mroczna, niedostępna. Czy jednak tkwiący w naszych głowach mit o wspaniałej, pełnej obyczajowości Warszawie jest faktycznie prawdziwy? Paradoksalnie okazuje się, że polska stolica była wówczas jedną z najbardziej zepsutych miast europejskich i niewiele miała wspólnego z „obyczajowością”.
Aborcja, homoseksualizm, prostytucja. Dzisiaj społeczeństwo polskie jest zupełnie oswojone z tymi grzechami i wiele osób nie widzi problemu w prowadzeniu niemoralnego życia. Każdy przecież musi czuć się „wolny”, pragnie wolności, lecz w parze z nią nie idzie jednak odpowiedzialność. Ponad sto lat temu wszystkie wyżej wymienione dewiacje stanowiły czyny karalne praktycznie we wszystkich ustawodawstwach najbardziej dzisiaj zlewicowanych państw europejskich. Na tle ówczesnego świata, prawodawstwo Drugiej Rzeczypospolitej w tych punktach i aspektach mogło być jednak wręcz uznane dziś za będące w awangardzie „postępu” i liberalizmu. Podczas gdy w większości krajów w owym czasie prostytucja, homoseksualizm i cudzołóstwo były karalne, w przedwojennej Polsce grzechy te nie stanowiły przestępstwa ani nawet wykroczenia. Co więcej, od 1932 r. aborcja została także zalegalizowana, jeśli ciąża pochodziła z gwałtu lub innego przestępstwa, kiedy zagrażała życiu lub zdrowiu matki lub nienarodzone dziecko było poważnie uszkodzone. Dziś obecne podejście do kwestii aborcji może wydawać się wręcz przejawem skrajnego konserwatyzmu, wówczas stawiało nasz kraj w ścisłej czołówce liberalnego podejścia do kwestii legalizacji tego procederu.
Wszystko to spowodowało, że stolica Polski stała w pierwszej czołówce miast europejskich pod względem ilości przestępstw korupcji, łapownictwa, pobić, morderstw i kradzieży. Legalizacja prostytucji sprowadziła na teren stolicy liczne mafijne gangi przestępcze, które wyspecjalizowały się w prowadzeniu domów publicznych. Nie bez powodu bowiem Warszawa nazywana była „Paryżem Wschodu”. I nie chodziło wyłącznie o estetyczne piękno stolicy, lecz o bujne i rozkwitające nocne życie w stolicy. Stołeczna policja tylko według oficjalnych danych liczbę prostytutek szacowała wówczas na około 25 tys. Z kolei legalizacja aborcji doprowadziła do ulokowania swoich interesów licznej maści klik trudniących się tym niechlubnym procederem. W efekcie w przedwojennej Polsce zabito od 2 mln do 2,6 mln nienarodzonych dzieci (dla porównania mniej więcej tyle samo dokonano w tym czasie aborcji w Stanach Zjednoczonych, których liczba mieszkańców była wówczas kilkukrotnie wyższa). Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, iż dokładnie tyle samo Polaków zginęło w czasie II wojny światowej. Podobno również automaty ze środkami antykoncepcyjnymi wprowadził Hotel Europejski w Warszawie – przed ostatnią wojną. Automaty z prezerwatywami zainstalowano także w Domu Akademickim w Warszawie przy ul. Polnej 50. Zależności dziejowe są jednak nieubłagane, bowiem udowodnione historycznie upadki niemal wszystkich największych imperiów począwszy od Imperium Rzymskiego, po Spartę czy Macedonię spowodowane były przez stopniowy upadek moralny społeczeństw w zależności: ograniczanie ustawowe dzietności – wyuzdanie – homoseksualizm – upadek państwa.
To niezwykle niemoralne życie jakie rozkwitało w przedwojennej stolicy Polski szło w parze z gwałtownym spadkiem urodzeń w okresie dwudziestolecia międzywojennego, co również w pewien sposób doprowadziło do upadku II RP w czasie II wojny światowej. Z czasem w stolicy pojawiło się nawet określenie na mężczyzn „pjd”, to znaczy: uśmiechnięty, wysportowany, wykształcony, beztroski, postępowy, eugeniczny, kulturalny, zadowolony z siebie… tata: producencik jednego dziecka. W roku 1937 w naszych wielkich miastach rodziło się tylko 11 dzieci na tysiąc mieszkańców. W 1937 r. w Polsce urodziło się 856 000 dzieci, podczas gdy w tym samym roku w Niemczech 1.275 000, a w Związku Radzieckim 4.000.000. Niezwykłe trudności w zakładaniu rodziny tworzyły jednak przede wszystkim warunki prawne stworzone przez państwo polskie w owym czasie, z których młodzi i wygodni ludzie chętnie korzystali. Konstytucja kwietniowa z 1935 r. nie znała bowiem słowa „rodzina”. Dopiero w r. 1938 rząd zaczął myśleć poważnie o rodzinie, lecz nie doprowadził do podjęcia żadnych poważniejszych działań. Obowiązywało prawo utrudniające zawieranie małżeństw podoficerom i oficerom policji i wojska w najodpowiedniejszym do tego dla ludzi młodych czasie, co doprowadziło do łajdaczenia się mężczyzn i rozprzestrzeniania między nimi chorób wenerycznych. Z kolei tzw. ustawa uposażeniowa znosiła płace rodzinne pracowników państwowych. A przecież każdy mądry polityk i ekonomista wie, że siła polityczna państwa wyraża się w ilości ludności i w wysokości budżetu, które od liczby ludności zależą. Oczywiście nie wyłącznie, bo niemniej ważny wpływ wywiera także skład etniczny tej ludności, stopień jej kultury i stan moralny. Co ciekawe, ludność żydowska Warszawy nie zmniejszała liczby urodzeń nawet w getcie aż do lata 1941.1
Czy biorąc pod uwagę powyższe życie obyczajowe przedwojennej Warszawy można stwierdzić, iż jej zniszczenie po powstaniu warszawskim było karą Bożą za jej liczne grzechy? Wszak Bóg na przestrzeni dziejów doprowadzał do zniszczenia wielkich miast, czego najlepszym przykładem jest tu oczywiście Sodoma i Gomorra (do tej pory funkcjonuje określenie tzw. grzechu sodomskiego). Często wspomina się, że liczne katastrofy naturalne, epidemie i wojny stanowią właśnie ową karę. Popatrzmy również na obecnie trwającą wojnę na Ukrainie spowodowaną przez zbrodniczą napaść Rosji na jej terytoria. A jeszcze nie tak dawno w czasach lockdownu covidowego obiegła świat szokująca informacja o dzieciach surogatek na Ukrainie, które z powodu utrudnień w przekraczaniu granic czekają nieodebrane przez swoich rodziców – klientów klinnik. Odmiennie wszak niż w wielu zachodnich krajach surogacja na Ukrainie jest legalna i jest lukratywnym biznesem. Takie usługi oferowało wówczas całe mnóstwo agencji. Na podwórku tzw. „hotelów”, czyli klinik surogacji powiewają flagi krajów, z których pochodzą klienci kliniki: Chin, Hiszpanii, Szwecji, Włoch, także Niemiec. Wideofilmy z noworodkami, których nie mogą odebrać rodzice, wywołały na Ukrainie polityczną debatę. Pełnomocnik prezydenta ds. praw dziecka Mykola Kuleba opowiada się za zakazem zastępczego rodzicielstwa. Podobnego zdania była pełnomocniczka parlamentu ds. człowieka Denysowa, jednak potem zrelatywizowała swoje stanowisko i teraz opowiada się za „poprawieniem regulacji prawnych”. – Zainteresowanie zastępczym rodzicielstwem jest bardzo duże wśród cudzoziemców. Zakaz nie rozwiązałby problemu, a tylko spowodował, że proceder ten zszedłby do podziemia – podkreśla Denysowa. Czyż nie są to nam znane argumenty, które słyszeliśmy jeszcze niedawno w polskiej debacie publicznej na temat zakazani możliwości zabijania nienarodzonych dzieci z wadami genetycznymi?
Kiedy wspomina się o owym zniszczeniu Warszawy najczęściej pojawia się nazwisko polskiej mistyczki – św. Faustyny Kowalskiej. W sporządzanych przez nią przed drugą wojną światową zapiskach pojawiały się przestrogi, że gniew Boży zbliża się do Polski za liczne grzechy jej mieszkańców (zwłaszcza za rozpustę, nienawiść, aborcję i liczne morderstwa). Faustyna Kowalska w swym słynnym dziś „Dzienniczku” pisze tak: „Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być – jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce„2. Przyglądając się więc szerzej kontekstowi historycznemu, jak i temu, co na temat Bożych kar mówi Pismo Święte można jasno stwierdzić, iż wizje te są logiczne i trafne. Czy zatem jeśli nasz kraj nie nawróci się i liczne przestępstwa przeciw znieważeniu czci Bożej oraz rozwiązłe życie seksualne prowadzone przez część narodu nie zostanie zahamowane to dojdzie ponownie do zniszczenia naszego narodu i naszej kultury w tak dużym stopniu? Być może tak. Nasze obawy mogą być w pełni uzasadnione. Wszak jak mawiał papież Pius XI o zbrodniach dokonywanych nad dziećmi: „Bóg jest sędzią mścicielem niewinnej krwi, wołającej z ziemi do nieba”. Nie bądźmy więc obojętni wobec historii, która nie raz udowodniła jakie kolejności dziejowe grożą moralnie zepsutym społeczeństwom.
1 W szeroki sposób życie „kulturalne” przedwojennej Warszawy oraz coraz bardziej malejący przyrost urodzeń w Polsce opisuje Walenty Majdański w książce „Kołyski i potęga”.
2 Również Służebnica Boża Rozalia Celakówna, polska mistyczka, w swoich zapiskach wspomina o nadchodzącej wojnie jako „strasznej Bożej karze za grzechy”. Autorka pisze wprost: „Warszawa to miasto gorsze niż Sodoma”